Program Woschod


Waldemar Zwierzchlejski


 

 

 

 

Program Woschod

 

 

 

W połowie 1963 r. radziecki program lotów załogowych znajdował się w apogeum. ZSRR miał na swym koncie pierwszy lot człowieka w kosmos (Wostok, Gagarin, 1961), pierwszy lot całodobowy (Wostok-2, Titow, 1961), pierwszy lot grupowy (Wostok-3 i 4, Nikołajew i Popowicz, 1962), oraz najdłuższy lot orbitalny (pięć dni, Wostok-5, Bykowskij, 1963) połączony z pierwszym lotem kobiety (Wostok-6, Tierieszkowa). W zestawieniu z osiągnięciami Kraju Rad w tej dziedzinie Stany Zjednoczone wyglądały mizernie. Czym było raptem 56 godzin, jakie czwórka Amerykanów łącznie spędziła w kosmosie w lotach orbitalnych programu Mercury w porównaniu z szesnastoma dobami? A jednak najwyższe czynniki ZSRR zdecydowały się opóźnić obiecujący program budowy statku kosmicznego Sojuz, który mógł ich doprowadzić w konsekwencji na Księżyc, by zbudować statek, który okazał się ślepą uliczką astronautyki. Dlaczego i jak się to stało?

 

1

 

Prestiż ponad wszystko
Po zakończeniu serii sześciu lotów Wostoków (ros. „wschód” jako kierunek, symbol 3KA) powstało pytanie: co dalej? W OKB-1, biurze konstrukcyjnym Siergieja Korolowa, trwały już od jakiegoś czasu prace nad statkiem kosmicznym, noszącym symbol 7K. Miał to być dwuosobowy statek zdolny, w połączeniu z innymi statkami i blokami napędowymi, do oblotu Księżyca. Jednak w owym czasie istniał on jedynie na deskach projektantów, wiadomo było, że jego pierwszy lot może się odbyć najwcześniej w drugiej połowie 1966 r. Ponad trzyletnia przerwa w lotach załogowych byłaby prestiżową porażką, w ogóle nie wchodziła w rachubę, tym bardziej, że publicznie były znane plany NASA. A te przewidywały rozpoczęcie już pod koniec 1964 r. lotów dwuosobowych statków Gemini.

Choć znacznie mniejsze od 7K, spartańsko urządzone (w kabinie astronauci mogli przebywać jedynie w pozycji siedzącej), zdolne miały być do wykonania wielu zadań. Były planowane jako swojego rodzaju pomost pomiędzy prymitywnymi kapsułami Mercury, a planowanymi do lotów księżycowych statkami Apollo. Miały służyć do opanowania technologii i technik niezbędnych do lotów ludzi na Księżyc. Przede wszystkim były to: lot długotrwały, manewrowanie i łączenie na orbicie oraz opanowanie możliwości pracy człowieka poza statkiem. Reasumując wszystko to, czego nawet w najmniejszym stopniu nie mógł wykonać Wostok. Ale czy aby na pewno?

Na początku 1963 r. wydano postanowienie o budowie czterech kolejnych Wostoków, bez przydzielania im konkretnych zadań. W tej sytuacji szef szkolenia kosmonautów generał Nikołaj Kamanin postanowił zapytać Korolowa, czy nie da się ich wykorzystać w sposób, zapewniający ZSRR jakiekolwiek kolejne pierwszeństwo w kosmonautyce – loty dla samego ich wykonania, nie miały przecież najmniejszego sensu. Jedynym logicznym i możliwym rozwiązaniem wydawało się wydłużenie czasu lotu, ograniczonego w Wostokach do ośmiu dni. Wystarczyło w zasadzie jedynie przedłużyć okres funkcjonowania systemu podtrzymywania warunków życia i można się było pokusić o lot trwający dziesięć dni i powyżej. Jednak, jak słusznie zauważył Korolow, jest niemożliwy tak długi lot człowieka w skafandrze, istniały i inne ograniczenia. W związku z tym zaproponował cały szereg rozwiązań, mających zwiększyć bezpieczeństwo lotu kosmonauty.

Po pierwsze było to zamontowanie z przodu statku dodatkowego cylindra, zawierającego rezerwowy silnik hamujący na paliwo stałe o masie 145 kg. Spowodowane to było tym, że orbita Wostoków była dotychczas dobierana tak, by perigeum było na tyle nisko, by statek samoczynnie pod wpływem tarcia szczątkowej atmosfery powrócił na Ziemię przed wyczerpaniem się zapasów tlenu. W misjach dłuższych orbita musiałaby być oczywiście wyższa, a nie było pełnej gwarancji niezawodności podstawowego silnika TDU-1. Po drugie należało zrezygnować z katapultowania się kosmonauty w ostatniej fazie powrotu na Ziemię. Powrót na spadochronie kosmonauty po długotrwałym pobycie w stanie nieważkości byłby co najmniej problematyczny, jeśli nie niebezpieczny. W tym celu, prócz oczywiście likwidacji katapultowanego fotela, do linek spadochronu kabiny należało dołączyć zestaw silników prochowych, które by zmniejszyły prędkość lądowania z 8 do co najwyżej 1,5 m/s, a jego pojedynczą czaszę zdwoić. Pozostałe zmiany, choć liczne, miały być stosunkowo nieznaczne.

Kamanin przeanalizował przedstawioną koncepcję i wspólnie z Korolowem ustalili w lipcu następujący harmonogram lotów statków: jako pierwszy miał nastąpić w lutym-marcu 1964 r. 10-11-dniowy lot statku ze zwierzętami na wysokości 600-1000 km, po którym miały nastąpić trzy 8-10-dobowe loty kosmonautów, mających wykonywać eksperymenty dla potrzeb wojska, głównie z zakresu rozpoznania optycznego. Do realizacji zadań Kamanin wyznaczył we wrześniu grupę kosmonautów w składzie: Władimir Komarow, Paweł Bielajew, Aleksiej Leonow, Borys Wołynow, Jewgienij Chrunow, Wiktor Gorbatko, Dmitrij Zaikin i Gieorgij Szonin. Jednak po konsultacji grafiku z dowództwem Sił Powietrznych ZSRR, w końcu listopada plan został zmodyfikowany – po locie zwierząt nastąpiłby ośmiodniowy lot kosmonauty, a na koniec dziesięciodniowy grupowy lot dwóch statków. W ten sposób za pomocą nieznacznie zmodyfikowanego Wostoka udałoby się ustanowić dwukrotnie rekordy czasu przebywania człowieka w kosmosie.

W grudniu grupa kosmonautów została zawężona do składu: Wołynow, Chrunow, Bielajew, Leonow, Komarow, a dodatkowo wprowadzono do niej Gieorgija Bieriegowoja, odznaczonego gwiazdą Bohatera Związku Radzieckiego lotnika z czasów drugiej wojny światowej, członka drugiego oddziału kosmonautów Sił Powietrznych, wprowadzonego do niego po protekcji Kamanina. Jednak o ile szkolenie przebiegało zgodnie z programem, nie można tego było rzec o przygotowywaniu statków.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 10/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter