Prawda i fałsz o reformie systemu dowodzenia i kierowania Siłami Zbrojnymi RP
Maksymilian Dura
Prawda i fałsz o reformie systemu
dowodzenia i kierowania
Siłami Zbrojnymi RP
Wprowadzane w Wojsku Polskim zmiany w systemie dowodzenia być może są potrzebne, ale na pewno nie są niezbędne. Co więcej, na kilka lat wprowadzą duże zamieszanie i formalnie mogą być niezgodne z prawem, m.in. poprzez czasowe zmniejszenie możliwości obronnych naszego państwa.
Informacje pojawiające się w prasie na temat reformy systemu dowodzenia i kierowania Siłami Zbrojnymi RP (SDiK) w zasadzie sprowadzają się do tłumaczenia, jak ta reforma jest potrzebna i ile dobrego przyniesie ona naszemu wojsku. Dlatego my postaramy się powiedzieć o tym, co w tych planach budzi niepokój i zastanowimy się, czy reformatorzy rzeczywiście wiedzą, jaki cel chcą osiągnąć i ile to nas będzie kosztowało. Nie będzie to łatwe, ponieważ twórcy założeń reformy SDiK otrzymali „zielone światło” głównie dlatego, że wykorzystali argumenty, na podważenie których odważyłby się tylko samobójca:
- zwiększenie cywilnej kontroli nad armią,
- poprawienie efektywności dowodzenia,
- zmniejszenie liczby etatów sztabowych na korzyść etatów w jednostkach liniowych,
- oszczędności finansowe.
To właśnie dlatego niewiele osób decyduje się na sprawdzenie, w jakim stopniu te argumenty są rzeczywiście zasadne i czy można by się było obejść bez tych zmian do czasu, aż nie zostanie zrealizowany niezwykle kosztowny, a ważniejszy na tę chwilę proces modernizacji technicznej naszej armii. A szkoda, ponieważ po głębszej analizie powyższe motywy przestają już być takie oczywiste.
O co w tym wszystkim chodzi?
„Cywilna kontrola nad siłami zbrojnymi” to argument, którym już kilkakrotnie zamykano usta wojskowym, wskazującym na niezasadność wprowadzanych w wojsku zmian. Tymczasem powoływanie się na niego teraz może oznaczać tylko to, że nagle dostrzeżono iż przez 23 lata od rozpoczęcia demokratycznych zmian w naszym kraju minister ON nie miał pełnej kontroli nad siłami zbrojnymi. Co więcej, „poprawę” organizacji proponują ludzie, którzy wcześniej w dużej części, tę „złą” organizację przygotowywali i bez szemrania akceptowali.
Niestety, argument ten jest o tyle atrakcyjny, że daje również politykom możliwość zrzucania odpowiedzialności za to, co złego miało miejsce w armii na niższych szczeblach – na ludzi w mundurach, wskazując np. na: Nieskuteczność obecnego systemu kierowania i dowodzenia we wdrażaniu wniosków z katastrofy samolotu CASA, której niemal wiernym powtórzeniem okazała się katastrofa smoleńska. Tymczasem przyczyną obu katastrof była ignorancja osób funkcyjnych, a nie wady systemu kierowania. I chcąc uniknąć podobnych katastrof należałoby się najpierw zastanowić, jaki system kadrowy dopuścił, by taka niekompetencja i beztroska panowała na stanowiskach kierowniczych oraz kto proponował i zatwierdzał osoby na poszczególnych etatach, a nie myśleć o zmianie systemu dowodzenia w jakim działają. Jednak wtedy wina padałaby na MON, ponieważ za system kadrowy odpowiada Departament Kadr MON.
Przy opisie reformy jej autorzy posługują się najczęściej dwoma schematami organizacyjnymi, pokazującymi SDiK przed i po zmianach. Najdelikatniej mówiąc – i w jednym i w drugim przypadku są to schematy bardzo uproszczone.
W schemacie przed reformą wskazuje się, że wcześniej minister ON miał możliwość nadzoru jedynie nad szefem Sztabu Generalnego WP i tylko szef SG mógł za pomocą podległej mu struktury nadzorować pracę poszczególnych dowódców rodzajów sił zbrojnych (RSZ) i Dowództwa Operacyjnego. A to według reformatorów prawne ubezwłasnowolnienie cywilnego ministra.
Takie stwierdzenie oznacza jednak, że minister ON nie potrafi korzystać z nadanych sobie uprawnień. Przecież w ustawie z dnia 14 grudnia 1995 roku o urzędzie Ministra Obrony Narodowej, w art. 2, pomiędzy funkcjami i prerogatywami, jest wymienione kierowanie w czasie pokoju całokształtem działalności sił Zbrojnych RP. Czyżby twórcy reformy nie wiedzieli, że w art. 9.2 tej ustawy nadano ministrowi ON najwyższe możliwe w wojsku uprawnienia – prawo do wydawania rozkazów każdemu (!) żołnierzowi: W stosunku do osób pełniących czynną służbę wojskową, w tym Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, decyzje Ministra Obrony Narodowej mają moc rozkazu wojskowego. A to, że minister wydawał rozkazy poprzez szefa SG WP to tylko kwestia jego wyboru.
Dlatego szkoda, że nie dopowiedziano, dlaczego przyjęto taką organizację pracy. Przecież nic nie stało na przeszkodzie, by na odprawy do MON przyjeżdżali również poszczególni dowódcy. Rzeczywistym problemem było to, że politycy kierujący MON-em najczęściej nie mieli wystarczającej wiedzy, by sterować działaniami bardziej specjalistycznymi, cechującymi np. Marynarkę Wojenną, stąd sami woleli ograniczyć się do działań politycznych i tych ogólnych, związanych z generalnymi kierunkami rozwoju armii. A tu wystarczał kontakt ze Sztabem Generalnym WP.
Co więcej, autorzy prezentowanych schematów zapomnieli dodać, że minister ON nie nadzorował samodzielnie działania SG WP, ale robił to poprzez, z roku na rok rozrastające się, Ministerstwo Obrony Narodowej, które już dawno przestało się mieścić na ulicy Klonowej. I jeżeli do nadzoru „tylko” SG WP minister ON potrzebował: jednego sekretarza stanu, trzech podsekretarzy stanu, 16 dyrektorów departamentu z podległymi im departamentami oraz trzech kierowników biur, to ilu ludzi będzie potrzeba do nadzoru dwóch dowództw rodzajów sił zbrojnych ze wszystkimi inspektoratami i połączonymi zarządami funkcjonalnymi?
No i najważniejsze, i co właściwie zamyka dyskusję: przecież Sztab Generalny WP formalnie jest już dzisiaj częścią MON. Proszę zwrócić uwagę na strukturę ministerstwa przedstawioną na oficjalnej stronie MON, albo na zapis z ww. ustawy z dnia 14 grudnia 1995 roku, gdzie w art. 1. pkt 1. czytamy: Minister Obrony Narodowej wykonuje swoje zadania przy pomocy Ministerstwa Obrony Narodowej (...), w skład którego wchodzi Sztab Generalny Wojska Polskiego. To samo znajdziemy w Zarządzeniu nr 160 Prezesa Rady Ministrów z dnia 24 października 2006 r. w sprawie nadania statutu Ministerstwu Obrony Narodowej, gdzie w § 2. 1. ustalono, że w skład Ministerstwa wchodzą m.in. zarządy SG WP.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 03/2013