Radzieckie działa samobieżne 1945–1990 (cz. 2)

Radzieckie działa  samobieżne 1945–1990 (cz. 2)

Tomasz Szulc

Analiza doświadczeń II wojny światowej doprowadziła radzieckich wojskowych do konstatacji, że najbardziej uniwersalne i efektywne jako środek wsparcia wojsk lądowych były haubice. Łączyły relatywnie niewielką masę własną z prostą konstrukcją i dużą szybkostrzelnością. Miały jednak dwie słabe strony: nie nadawały się do prowadzenia ognia na wprost, a ich donośność była stosunkowo niewielka. Obu tych słabości nie miały armaty i dlatego nie zrezygnowano z ich konstruowania po zakończeniu wojny. Najbardziej udana i najdłużej produkowana była armata holowana M-46 kal. 130 mm. Do kategorii armat zaliczają się także działa przeciwpancerne i one również były konstruowane i produkowane po zakończeniu wojny. Najbardziej znane spośród nich, to gładkolufowe T-12 i MT-12.

Prototypy  pierwszej generacji

Gdy w 1947 r. zainicjowano prace nad nową generacją dział samobieżnych (patrz „Poligon” nr 4/2017), oprócz haubic kilku kalibrów zamówiono także armaty i działa przeciwpancerne. Część z nich miała zostać zbudowana z wykorzystaniem nośników, zunifikowanych z haubicami, inne miały być całkowicie oryginalne.

Obiekt 105
9 kwietnia 1947 r. Rada Ministrów ZSRR zleciła Biuru Konstrukcyjnemu Nr 3 Urałmaszzawoda ze Swierdłowska skonstruowanie następcy działa samobieżnego SU-76M, które było uzbrojone w polową armatę ZiS-3. Rok później uściślono wymagania i zlecono stworzenie rodziny wozów bojowych, wykorzystujących zunifikowane w maksymalnym stopniu pojazdy-nośniki. Zespół inżynierów pod kierunkiem Ł. Gorlickiego błyskawicznie skonstruował taki pojazd – „Obiekt 105”, który już w październiku 1949 r. skierowano na próby państwowe. Nośnik był konstrukcją racjonalną i perspektywiczną: silnik W-105 o mocy 300 kW umieszczono z przodu, a przedział bojowy z tyłu, tak aby lufa działa wystawała możliwie nieznacznie poza obrys kadłuba, co zapewniało jej bezpieczeństwo podczas ruchu w terenie. Układ jezdny tworzyło sześć par kół bieżnych dużej średnicy (podobnych konstrukcyjnie do kół czołgu T-44) i trzy pary rolek podtrzymujących górny bieg gąsienic. Amortyzację zapewniały wałki skrętne. Uzbrojenie – armatę D-50 kal. 100 mm o długości 59 kalibrów z hamulcem wylotowym umieszczono niemal w geometrycznym środku kadłuba. Trzyosobową obsługę osłaniała maska, przypominająca nieco osłony armat artylerii nadbrzeżnej. Kierowca siedział w przedniej części kadłuba po lewej stronie silnika. Armata mogła prowadzić ogień do przodu niemal z marszu – wystarczyło ręcznie złożyć zaczep unieruchamiający lufę. Gdy ogień miał być prowadzony z pozycji stacjonarnej, burty przedziału bojowego rozkładano i armata wraz z maską mogła obracać się w zakresie ±77°. Zapas 50 szt. amunicji znajdował się w trzech magazynach w tylnej części przedziału bojowego. Zespolone naboje były w nich ustawione pionowo. Wskutek ograniczonej przestrzeni przedziału bojowego i dużej długości amunicji, zunifikowanej ze stosowaną w czołgowych armatach D-10, szybkostrzelność wynosiła tylko ok. 4 strz./min, choć miała być dwukrotnie większa. Pojazd ważył 21,6 t i osiągał prędkość 65 km/h.

Wskutek pośpiechu i braku doświadczenia konstrukcja nośnika była jednak niedopracowana i próby trzeba było przerwać z powodu licznych awarii układu jezdnego i przeniesienia mocy. Stopniowe wprowadzanie poprawek było czasochłonne i dopiero w październiku 1952 r. poddano próbom trzy zmodernizowane prototypy, ale wyniki prób nadal nie były jednoznaczne. Wprowadzono kolejne udoskonalenia i w 1954 r. przeprowadzono z powodzeniem testy wojskowe partii, złożonej z 10 maszyn, które przyjęto na uzbrojenie 26 lutego 1955 r. pod nazwą SU-100P. W krótkim czasie wyprodukowano kolejnych 14 wozów, ale następnie produkcję wstrzymano, gdyż 4 lutego 1956 r. RM wydała polecenie opracowania udoskonalonego wozu, który miał przede wszystkim dysponować zwiększonym resursem, co najmniej do 7000 km przebiegu. Prototyp pojazdu, oznaczonego jako „Obiekt 105M” i nieformalnie nazwanego SU-100PM, zbudowano w 1958 r. i testowano do połowy 1960 r. Załogę wozu zwiększono do 5 osób, linię ognia obniżono o 100 mm. Testowano na nim m.in. nocny przyrząd celowniczy APN-3 Jabłonia z dużym podczerwonym reflektorem ustawionym na jarzmie armaty. W tym czasie były już jednak od kilkunastu lat produkowane czołgi T-54 z uzbrojeniem takiego samego kalibru i oczywista była potrzeba posiadania przez Armię Radziecką armaty samobieżnej większego kalibru. W związku z powyższym próby „Obiektu 105M” wstrzymano.

Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 1/2018

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter