Reda-83 – kiedyś to były ćwiczenia...

Reda-83 – kiedyś to były ćwiczenia...

Robert Rochowicz

Prezentując dzieje naszej marynarki wojennej, warto czasem wyjść poza opis techniczny okrętów czy innego specjalistycznego uzbrojenia. Archiwa pełne są dokumentów przedstawiających chociażby codzienne szkolenie marynarzy. Bez wątpienia warte bliższego przedstawienia są organizowane zwykle raz w roku ćwiczenia całego morskiego rodzaju sił zbrojnych.

W latach 70. i 80. XX w. takie wspólne szkolenie całej naszej marynarki wojennej ukrywano pod kryptonimem Reda z dodaną dwucyfrową końcówką roku, w którym je przeprowadzano. Bez wątpienia edycja z wiosny 1983 r. została zaplanowana i zrealizowana z olbrzymim rozmachem, była też połączona ze współdziałaniem z bratnimi socjalistycznymi flotami bałtyckimi w ramach sojuszniczego scenariusza ćwiczeń Sojuz-83.

Koniec ery admirała Janczyszyna

Gdy jesienią 1969 r. ówczesny kontradm. Ludwik Janczyszyn obejmował dowodzenie marynarką wojenną, jednym z pierwszych poważniejszych wyzwań było zorganizowanie w czerwcu następnego roku obchodów XXV-lecia istnienia „ludowej” floty. To wielkie przedsięwzięcie w okresie przygotowań stało się doskonałą okazją do zarządzenia zgrupowania sił i środków połączonego z przeglądami i manewrami na redzie. W kolejnych latach parada była już tylko jedna (w czerwcu 1975 r.), ale idea zakrojonych na dużą skalę ćwiczeń całej marynarki wojennej została podtrzymana. Zwykle organizowano je w okresie maj – czerwiec, czasie od wielu lat najintensywniejszego szkolenia dla załóg okrętów. Dla przykładu można wymienić edycje Reda-75 (znów zakończonej paradą morską), Reda-77 (stanowiącej wstęp do sojuszniczych ćwiczeń Fala-77) czy Reda-79.

Dekadę lat 70. XX w. wieńczyły ćwiczenia Reda-79, których gospodarzami byli 9.FOW i port w Helu. W realizację programu wpleciono m.in. uroczyste obchody kolejnej rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej. Po trudnym początku następnej dekady w 1983 r. zdecydowano się wrócić do sprawdzonej w poprzednich latach formuły i na maj tego roku zaplanowano kolejną odsłonę ćwiczeń. Rozmach przygotowań i zaplanowanych przedsięwzięć sprawił, że ostatecznie okazały się największymi całościowymi manewrami naszego morskiego rodzaju sił zbrojnych, jakie kiedykolwiek zorganizowano. Liczbą okrętów i zaangażowanych jednostek innego uzbrojenia przewyższały wszystkie poprzednie edycje. A po nich przedsięwzięć na taką skalę już nie organizowano. Nawet w latach 90., gdy powrócono do idei ćwiczeń całościowych siły marynarki wojennej, nie były już tak rozbudowane jak właśnie w interesującym nas 1983 r.

Ostatecznie okazało się, że ćwiczenia Reda‑83 były ostatnimi z udziałem adm. Janczyszyna, który w 1986 r. przestał dowodzić morskim rodzajem sił zbrojnych. Można więc potraktować ją jako podsumowanie jego długiego okresu dowodzenia, tym bardziej że głównym gościem ćwiczeń był ówczesny szef Sztabu Generalnego WP gen. broni Florian Siwicki (od listopada 1983 r. minister obrony narodowej, od września 1984 r. generał armii).

Całe szkolenie wypadło imponująco, choć oczywiście nie mogło uwypuklić braków, przede wszystkim w nowoczesnym sprzęcie, z którymi od lat borykała się marynarka wojenna. Epizody szkolenia specjalistycznego dostosowano do parametrów taktyczno-technicznych techniki bojowej, nie stawiano zadań niemożliwych do wykonania. Celem nadrzędnym przedsięwzięcia Reda-83 było bowiem wykazanie stopnia gotowości bojowej poszczególnych jednostek, nie zaś wskazywanie, gdzie w wyposażeniu jesteśmy zacofani mniej lub bardziej, a gdzie nadążano za wymogami współczesnego pola walki. Ze słabych punktów oficerowie w Dowództwie i Sztabie MW doskonale sobie zdawali sprawę i bez ćwiczeń, a kontrola wyszkolenia podwładnych w przygotowywanych z rozmachem manewrach po prostu tłumiła wszelkie rozterki. No bo czyż można było poważnie zakładać, że w ewentualnym konflikcie zbrojnym z NATO wysyłanie na rozpoznanie wzrokowe samolotów SBLim-2A ma sens, podobnie zresztą jak poszukiwanie i zwalczanie okrętów podwodnych stacjami hydrolokacyjnymi Tamir-11M i zwykłymi bombami głębinowymi?

I gdyby tak porównać pierwsze zorganizowane przez kontradm. Janczyszyna zgrupowanie na redzie (jeszcze nienazwane formalnie ćwiczeniem Reda-70) z tym ostatnim, okazałoby się, że postęp techniczny floty, lotnictwa morskiego i jednostek brzegowych na przestrzeni tych 13 lat był niestety znikomy. Można się oczywiście spierać, jaki wpływ na taki stan miała osoba dowódcy, trzeba jednak przyjąć, że niemały, zwłaszcza w kwestiach okrętowych.

Przygotowania wstępne

Cały okres, przewidziany na szkolenie, został podzielony na kilka wyraźnych etapów. Wszystko zaczęło się 18 kwietnia w miejscach stałej dyslokacji poszczególnych jednostek. Wtedy wystartowała faza wstępna, trwająca do 30 kwietnia. W jej trakcie zrealizowano wszelkie niezbędne, wcześniej zaplanowane przedsięwzięcia przygotowawcze. Do najważniejszych zaliczyć trzeba „dni techniki”, które organizowane cyklicznie przed tak ważnymi ćwiczeniami nabierały wyjątkowego znaczenia. Pod nazwą tą kryją się zresztą do dziś prowadzone w pododdziałach lub na okrętach przeglądy uzbrojenia, środków technicznych i wyposażenia kwatermistrzowskiego. Na okrętach i w pododdziałach brzegowych przeprowadzono je w dniach 18-21 kwietnia, a w jednostkach lotniczych trwały dwa dni dłużej. Mniej więcej w tym samym czasie w dowództwach i sztabach (od 18 do 25 kwietnia) zajmowano się opracowywaniem dokumentów planistycznych i wykonawczych szkolenia zbiorowego. Po przeprowadzonych przeglądach i ewentualnych niezbędnych doraźnych naprawach w dniach 22-25 kwietnia załogi otrzymały czas na doprowadzenie do wzorowego wyglądu okrętów, czyli przeprowadzenie zgodnie z regulaminem prac konserwacyjnych i pokładowych oraz wszelkich ostatnich przeglądów. Bezpośrednio po tych czynnościach 26 kwietnia zaplanowano sprzątania generalne, po których w kolejnych trzech dniach załogi miały przeprowadzić szkolenia techniczne i ogólnowojskowe (musztra, sprawdzanie wyglądu zewnętrznego marynarzy, a więc sprawy, do których wielką wagę przywiązywał adm. Janczyszyn, a o czym boleśnie przekonało się wielu marynarzy poddawanych inspekcji w 1970 r.). Ostatnie dni kwietnia przebiegły na rozliczeniu jednostek z realizacji zadań wynikających z rozkazu dowódcy w sprawie szkolenia za okres styczeń – kwiecień 1983 r., przeprowadzaniu sprawdzianów wewnętrznych i dopuszczających pododdziały brzegowe do szkolenia poligonowego oraz działania grup kontrolnych przysyłanych z Dowództwa Marynarki Wojennej w Gdyni, mających ocenić gotowość sił i środków do udziału w szkoleniu zbiorowym.

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 7-8/2020

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter