Potęga morska Związku Radzieckiego odradza się w... Chinach!
Tomasz Szulc
Potęga morska Związku Radzieckiego
odradza się w... Chinach!
Związek Radziecki z wielkim wysiłkiem na przestrzeni półwiecza, od lat 40. do 80. XX wieku , tworzył swoją potęgę morską. U schyłku swego istnienia osiągnął w tym zakresie status supermocarstwa, choć nigdy nie dorównał Stanom Zjednoczonym, a główną tego przyczyną był brak pełnowartościowych lotniskowców. Postępy Rosjan w tej dziedzinie były powolne, a pierwszy mniej więcej klasyczny lotniskowiec (projekt 11435 Tbilisi, od 1990 r. Admirał Fłota Sowieckowo Sojuza Kuzniecow) udało się wcielić do służby dopiero u schyłku istnienia ZSRR. Trochę lepiej było z samolotami pokładowymi, gdyż już w latach80. ub. wieku radzieckie maszyny bazowania lądowego były tak dobre, że bez trudu można je było przekształcić w pokładowe. Postąpiono tak z trzema typami maszyn, z których tylko Su-33, czyli pokładowy Su-27 był produkowany seryjnie, choć w znikomej liczbie egzemplarzy.
Po upadku ZSRR Wojenno-Morskoj Fłot Rosii przejął niemal wszystkie większe radzieckie okręty, ale jedyna stocznia budująca w minionej epoce okręty lotnicze znalazła się na Ukrainie. Na dodatek władze Rosji niemal wstrzymały finansowanie floty, przez co doszło do bezprecedensowego w historii świata procesu samolikwidacji potężnej i nowoczesnej marynarki wojennej. Jedyny lotniskowiec (oficjalnie zawsze klasyfikowany jako ciężki krążownik lotniczy) utrzymano w linii, ale brak odpowiedniej infrastruktury lądowej (sic!) wymusił jego niemal nieprzerwane kotwiczenie na redzie, gdzie non stop musiało pracować większość urządzeń, w tym energetycznych, co doprowadziło do ich przedwczesnego zużycia. Obecnie Admirał Kuzniecow jest już bardzo wyeksploatowany, to samo dotyczy jego samolotów pokładowych, z których tylko kilka poddano kapitalnemu remontowi i ograniczonej modernizacji. Nawet dostęp do ośrodka szkoleniowego NITKA, umożliwiającego szkolenie pilotów w operowaniu z pokładu lotniskowca, jest ograniczony, gdyż i on znajduje się na Ukrainie (patrz NTW 10/2010).
Wyniki dwudziestoletniej eksploatacji lotniskowca nie są imponujące: nieliczni marynarze i lotnicy zdobyli niewielkie doświadczenie, gdyż okręt tylko sporadycznie uczestniczył w rejsach szkoleniowych, nie mówiąc o operacyjnych. Te ostatnie można wymienić na palcach jednej ręki. Co prawda od kilku lat mówi się o budowie kolejnych lotniskowców dla rosyjskiej marynarki, ale obserwując problemy i opóźnienia związane z budową znacznie mniejszych i prostszych okrętów (np. okrętu desantowego Iwan Grien, NTW 10/2012) należy wątpić w realność takich projektów w perspektywie najbliższych 20 lat.
Równie beznadziejna jest sytuacja w dziedzinie lotnictwa pokładowego: zrezygnowano z inwestowania w dwumiejscową wersję Su-33 – Su-33KUB, nie doprowadzono nawet do końca programu konwersji szturmowych Su-25 w pełnowartościowe maszyny pokładowe, choć zbudowano i przetestowano prototyp ze składanymi skrzydłami. Mgliste zapowiedzi dotyczące stworzenia pokładowej wersji wielozadaniowego myśliwca nowej generacji T-50 dotyczą w najlepszym przypadku odległej przyszłości choćby dlatego, że z pokładu będą mogły startować tylko samoloty z nowymi, mocniejszymi silnikami, a tych nie da się dopracować i wdrożyć do produkcji w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Jedynym dostępnym obecnie, produkowanym seryjnie samolotem pokładowym jest MiG-29K (9.41/47), opracowany na zlecenie Marynarki Wojennej Indii na bazie MiG-ów-29M i SMT. Jest on znacznie nowocześniejszy od „pierwszego” MiG-a-29K (9.31) z końca lat 80. XX wieku, ale mimo tego pozostaje nadal modernizacją ponad trzydziestoletniego płatowca, który w aplikacjach pokładowych ma właściwie tylko jedną zaletę – niewielkie wymiary. Władze Rosji zapowiedziały już zakup partii 24 MiG-ów-29K i budowę nowego ośrodka szkolenia pilotów nad Morzem Barentsa, ale to pusty gest. Zanim zakończy się budowa ośrodka i przeszkolą się w nim nowi piloci, Kuzniecow bez generalnego remontu i modernizacji będzie nadawał się na złom. Wizja rozmieszczenia MiG-ów-29 na nowym lotniskowcu jest zupełnie absurdalna – ich konstrukcja będzie wtedy miała prawie 60 lat! To tak, jakby dwupłatowe Swordfishe skierować do służby służby na atomowym lotniskowcu Enterprise! Konkluzja jest prosta – Rosja nie ma i przez najbliższych kilkanaście/kilkadziesiąt lat nie będzie miała ani lotnictwa pokładowego, ani lotniskowców.
Zupełnie nieoczekiwanie radziecka linia ewolucji lotniskowców i samolotów pokładowych ma szansę rozwinąć się i zaowocować powstaniem konstrukcji, konkurujących z amerykańskimi. Stanie się tak jednak nie w Rosji, a w Chinach! Gdy Chińczycy kupowali wycofane ze służby ciężkie krążowniki lotnicze Kijew i Minsk, nikt nie miał wątpliwości, że w najlepszym razie nadają się one już tylko na muzea lub parki rozrywki, i taki też był ich los w Chinach. Gdy w 1998 r. prywatna chińska firma Chong Lot Travel Agency Ltd. kupiła kadłub budowanego w Nikołajewie drugiego radzieckiego lotniskowca Warjag (proj. 11436) wydawało się, że nikt nie zdoła przekształcić tej góry zardzewiałej stali w cokolwiek, nawet w park rozrywki, bo taki był oficjalny cel transakcji. Kiedy okazało się, że okręt jest jednak poddawany remontowi w wielkiej stoczni w Dalian, nadal nie brano na świecie pod uwagę, że może chodzić o dokończenie jego budowy, czyli stworzenie pełnowartościowego okrętu wojennego. Powszechnie przyjmowano, że okręt dotarł do Chin bez układu napędowego, więc nawet najwięksi optymiści wśród analityków zakładali, że może on zostać w najlepszym przypadku przekształcony w rodzaj barki, która będzie mogła kotwiczyć w pobliżu portu i służyć do szkolenia personelu pokładowego, a w dalekiej przyszłości także pilotów nieistniejących wówczas chińskich samolotów pokładowych.
Tymczasem rzeczywistość zaszokowała świat. Okręt przyholowano do portu w Dalian w marcu 2002 r. W maju 2005 r. rozpoczęto kapitalny remont, w wyniku którego okręt został zmodernizowany i doprowadzony do pełnej gotowości. Jest wprawdzie słabiej uzbrojony, gdyż zdemontowano 12 podpokładowych wyrzutni pocisków przeciwokrętowych 3M45 Granit, cztery baterie rakietowego systemu przeciwlotniczego Kinżał (każda z sześcioma wyrzutniami, w sumie 192 rakiety) zastąpiono czterema znacznie lżejszymi, osiemnastoprowadnicowymi FL-3000 (odpowiednik amerykańskich RAM-ów), zaś zamiast ośmiu rakietowo-artyleryjskich Kortików zamontowano tylko trzy, czysto artyleryjskie, zestawy „AK-1130”, jednak większy jest podpokładowy hangar. Dla Warjaga maksymalna liczba bazujących na nim 44 Su-33 może zostać zwiększona. Półoficjalne źródła chińskie mówią o maksymalnie 50 myśliwcach, z czego 14 ma stale znajdować się na pokładzie, podczas gdy standardowa liczba ma nie przekraczać 35 sztuk. Zmieniono nieco konstrukcję nadbudówki, przystosowując ją do instalacji wbudowanych anten ścianowych radaru typu 348. Jest to o tyle nieoczekiwane, że na poprzedniku Warjaga – Kuzniecowie zainstalowano system Mars-Passat z antenami ścianowymi, ale marynarze nie byli z niego zadowoleni i na kolejnym okręcie zastąpiono go w trakcie budowy systemem Forum z klasycznymi, obrotowymi antenami. Nie zainstalowano także systemu radiotechnicznego wspomagania lądowania Riezistor z antenami w, charakterystycznej dla ostatnich okrętów lotniczych ZSRR, cylindrycznej osłonie dielektrycznej na szczycie nadbudówki.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 02/2013