Rakietowy TUKAN


Robert Rochowicz


 

 

 

Rakietowy TUKAN

 

 

 

Ambicje były ogromne. Rozbudowa Marynarki Wojennej w oparciu o polski przemysł i rodzime pomysły konstruktorów wydawała się w latach 70. bardzo realna. Okazało się jednak, że z jednej strony niektóre idee przyszły o dekadę za szybko, natomiast później na realizację planów najpierw zabrakło pieniędzy, a potem zmieniła się sytuacja polityczna w kraju i w Europie.

 

 

Po decyzjach na szczeblu Naczelnego Dowództwa Zjednoczonych Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego podjętych w 1961 r. polska Marynarka Wojenna (dalej MW) w ciągu kolejnych 2 lat rozwinęła siły rakietowe. Na lądzie i na morzu oparła ich rozbudowę o sprzęt kupiony w Związku Radzieckim. Pod koniec 1968 r. osiągnęła zakładany na tę dekadę stan posiadania, czyli wyrzutnie lądowe (tylko 2 z jednym kanałem celowania) oraz wcieliła do służby 8 małych okrętów rakietowych (w skrócie MOR) proj. 205 Cunami (NATO: Osa-I).

 

Rodzi się pomysł
Na kolejne dziesięciolecie zakładano dalszy rozwój sił uderzeniowych poprzez równomierne zwiększanie liczby kutrów rakietowych i torpedowych. Pierwsze przymiarki do opracowania kompleksowego programu rozwoju morskiego rodzaju sił zbrojnych na następne 20 lat przygotowano już w 1968 r. W dokumentach Sztabu Głównego MW zapisano konieczność rozbudowy dywizjonu MOR-ów do 12 jednostek (według stanu na 31.12.1976 r.), a w kolejnej dekadzie podwojenie tej liczby (czyli 24 okręty na 31.12.1986 r.).

Zgodnie z tym zapisem przygotowywano się do zawarcia umowy na zakup 4 MOR-ów ulepszonego proj. 205U (NATO: Osa-II) z rakietami P-15U.

Opracowany w 1969 r. plan rozwoju MW do 1985 r. wpisywał się w przyjęte wcześniej założenia. Pierwotne zapisy zakładały dwutorowość przejmowania nowych okrętów. Do końca 1975 r. miały pojawić się 4 MOR-y projektu 205, a w kolejnych dwóch pięciolatkach odpowiednio 4 i 2 okręty kupione w ZSRR. Ponadto w latach 1981-1985 planowano uruchomienie budowy w kraju MOR-ów własnego projektu, których pod koniec tego okresu w służbie miało już być 11. W ciągu 10 lat zakładano też zakup w ZSRR nowego systemu nadbrzeżnego z aż 8 wyrzutniami umieszczonymi na samochodach. W kolejnych latach na programie tym nanoszono poprawki, wynikające z bieżąco podejmowanych decyzji i korekt planów długoterminowych. I tak skreślono zakup w ZSRR sześciu MOR-ów oraz o połowę przycięto liczbę wyrzutni lądowych.

Pierwszą, dość istotną zmianą było przedefiniowanie przygotowywanej do podpisu umowy z ZSRR na zakup kolejnych MOR-ów. Zamiast planowanych pierwotnie 4 jednostek proj. 205U zdecydowano się na wpisanie 5 proj. 205 wraz z kontynuacją zakupów rakiet w pierwotnym wariancie P-15, a nie P-15U. Oceniono, że za tę samą kwotę lepiej mieć o okręt więcej, a modyfikacje oznaczane indeksem ‘U’ nie podwyższają w znaczący sposób tak możliwości bojowych jednostek, jak i samych rakiet.

Plany perspektywiczne z 1970 r. już uwzględniały te zmiany, wpisano bowiem posiadanie z końcem 1975 r. 13 MOR-ów projektu 205. W kolejnej dziesięciolatce zakładano niestety szybki proces wycofania starszych „205-tek” i rozpoczęcie przejmowania nowego typu, ale co ciekawe, był to chyba w tamtych latach jedyny pesymistyczny scenariusz, mówił bowiem o posiadaniu z końcem 1985 r. zaledwie 5 MOR-ów projektu 205 i tylko 5 nowego typu.

Umową z ZSRR, podpisaną 25 stycznia 1971 r., zatwierdzony został plan zakupu 5 MOR-ów projektu 205 i kolejnej partii rakiet P-15. Co ciekawe, okręty przychodziły i tak z nowym wyposażeniem kabiny radio, takim jakie zakładano dla jednostek proj. 205U.

Druga połowa lat 60. była okresem dość dynamicznego rozwoju polskiego przemysłu stoczniowego. Ambitne zamierzenia nakreślone jeszcze w końcówce poprzedniej dekady zakładały rozbudowę MW w oparciu o własny przemysł, a importowanie jedynie tych okrętów czy systemów uzbrojenia i wyposażenia, których nie będziemy w stanie sami wyprodukować, lub uruchomienie serii będzie nieopłacalne. Budowę jednostek wielu projektów udało się wszcząć, część nawet stała się przedmiotem znaczącego eksportu. Niestety, najwięcej problemów pojawiło się przy projektowaniu okrętów uderzeniowych. Rodzący się w bólach polski kuter torpedowy napędzany turbiną gazową (obok 4 diesli) nie zraził jednak decydentów w mundurach, którym na kolejne lata zamarzyła się budowa jeszcze bardziej skomplikowanych jednostek rakietowych. Wpisanie ich do programu rozwoju MW z 1969 r. było tylko wstępem do uruchomienia całej machiny sztabowej i naukowo-badawczej, której efektem finalnym miała być budowa serii kutrów artyleryjsko-rakietowych.

Wstępne wymagania taktyczno-techniczne (dalej WWTT) na nową jednostkę zostały zatwierdzone 15 maja 1972 r. Czytamy w nich, że kutry powinny mieć wyporność w granicach 300-350 t, prędkość maksymalną ciągłą nie mniejszą niż 36 w., zasięg przy prędkości marszowej nie mniejszy niż 900 Mm, a głównym uzbrojeniem miało być 4 lub 6 wyrzutni rakiet przeciwokrętowych. Do najważniejszych ich zadań należałoby niszczenie okrętów i statków, zwalczanie celów powietrznych oraz prowadzenie rozpoznania i dozorów.

Prace nad opracowanymi WWTT otrzymał Ośrodek Badawczy MW w Gdyni Oksywiu. Bardzo szybko została tam uruchomiona praca badawcza pod kryptonimem Wikłacz. Pod tą nazwą ukryto kompleksową analizę wymagań pod kątem uzbrojenia rakietowego i artyleryjskiego, które powinno znaleźć się na pokładzie kutra artyleryjsko-rakietowego. To w tym dokumencie znajdujemy bardzo ważne zdanie sugerujące, że „uzbrojenie rakietowe dla kutra powinno charakteryzować się parametrami znacznie przewyższającymi te znane z eksploatowanych już P-15”. Zapisano też rekomendację uzbrojenia jednostki raczej w 6 wyrzutni, całość powinny uzupełniać wyrzutnia rakiet plot. typu Osa-M oraz podwójna armata kal. 57 mm typu AK-725 z radarem kierowania ogniem MR-103 Bars.

Kolejnym dokumentem wytworzonym w Ośrodku Badawczym MW było opracowanie przedstawiające pierwsze warianty projektu małego okrętu rakietowego ukrytego pod oznaczeniem projektowym 665 i nazwą kodową Tukan. Całość przedłożono Dowództwu MW w sierpniu 1973 r.

Najobszerniejszym przekazanym opracowaniem była szczegółowa analiza WWTT. Na kilkudziesięciu stronach specjaliści z poszczególnych dziedzin budowy okrętów rozkładali na czynniki pierwsze możliwości wywiązania się z postawionych wymagań, omówiono to wszystko m.in. przykładami ówczesnych konstrukcji zbliżonych do przyszłego polskiego kutra artyleryjsko-rakietowego. Najwięcej miejsca poświęcono konstrukcjom radzieckim i niemieckim. Pierwszymi interesowano się z racji szukania opcji nowego uzbrojenia, drugie były w końcu potencjalnym przeciwnikiem naszych rakietowców.

Przyjęta analiza nie wyglądała zbyt optymistycznie. Bodaj najważniejszym jej fragmentem jest zdanie, że dostępność uzbrojenia zdeterminuje możliwości bojowe nowej jednostki, a także przede wszystkim wpłynie na jej wielkość i architekturę zewnętrzną. Konkluzja aktualna w czasie jej pisania była jedna: komplet 4-6 wyrzutni rakietowych plus zestaw uzbrojenia obronnego jest praktycznie niemożliwy do montażu na kadłubie o zakładanej w WWTT wyporności granicznej. Oczywiście opierano się na wiedzy o radzieckich systemach rakietowych. A ta nie była obiecująca zarówno pod kątem budowy nowego kutra, jak i możliwości bojowych porównywalnych do nowych typów uzbrojenia identyfikowanego na okrętach NATO.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 2s/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter