Prawda i fałsz o pełnomorskich...


Maksymilian Dura


 

 

 

 

Prawda i fałsz

 

o pełnomorskich okrętach patrolowych

 

 

 

Pełnomorskie okręty patrolowe są równie wartościowymi jednostkami, jak fregaty czy korwety, należy jednak pamiętać, że służą do wykonywania innych zadań. Innych, ale także niezbędnych. Tymczasem w koncepcji rozwoju Marynarki Wojennej do 2030 r. budowę patrolowców zaplanowano dopiero na lata 2022–2030. Warto się zastanowić, czy taka decyzja jest rzeczywiście efektem przemyślanego działania.

 

Okręty patrolowe w Polsce są kojarzone ze słabo uzbrojonymi i małymi jednostkami pływającymi, wykorzystywanymi przede wszystkim do zadań pomocniczych. Ta błędna opinia nijak się ma do prowadzonych na świecie prac studyjnych nad kluczowymi kierunkami projektowania patrolowców, i to zarówno tych mniejszych IPV (Inshore Patrol Vessels), wykorzystywanych do ochrony wybrzeża, jak i tych dużych, pełnomorskich OPV (Offshore Patrol Vessel), które są w rzeczywistości najbardziej użyteczną klasą okrętów w czasie pokoju.

Niestety, u nas takich analiz się nie prowadzi (przynajmniej oficjalnie), pomimo że w koncepcji rozwoju MW patrolowce będą stanowiły praktycznie 1/3 nawodnych sił okrętowych. Może to niepokoić, ponieważ ustalenie „z marszu” wymagań dla takiej jednostki, poprzez często praktykowane wzorowanie się na jakiejś wykorzystywanej w innym kraju konstrukcji jest związane z powieleniem zarówno jej zalet, jak i wad. Tym bardziej, że jak dotąd nikt nie wypracował jednoznacznej definicji, czym w rzeczywistości ma być pełnomorski okręt patrolowy przyszłości, a więc – tak naprawdę – nie ma się na czym pwzorować. Co nie oznacza, że nie wytyczono kierunków, w jakich będzie on prawdopodobnie ewoluował.

Najbardziej zbliżone do naszych potrzeb badania analityczne przeprowadzono w Wielkiej Brytanii. Zostały one rozpoczęte, gdyż w ramach prac studyjnych nad przyszłością sił nawodnych S2C2 Pathfinder (Sustained Surface Combatant Capability) stwierdzono konieczność opracowania szczegółowych wymagań odnośnie oceanicznego okrętu patrolowego C3 OCPV (Ocean Capable Patrol Vessel). Badania prowadzone przez BMT Defence Services wykazały m.in., że pożądaną właściwością nowych okrętów jest wszechstronność i możliwość szybkiej rekonfiguracji ich wyposażenia, w zależności od postawionych zadań. Niby nie przedstawiono nic nowego, ale sposób jaki zaproponowano, by to osiągnąć był już zupełnie odmienny. Dzięki niemu pojawiła się m.in. możliwość zmniejszenia liczby niezbędnych klas okrętów. W tym samym czasie w Polsce mówi się o produkowaniu kilku rodzajów jednostek na bazie jednego kadłuba. Co jest lepsze i realniejsze finansowo?

 

OPV — jaki jest?
Dwa różne podejścia do okrętów patrolowych mieliśmy okazję zobaczyć w czasie operacji BALTOPS 2012, ponieważ do Gdyni weszły dwa typy okrętów deklarowanych jako OPV. Zbudowany od podstaw jako oceaniczny okręt patrolowy – duński Thetis – w rzeczywistości jest jednak słabo uzbrojoną fregatą, której konstrukcja modułowa pozwala na jej dozbrojenie poprzez dodanie systemów rakietowych i elektronicznych. Natomiast francuski OPV Commandant Blaison stworzono z „bojowego” awiza, uzbrojonego wcześniej w pociski przeciwokrętowe i systemy ZOP.

Obie konstrukcje powstały w czasie zimnej wojny i zachowały wszelkie wady wynikające z istniejących wtedy uwarunkowań. Duńskie połączenie wymagań „bojowych” z „patrolowymi” spowodowały, że okręty typu Thetis kosztują o wiele więcej i są droższe w eksploatacji niż ich nowoczesne odpowiedniki. Większość systemów i instalacji zarezerwowanych pod uzbrojenie przewidziane na czas zagrożenia nigdy nie zostało na nich wykorzystanych, a postęp techniki spowodował, że zmiana charakteru zadań nie wymaga już tak głębokiej i kosztownej ingerencji w konstrukcję kadłuba. Dlatego Duńczycy nie kontynuowali budowy tych jednostek, a potrzebując bardziej ekonomicznych okrętów patrolowych wprowadzili do służby dwa OPV typu Knud Rasmussen.

Commandant Blaison został przygotowany do zadań OPV po zdemontowaniu wyrzutni pocisków przeciwokrętowych, wyrzutni rakietowych bomb głębinowych i dołożeniu czterech 12,7 mm wkm, systemu przeciwlotniczego Simbad z pociskami Mistral oraz systemu łączności satelitarnej Syracuse 2. Okręt ten, podobnie jak Thetis, zachował jednak wady wynikające z takiej metamorfozy, które dyskwalifikują go w porównaniu z jednostkami dedykowanymi od początku do zadań patrolowych. Nie zama więc lądowiska dla śmigłowca i miejsca na dodatkowe skonteneryzowane wyposażenie, ma zbyt dużą załogę (nawet do 92 osób), łodzie abordażowo-inspekcyjne są opuszczane w „tradycyjny” sposób za pomocą żurawia, a armata dziobowa ma zbyt duży kaliber jak na OPV (100 mm). Ponadto nie ma on autonomiczności, zasięgu i ekonomiczności, jakie cechują OPV.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 8/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter