Pyrrusowe zwycięstwo
Magnum-X
Pyrrusowe zwycięstwo
Maleme, 20–22 maja 1941 roku
Kreta, największa grecka wyspa na Morzu Śródziemnym, położona na południowy wschód od Półwyspu Peloponeskiego, stała się w maju 1941 roku areną niezwykle zaciekłych walk. Niemieckie oddziały powietrznodesantowe zaatakowały brytyjsko-grecki garnizon i mimo ogromnych strat, towarzyszących desantowi, zdołały pokonać jego opór. Błędy popełnione przez Niemców w planowaniu operacji „Merkury”, szczególnie w ocenie sił alianckich na Krecie, o mało nie doprowadziły do klęski desantu już pierwszego dnia. Choć spadochroniarze wylądowali 20 maja w czterech rejonach: Maleme, Chania, Rethimnon i Iraklion, to decydujące dla wyniku walk okazały się boje stoczone o lotnisko w pierwszej z tych miejscowości.
Gdyby strzelcy spadochronowi nie przejęli ostatecznie kontroli nad nim, to nie byłoby możliwości dowiezienia na Kretę na pokładach transportowych samolotów Ju 52 żołnierzy 5. Dywizji Strzelców Górskich. Pozostawieni sami sobie spadochroniarze z 7. Dywizji Lotniczej nie mieliby szans na wygraną. Zdobycie lotniska w Maleme okazało się kluczowe dla końcowego sukcesu operacji „Merkury”.
Operacja „Merkury”
Wraz z kończącą się kampanią bałkańską uwagę dowódców niemieckich zaczęła przyciągać Kreta (Kriti). Ta największa grecka wyspa ma 256 km długości i od 11 do 56 km szerokości. Ze wschodu na zachód ciągną się potężne góry przekraczające 2400 m n.p.m. Na północy przechodzą łagodnie w urodzajne równiny, natomiast na południu opadają gwałtownie do morza. Wystarczyło spojrzeć na mapę, by zrozumieć strategiczne znaczenie Krety. Wyspa ta jest położona na przecięciu morskich szlaków komunikacyjnych wiodących z południowej i wschodniej części Morza Śródziemnego do jego zachodnich akwenów oraz do mórz Kreteńskiego, Jońskiego i Egejskiego. Opanowanie Krety mogło zapewnić kontrolę nad nimi. Wyspa jest oddalona zaledwie o 150 km od wybrzeży Grecji, około 300 km od wybrzeża libijskiego i 630 km od Aleksandrii, głównej wówczas bazy brytyjskiej Floty Śródziemnomorskiej. Z inicjatywą akcji, mogącej doprowadzić do zdobycia Krety, wystąpił dowódca wojsk spadochronowych, generał Kurt Student. Twórca niemieckich wojsk powietrznodesantowych, odznaczony Krzyżem Rycerskim Krzyża Żelaznego za desanty w Belgii i Holandii w maju 1940 roku, marzył o przeprowadzeniu samodzielnej operacji, niezależnej od sił lądowych. 20 kwietnia 1941 roku w rozmowie z marszałkiem Hermannem Göringiem zaproponował, uwzględniając przy tym brytyjskie panowanie na morzu, zdobycie wyspy drogą desantu powietrznego. Dowódca Luftwaffe wiedział, że Hitler pierwotnie planował zakończenie kampanii bałkańskiej wraz z dotarciem do południowych wybrzeży Peloponezu. Jednak dostrzegł korzyści dla siebie w realizacji śmiałej propozycji generała Studenta. Mogło to okazać się wyśmienitą okazją, do zrehabilitowania się za przegraną bitwę powietrzną o Anglię. Wszak wyspa miałaby zostać opanowana głównie dzięki Luftwaffe, siłami podległych mu jednostek lotniczych i spadochronowych. Nie bez znaczenia był fakt, że Göring bardzo pozytywnie oceniał samą osobę generała Studenta, który w jego oczach był energicznym i inteligentnym oficerem odznaczającym się niezwykłą skutecznością w działaniu. 21 kwietnia Student, w towarzystwie szefa sztabu generalnego Luftwaffe, generała Hansa Jeschonka udał się na spotkanie z Führerem. Pomysł uderzenia na Kretę nie był dla Hitlera czymś zupełnie nowym. Jak wynika z zapisków generała Franza Haldera już w październiku 1940 roku w jego rozmowach z Hitlerem ten ostatni kilkakrotnie podkreślił rolę, jaką Kreta mogła odegrać w wojnie we wschodniej części Morza Śródziemnego. Student roztoczył wspaniałą wizję setek samolotów transportowych Ju 52, nadlatujących nad skalną wyspę i tysięcy czasz spadochronów, opadających na nią. To musiało działać na wyobraźnię. Słuchając Studenta Hitler nabrał przekonania o realności takiej akcji. Pewne zastrzeżenia miał tylko do transportu własnych wojsk wyłącznie drogą powietrzną.
Ostatecznie Hitler wyraził zgodę, najprawdopodobniej pod wpływem bezpośrednich rozmów z Göringiem, a decydujące okazały się dla niego następujące argumenty:
- lotnictwo brytyjskie, operujące z kreteńskich lotnisk mogło zagrozić rumuńskim polom naftowym w rejonie Ploesti, posiadającym olbrzymie znaczenie dla gospodarki wojennej III Rzeszy;
- panowanie nad wyspą ubezpieczało szlak wodny, łączący Dunaj, poprzez Dardanele i Kanał Koryncki z adriatyckim wybrzeżem Włoch;
- zdobycie Krety i założenie tam własnych baz lotniczych stwarzało poważne zagrożenie dla sił brytyjskich we wschodniej części Morza Śródziemnego;
- na wyspie mogły znajdować się tylko nieliczne, zdemoralizowane ewakuacją z Grecji oddziały brytyjskie (co okazało się nieprawdą), których pokonanie nie wymagało zaangażowania sił mogących osłabić w jakikolwiek sposób rozpoczynającą się w czerwcu operację „Barbarossa”.
15 maja w dowództwie XI Korpusu w Atenach generał Student zaznajomił swoich podkomendnych z szczegółowymi zadaniami operacji „Merkury”. Do dyspozycji korpusu oddano zgrupowanie lotnictwa transportowego w składzie 1., 2. i 3. pułku lotnictwa do zadań specjalnych (KGzbV 1., 2. i 3.), dysponujące 533 maszynami Ju 52. W trakcie desantu zamierzano także użyć 69 szybowców transportowych DFS 230 z 1. Pułku Szybowcowego (LLG 1). Wydawało się to znaczącą liczbą. Jednak generał Student miał około 25 tys. żołnierzy, w tym blisko 11 tys. spadochroniarzy. Wymienione samoloty (prawie połowa stanu Ju 52 w całej Luftwaffe) i szybowce nie pozwalały na jednoczesny desant wszystkich oddziałów spadochronowych. Wymusiło to przeprowadzenie desantu w dwóch fazach. O świcie pierwszego dnia inwazji na Kretę spadochroniarze mieli uderzyć tylko na dwa cele położone w zachodniej, bliższej Peloponezu części wyspy – Maleme i Hania (obecnie Chania lub Xhania). Dopiero po południu zamierzano zaatakować Retimo (Rethimnon) i Heraklion (Iraklion). Teoretycznie następnego dnia drogą morską, na pokładzie zarekwirowanych małych greckich statków, tzw. kaików, miały dotrzeć na Kretę dwa wzmocnione bataliony strzelców górskich. Istotny problem zgłosił generał von Richthofen – jego VIII Korpus nie był w stanie udzielić wystarczająco silnego wsparcia spadochroniarzom jednocześnie we wszystkich strefach lądowania. W sumie zakładano, że spośród żołnierzy XI Korpusu kilkuset wyląduje w szybowcach, 10 tys. skoczy ze spadochronami, 5 tys. zostanie wyładowanych z samolotów transportowych na zdobytych lotniskach, a pozostali dotrą drogą morską. Ponieważ obawiano się kontrakcji okrętów Royal Navy, ta ostatnia droga mogła okazać się wielce problematyczna. Szczególnie, że eskorta ze strony włoskiej Regio Marina miała ograniczyć się zaledwie do dwóch torpedowców! Dlatego jednym z najważniejszych założeń planu operacji „Merkury” było zdobycie już pierwszego dnia walk wszystkich kreteńskich lotnisk. Pierwotnie atak miał rozpocząć się 17 maja, ale wobec problemów organizacyjnych przesunięto tę datę na 20 maja 1941 roku.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 2/2012