Projekt radzieckiego kompleksu przeciwlotniczego 75T6 Igarka
Tomasz Szulc
Oprócz powszechnie znanych wzorów i systemów uzbrojenia powstawały i ciągle tworzone są liczne konstrukcje, które mimo swej oryginalności i dużego potencjału, nie trafiają jednak do produkcji, bardzo często także z pozatechnicznych przyczyn. Jedną z nich był radziecki system przeciwlotniczo-przeciwrakietowy o kryptonimie Igarka.
Geneza
Radziecka szkoła projektowania rakietowych kompleksów przeciwlotniczych rozwijała się bardzo intensywnie i od samego początku jej produkty bardzo dobrze wpisywały się w scenariusze możliwych działań wojennych. Pierwszy, produkowany seryjnie system S-25 Berkut miał zabezpieczyć Moskwę przed zmasowanym nalotem bombowym, podobnym do praktykowanych przez lotnictwo amerykańskie w drugiej połowie II wojny światowej i podczas wojny koreańskiej. Zbudowano kosztowny, stacjonarny system, zdolny do równoczesnego rażenia ogromnej liczby celów i zachowujący „szczelność” nawet w przypadku wyłączenia z walki części pułków.
Gdy zagrożenia się zmieniły, stworzono znacznie lżejszy, mobilny kompleks S-75 Dźwina, mniej podatny na niespodziewane ataki i optymalizowany do zwalczania nielicznych celów – nosicieli broni jądrowej, którymi były wówczas głównie szybkie, latające na dużej wysokości samoloty bombowe. Pojawienie się taktycznej broni jądrowej, którą mogły przenosić niewielkie i nisko lecące samoloty uderzeniowe, doprowadziło do powstania kompleksu S-125 Newa – o wyraźnie mniejszym zasięgu, ale skutecznie rażącego cele nisko lecące. Reakcją na pojawienie się samolotów-nosicieli rakiet powietrze–ziemia z głowicami jądrowymi był z kolei system S-200 Wega o rekordowym zasięgu i dużej sile rażenia.
Następnym etapem rozwoju miał być S-300, łączący w sobie zalety starszych kompleksów i systemów. Miał być mobilny, jego zasięg powinien przewyższać S-75, miał skutecznie razić także cele lecące na bardzo małej wysokości, a każdy dywizjon miał być zdolny do równoczesnego rażenia kilku celów. Zamierzano z czasem znacząco zwiększyć zasięg rakiet i przewidywano, że zastąpi on wszystkie, opracowane wcześniej i ciągle eksploatowane kompleksy obrony powietrznej. Nie wzięto jednak pod uwagę jednego – nowy system był kosztowny, a jego modernizacja miała jeszcze podnieść cenę, dotyczyło to szczególnie jego rakiet. Równocześnie coraz bardziej realnym scenariuszem, potwierdzanym przez powtarzające się konflikty na Bliskim Wschodzie, w których uczestniczyły siły zbrojne Izraela, był zmasowany atak z powietrza, prowadzony przez klasyczne samoloty, poddźwiękowe rakiety skrzydlate, naddźwiękowe rakiety krótkiego zasięgu i nową kategorię broni – bezzałogowce. Na dodatek miał miejsce szybki postęp w dziedzinie rakiet przeciwradiolokacyjnych, które poważnie „utrudniały życie” wietnamskiej obronie przeciwlotniczej pod koniec lat 60. XX wieku, a w kolejnych wojnach arabsko-izraelskich coraz skuteczniej obezwładniały obronę, w szczególności rakietową. Także najnowszy S-300 był podatny na taki atak, gdyż każdy dywizjon dysponował tylko jednym radiolokatorem śledzenia i naprowadzania, a jego zniszczenie eliminowało z walki cały dywizjon. Oczywiście rakiety 5W55 nadawały się do zwalczania celów powietrznych większości wymienionych kategorii, ale ich liczba była ograniczona i istniało niebezpieczeństwo, że w przypadku zmasowanego ataku po prostu ich nie wystarczy. Na dodatek bardzo niekorzystna mogła być relacja: koszt–efekt. O ile zestrzelenie samolotu nawet bardzo drogą rakietą zawsze jest uzasadnione, to użycie takiej samej rakiety do zestrzelenia niewielkiego, relatywnie prostego i taniego bezzałogowca było mniej oczywiste. Z drugiej strony rezygnacja ze zwalczania takich celów mogła mieć fatalne następstwa – to właśnie takie, „nie warte uwagi” maszyny sparaliżowały relatywnie rozbudowaną obronę przeciwlotniczą Armenii i Górskiego Karabachu podczas wojny jesienią 2020 roku.
W wiodącej radzieckiej firmie, projektującej kompleksy rakietowe dla wojsk obrony powietrznej, czyli CKB (Centralne Biuro Konstrukcyjne) Ałmaz, dawnym KB-1, szybko zauważono problem i to zanim stał się on rzeczywistością. Zaczęto poszukiwać dostępnych sposobów walki z takimi zagrożeniami. Przyjęto przy tym następujące założenia:
- ważne cele będą nadal zwalczane przez podstawowe rakiety systemu S-300;
- obiektem ataku przeciwnika będzie w pierwszej kolejności struktura obrony przeciwlotniczej, a w szczególności dywizjonowe stacje radiolokacyjne;
- znaczna część celów będzie relatywnie łatwa do zniszczenia;
- do wykrywania celów i ich śledzenia będą mogły być wykorzystywane środki należące do struktur S-200 i S-300.
Rozwiązaniem miało być stworzenie nowego systemu, uzupełniającego te średniego i dalekiego zasięgu, przeznaczonego do zwalczania licznych i niezbyt odległych celów, a w szczególności tych, które zagrażały środkom systemów S-200 i S-300. Planowano także wykorzystanie go w sposób samodzielny, do obrony niewielkich terytorialnie celów: obiektów przemysłowych, stacji radiolokacyjnych, stanowisk dowodzenia, lotnisk i portów.
Powstanie projektu systemu
Oficjalna decyzja o rozpoczęciu prac zapadła na posiedzeniu Biura Politycznego Komitetu Centralnego KPZR i Rady Ministrów w dniu 4 lutego 1975 roku i miała numer 119-44. Potwierdziła ją decyzja ministra przemysłu radiotechnicznego nr 80 z 21 lutego 1975 roku. Prace nad kompleksem podjęto jednak, co najmniej kilka lat wcześniej, a głównym konstruktorem został W. Sinielnikow. W tym miejscu należy zasygnalizować terminologiczną specyfikę. W ZSRR struktury o takim stopniu komplikacji nazywano systemami (pierwszym był S-25), a ich środki ogniowe – kompleksami. W strukturach wojskowych system był pułkiem, a kompleks – dywizjonem. Nowemu systemowi nadano oznaczenie 75T6 i nazwę Igarka (miasto i port na północy Syberii, w dolnym biegu Jenisieju) i określono go jako „system bliżniewo diejstvia”, czyli krótkiego zasięgu. Spektrum celów, które miała zwalczać Igarka miało być bardzo szerokie. Na jednym biegunie znalazły się hipersoniczne rakiety aerobalistyczne AGM-69 SRAM, a na drugim… śmigłowce szturmowe AH-1 Cobra. Między nimi były pociski manewrujące ALCM, rakiety przeciwradiolokacyjne Martel i Condor oraz klasyczne samoloty bombowe B-1 oraz uderzeniowe F-15 i F-4.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 5/2021