Radzieckie pseudolotniskowce. Ciężkie krążowniki lotnicze projektu 1143
![Radzieckie pseudolotniskowce. Ciężkie krążowniki lotnicze projektu 1143](files/2019/MSiO/3-4-2019/Projekt%201143%20-%20www.jpg)
Robert Rochowicz
Skoro brytyjskie jednostki typu Invincible były klasyfikowane jako lotniskowce, to czy jednostki radzieckie też można do nich zaliczyć? Oficjalna klasyfikacja, jako ciężkie krążowniki lotnicze ma bowiem swoje prawne wytłumaczenie, ale de facto przyjęło się traktować te jednostki jako pierwsze lotniskowce radzieckiej floty.
Przymiarki do budowy lotniskowców we Flocie Czerwonej miały miejsce jeszcze przed rozpoczęciem Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Pojawiły się nawet pierwsze projekty. Okręty te, obok nowoczesnych pancerników, byłyby trzonem wielkiej oceanicznej floty, której entuzjastą budowy był sam Stalin. Wojna pokrzyżowała te ambitne zamierzenia, choć nawet w jej trakcie i tuż po jej zakończeniu teoretyczne prace projektowe nadal były kontynuowane. Po zakończeniu wojny początkowo siły morskie skupiały się przede wszystkim na odbudowie potencjału zdolnego do obrony własnych wybrzeży, choć też pojawiały się projekty stworzenia okrętów lotniczych. Dopiero w latach 60. zaczęto snuć coraz bardziej ambitne wizje budowy floty oceanicznej, w której należne miejsce miały zajmować także okręty lotnicze. Tym niemniej to nie okręty tej klasy są tematem tego artykułu, opisanie historii ich tworzenia zostawmy na inna okazję. Tymczasem, aby zrozumieć ideę powstania okrętów projektu 1143 trzeba sobie najpierw odpowiedzieć na jedno bardzo ważne pytanie:
Do czego miały służyć?
Wielkie lotniskowce były oczywiście projekcją potęgi, za którą Związek Radziecki się uważał. Tym niemniej tak naprawdę, do czego byłyby potrzebne temu krajowi okręty z silnymi grupami lotniczymi na pokładach? Do zdobycia Europy? Na pewno nie! Do powstrzymania amerykańskich lotniskowców? Być może, gdyby takie były założenia operacji morskich przeciw US Navy. Tymczasem zadaniem radzieckiej floty było powstrzymanie dostaw zaopatrzenia do Europy, płynącego przez Atlantyk. Do tego jednak mogły wystarczyć okręty podwodne oraz lotnictwo morskie dalekiego zasięgu. Jedne i drugie powinny topić nie tylko statki handlowe, ale także amerykańskie lotniskowce, które były trzonem grup uderzeniowych zespołów morskich NATO. W takiej filozofii prowadzenia wojny, dla bombowców przenoszących w komorach rakiety samonaprowadzające znacznie pewniejszymi bazami były lotniska stałe na lądzie. Do czego więc mogły być przydatne okręty z pokładem lotniczym? Otóż w latach 50. gwałtownie zaczęło się rozwijać śmigłowcowe lotnictwo pokładowe, którego zasadniczym zadaniem bojowym było tropienie i niszczenie okrętów podwodnych. Jak grzyby po deszczu po obu stronach żelaznej kurtyny zaczęły powstawać coraz to doskonalsze projekty maszyn przenoszących boje hydroakustyczne, bomby głębinowe i torpedy. Pionowy start i lądowanie wiropłatów sprawiały, że do ich przenoszenia wystarczyło zorganizowanie niewielkiego pokładu na rufie krążowników, niszczycieli i fregat. Z czasem jednak pojawiły się pomysły, aby grupa lotnicza była znacznie silniejsza, niż tylko pojedyncze śmigłowce przenoszone przez ileś tam okrętów zespołu. Tak powróciła idea, znana z czasów wojny na Atlantyku, lotniskowców eskortowych, w nowych czasach i z nowym sprzętem, przemianowana na lotniskowce śmigłowcowe lub po prostu śmigłowcowce. Kiedy jeszcze okazało się, że większe modele wiropłatów nadają się do zadań desantowych, to stało się bardzo modne, a w wielu flotach pożądane posiadanie okrętów z ciągłym pokładem lotniczym, nie traktowanych już jako klasyczne lotniskowce.
Zalety śmigłowców dostrzeżono oczywiście i w Związku Radzieckim. Prace nad maszynami podjęły przede wszystkim dwa lotnicze biura projektowe: Mila i Kamowa, przy czym to drugie dość szybko przerzuciło się na specjalizację właśnie w tworzeniu konstrukcji idealnych dla floty wojennej. Dostrzegając potencjał w lotniczych siłach ZOP, dowództwo radzieckiej floty nie tylko w miarę możliwości dość szybko zaczęło umieszczać śmigłowce na pokładach niszczycieli, ale przede wszystkim zdecydowało się na zamówienie nosiciela większej grupy lotniczej. Tak powstał projekt śmigłowcowców projektu 1123, na którego podstawie zbudowane zostały dwa okręty: wcielony w roku 1967 Moskwa i dwa lata później bliźniaczy Leningrad. Miała też być zbudowana kolejna jednostka, projektu 11233, ze wzmocnionym zestawem obronnego uzbrojenia przeciwlotniczego, z rozbudowaną strefą socjalną dla załogi oraz zwiększoną autonomicznością. Okręt, który miał otrzymać nazwę Kijów jednak nigdy nie został zbudowany i w tym miejscu w zasadzie zaczyna się historia powstania bohaterów tego artykułu.
Radziecki Harrier
Jak chce tego literatura rosyjskojęzyczna, sprawcą wstrzymania budowy okrętu projektu 11233 był samolot odrzutowy pionowego startu i lądowania Jak-36. Jego pierwszy lot ze startem pionowym odbył się 7 lutego 1966 roku. Nie tyle w samej tej konkretnej konstrukcji, co w idei jego ograniczonej do minimum wymaganej powierzchni lądowiska, marynarze widzieli przyszłość lotnictwa pokładowego, które tym samym miało obejść się bez konieczności budowy wielkich lotniskowców z klasycznie lądującymi i startującymi bojowymi odrzutowcami.
Konstrukcja Jak-36 była bardzo niedoskonała. Zbudowano co prawda dość szybko aż tuzin maszyn tego typu, ale nie były one nigdy wykorzystywane przez radziecką flotę wojenną w służbie operacyjnej. Tym bardziej, że dość szybko, bazując na zdobytych informacjach o konkurencyjnej konstrukcji brytyjskiego Harriera, w sposób zasadniczy przeprojektowano własny produkt tworząc Jak-36M. O ile pełen niedoskonałości Jak-36 był można rzec wytworem radzieckiej techniki, o tyle Jak-36M rzeczywiście, przynajmniej wyglądem zewnętrznym, upodobnił się bardzo do brytyjskiego starszego brata. Niestety, w parametrach technicznych i eksploatacyjnych nigdy mu nie dorównał. Zasadniczą różnicą był napęd, w którym konstruktorzy radzieccy byli zmuszeni zastosować dodatkowe odrębne silniki startowe umieszczone pionowo w kadłubie, podczas gdy Harrier miał tylko jeden i ten sam zespół napędowy, a własności lotu pionowego były możliwe tylko i wyłącznie poprzez regulację kątów dyszy wylotowych.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 3-4/2019