Priorytety modernizacyjne państw Zatoki Perskiej cz. I
Robert Czulda
Priorytety modernizacyjne
państw Zatoki Perskiej
(część I)
Rosnące obawy przed Iranem, a także świetna sytuacja gospodarcza sprawiają, że arabskie państwa Zatoki Perskiej inwestują gigantyczne pieniądze w modernizację sił zbrojnych, głównie lotnictwa.
Trudno o lepszych partnerów handlowych niż państwa tzw. Rady Współpracy Zatoki (Gulf Cooperation Council – GCC), a więc Arabia Saudyjska, Kuwejt, Katar, Oman, Bahrajn i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Te wydające większą część PKB na zbrojenia niż wynosi średnia światowa państwa obawiają się, że w nadchodzących latach nie uda im się uniknąć udziału w wojnie z Iranem. Sprawia to, że w latach 2005-2009 aż 10 procent wszystkich światowych transakcji wojskowych należało do nich, a przecież mieszka tam raptem 1,5 procent populacji świata. Przeznaczane na broń sumy stale rosną. W okresie 2011-2012 wydatki na nową broń wzrosły o 20 procent. Łącznie w latach 2008-2011 państwa GCC na zbrojenia przeznaczyły 75,6 mld dolarów, z czego 70 procent to zakupy Arabii Saudyjskiej. O skali bogactwa tego państwa świadczy fakt, że może ono pozwolić sobie przeznaczyć 15 miliardów dolarów na rosyjski sprzęt wojskowy tylko po to, aby w ten sposób (póki co nieudanie) przekonać Moskwę do zaprzestania wsparcia dla Syrii.
Dominującym dostawcą uzbrojenia dla państw GCC są Stany Zjednoczone. W latach 2001-2004 Amerykanie byli stroną aż 56,1 procent wszystkich umów na uzbrojenie i sprzęt wojskowy w regionie. W odniesieniu do Kataru i Kuwejtu wskaźnik ten wynosił ponad 90 procent. Kolejne pozycje na liście największych dostawców broni zajęły takie państwa jak Francja, Wielka Brytania, Rosja oraz Chiny, aczkolwiek te dwa ostatnie handlowały głównie z Iranem. To, co wyróżnia regionalny rynek zbrojeniowy to niewielki stopień przejrzystości (państwa regionalne nie mówią głośno o swych potrzebach, zamówieniach, wdrożeniach i użytkowaniu), a także brak syndromu opróżnionego portfela. W przypadku większości państw na świecie wart kilka miliardów dolarów projekt modernizacyjny automatycznie zamyka szanse na zainicjowanie kolejnego przez najbliższe lata. Dla państw GCC, szczególnie Arabii Saudyjskiej, Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, nie jest to problemem.
W przypadku tego pierwszego budżet obronny wzrósł z 24,9 miliarda dolarów w 2001 roku do 41,2 mld dolarów w 2009 r. Bez nadwyrężenia budżetu kupiono 72 wielozadaniowe myśliwce Eurofighter Typhoon dorzucając do tego, prócz setek wozów bojowych i kolejnej partii czołgów, około 82 śmigłowce szturmowe AH-64E Guardian, 72 wielozadaniowe UH-60L Black Hawk i 6 wielozadaniowych samolotów transportowo-tankujących Airbus A330 MRTT. O ile reakcją większości państw na świecie byłaby kilkuletnia przerwa na dalszą modernizację, Rijad szybko wyraził gotowość wydania kolejnych 29 miliardów dolarów, m.in. na 84 nowe samoloty F-15SA (Saudi Advanced), amunicję (w tym taktyczne pociski manewrujące AGM-84 SLAM-ER oraz przeznaczone do rażenia systemów obrony przeciwlotniczej AGM-88 HARM), modernizację posiadanych samolotów F-15S do wersji F-15SA, a także kolejne systemy przeciwrakietowe. Nic więc dziwnego, że Arabia Saudyjska to najważniejszy odbiorca broni w regionie. Jej wydatki stanowią obecnie około 32 procent wszystkich na obszarze Bliskiego Wschodu.
Według izraelskiego instytutu INSS wzrost wydatków Zjednoczonych Emiratów Arabskich, największego regionalnego odbiorcy broni w latach 2005-2009 (57 procent importu), wyniósł aż 700 procent – w tym samym okresie z 1,9 miliarda dolarów do 15,4 mld dolarów. W tym okresie sfinalizowano dostawę m.in. 62 francuskich wielozadaniowych mysliwców Mirage 2000-9, 80 amerykańskich F-16 Desert Falcon (Block 60) oraz 30 śmigłowców AH-64D Apache. Zamówiono również cztery baterie przeciwlotnicze Patriot, 60 śmigłowców UH-60M Black Hawk, dwanaście średnich transportowych samolotów C-130J-30 Super Hercules i 6 ciężkich C-17A Globemaster III, trzy wielozadaniowe latające cysterny A-330 MRTT, do 50 zestawów przeciwlotniczych bliskiego zasięgu Pancyr S1. Wkrótce po złożeniu zamówień Zjednoczone Emiraty Arabskie przygotowały kolejną listę zakupów: trzy systemy przeciwrakietowe THAAD, 16 śmigłowców CH-47F Chinook, 60 wielozadaniowych samolotów myśliwskich, 48 szkolno-treningowych Aermacchi M-346 Master.
Nie chcąc pozostać w tyle Kuwejt pozyskał m.in. 16 śmigłowców szturmowych AH-64D Apache, a także zgłosił u Amerykanów gotowość zakupu 209 rakiet MIM-104E Patriot GEM-T za sumę około 900 milionów dolarów. Trwa walka o kontrakt na dostawę do 28 bojowych odrzutowców. Bahrajn z kolei zamówił śmigłowce UH-60M Black Hawk, rakiety „powietrze-powietrze” średniego zasięgu AIM-120C AMRAAM. Katar zamówił natomiast cztery transportowce C-130J-30 Super Hercules, a także 18 śmigłowców AW139 za około 400 milionów dolarów. Na ostatniej prostej jest wielomiliardowy przetarg na nawet 72 wielozadaniowe myśliwce. Oman nie jest gorszy – sprowadził dwa samoloty A320, zamówił trzy C-130J Super Hercules (w tym jeden w wersji J-30) oraz śmigłowce NH-90 TTH.
Otwartym pozostaje jednak pytanie – po co i jakie są tego efekty? Osoby interesujące się historią mogą pamiętać Iran sprzed 1979 r., kiedy to za sprawą szacha państwo to stało się jedną z największych potęg na świecie. Szach zakupił i zamówił setki nowoczesnych wówczas myśliwców F-14 Tomcat i F-16 Fighting Falcon. Mimo przygniatającej przewagi technologicznej kilka lat później, już po upadku szacha, Iran niemal uległ mniejszemu Irakowi. W przypadku państw GCC problem jest podobny. W większości z nich siły zbrojne borykają się z niedoborem żołnierzy. Znaczny odsetek sił zbrojnych stanowią obcokrajowcy na kontraktach. Dotyczy to chociażby niemal całej logistyki (na przykład kontyngent z Bangladeszu w Kuwejcie). Jaki będzie pożytek z nawet najnowocześniejszych odrzutowców jeśli już pierwszego dnia kontraktowi żołnierze przestaną zajmować się ich obsługą? Czy państwa GCC posiadają odpowiednie procedury działania, umiejętność współdziałania i doktrynę? Wielu ekspertów mocno w to wątpi i uznaje, że GCC to tak naprawdę papierowy tygrys, zakochany w nowoczesnej technologii, którą za ciężkie miliony ochoczo sprzedaje im Zachód.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 2/2014