Przechwycenie lotu EgyptAir 2843. Władza państwa nad obcymi samolotami

Przechwycenie lotu EgyptAir 2843. Władza państwa nad obcymi samolotami

Maciej Hypś

Zmuszenie przez białoruskie władze do lądowania w Mińsku Boeinga 737 linii Ryanair i aresztowanie przebywającego na jego pokładzie opozycjonisty Romana Protasewicza wywołało międzynarodowy skandal i wzbudziło zainteresowanie mediów, określających działanie Białorusinów mianem bezprecedensowego terroryzmu państwowego. Ponad trzydzieści lat temu jednak podobną operację z większym rozmachem przeprowadzili Amerykanie, przechwytując egipskiego Boeinga 737, którego zmuszono do lądowania we Włoszech w celu aresztowania kilku osób obecnych na pokładzie.

Operacja „Wooden Leg”

Ciąg zdarzeń, które doprowadziły do incydentu z egipskim samolotem pasażerskim, zapoczątkowało uprowadzenie 25 września 1985 roku jachtu kotwiczącego u cypryjskiego wybrzeża. Jego załogę stanowiło troje izraelskich turystów, a porywaczami okazało się trzech Palestyńczyków, którzy zabili uprowadzonych. Akcja była prawdopodobnie odwetem za niedawne aresztowanie przez Izrael jednego z przywódców Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP).

Rząd Izraela podjął decyzję o odwecie i zniszczeniu siedziby głównej OWP mieszczącej się w Tunisie w Tunezji. Misję zaplanowano na 1 października, a do jej wykonania wydzielono dziesięć myśliwców – dwa jednomiejscowe F-15C i sześć dwumiejscowych F-15D. Dwa kolejne myśliwce były maszynami rezerwowymi. Ponadto w misję były zaangażowane dwa Boeingi 707 pełniące rolę latających cystern.

Wybór F-15 do misji uderzeniowej był zaskakujący – wszak są to typowe myśliwce przewagi powietrznej i dysponują ograniczonymi zdolnościami do atakowania celów naziemnych – ale był podyktowany dużą odległością dzielącą izraelskie lotniska od Tunisu. W linii prostej jest to ponad 2300 km. Miała to być najdłuższa misja bombowa w historii izraelskich sił powietrznych. Myśliwce zostały uzbrojone w naprowadzane telewizyjnie bomby GBU-15 o wagomiarze 904 kg.

Dziesięć myśliwców wystartowało we wtorek 1 października z bazy Tel Nof. Po uzyskaniu potwierdzenia, że wszystkie systemy działają poprawnie, dwie maszyny rezerwowe zawróciły po pierwszym tankowaniu w powietrzu. Pozostałe skierowały się na zachód, pozostając poza zasięgiem radarów egipskich i libijskich. W miarę możliwości starano się również uniknąć wykrycia przez amerykańskie okręty wojenne operujące na Morzu Śródziemnym.

Formacja osiągnęła linię brzegową Tunezji o godzinie 11.00. Osiągając całkowite zaskoczenie jako pierwsze zaatakowały trzy F-15D, które zrzuciły bomby na cele w południowej części obozu OWP. Piloci kolejnych trzech F-15D zrzucili bomby na cele w północnej części obozu, po nich zaś zaatakowali piloci F-15C. Atak trwała sześć minut. Wszystkie bomby trafiły bezpośrednio w wyznaczone cele, doszczętnie niszcząc kwaterę główną OWP. W ataku zginęło ponad sześćdziesięciu członków organizacji i kilkadziesiąt osób postronnych. Wśród ofiar nie było jednak przywódcy organizacji, Jasira Arafata, którzy przebywał poza Tunisem.

Izraelskie myśliwce nie napotkały żadnej próby przeciwdziałania ze strony OWP lub Tunezyjczyków i bezpiecznie wycofały się nad morze. W drodze do bazy jeszcze raz uzupełniły paliwo w powietrzu.

Uprowadzenie statku Achille Lauro

Tak jak Izrael nie mógł pozostawić bez odpowiedzi zabójstwa trojga turystów na jachcie, tak Palestyńczycy nie mogli nie zareagować na atak lotniczy na siedzibę OWP. Wet za wet – takie były i są prawa konfliktów izraelsko-arabskich. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Nastąpiła już 3 października, zaledwie dwa dni po nalocie.

Tego dnia czterech członków Frontu Wyzwolenia Palestyny kierowanego przez Abu Abbasa weszło na pokład statku wycieczkowego Achille Lauro, który z Genui wyruszał w rejs po Morzu Śródziemnym. Terroryści mieli zamiar dostać się statkiem do izraelskiego Aszdodu i tam zaatakować rafinerię lub instalacje wojskowe. Spisek został zdekonspirowany 7 października, gdy statek znajdował się na redzie Port Saidu, bojownicy zmienili plany i postanowili uprowadzić statek do Syrii. W tym momencie na jego pokładzie znajdowało się tylko około 400 osób, ponieważ wielu pasażerów zeszło na ląd w Egipcie. Na zakładników wyselekcjonowano grupę 21 pasażerów z USA, Wielkiej Brytanii i Austrii.

8 października Achille Lauro dotarł na redę syryjskiego portu Tartus, ale odmówiono mu zezwolenia na wejście. W takiej sytuacji terroryści zażądali natychmiastowego uwolnienia pięćdziesięciu palestyńskich więźniów trzymanych w izraelskich więzieniach. Również to żądanie nie zostało spełnione. W odwecie terroryści zastrzelili strzałami w głowę i serce podróżującego z żoną w rocznicę ślubu sześćdziesięciodziewięcioletniego amerykańskiego inwalidę Leona Klinghoffera, którego ciało wyrzucono za burtę. Nawet to nie skłoniło jednak Izraelczyków do spełnienia żądań porywaczy.

Z pokładu lotniskowca wystartowały myśliwce F-14 Tomcat z zasobnikami rozpoznawczymi TARPS, których zadaniem było odnalezienie i śledzenie Achille Lauro. Drugim zadaniem było uzyskanie zdjęć, dzięki którym można by było zaplanować akcję komandosów. Następnego dnia po porwaniu oddział kontrterrorystyczny SEAL Team 6 był już na Cyprze, skąd miał być przetransportowany na pokład lotniskowca i z niego przypuścić szturm na statek.

Załogi myśliwców zebrały niezbędny materiał rozpoznawczy, ale ostatecznie do szturmu nie doszło, ponieważ – jak wspomniano – statek skierował się Port Saidu. Tam porywacze holownikiem przedostali się na ląd.

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 6/2021

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter