Rega – 60 lat na szczycie
Dino Marcellino
Rega – 60 lat na szczycie
W Szwajcarii Rega, czyli Szwajcarska Służba Ratownictwa Lotniczego jest instytucją, która jest bardzo dobrze znana przez większość obywateli kraju. Znana jest także poza jego granicami i myślę, że nie jest błędem założenie, że większość ludzi zaangażowanych w działania śmigłowcowej służby ratownictwa medycznego zna znaczenie słowa Rega, które obecnie stało się punktem odniesienia dla wielu ludzi pracujących w tym sektorze. W bieżącym roku Rega obchodzi 60 rocznicę działalności. Jednostkę założono 27 kwietnia 1952 roku, a pierwsza akcja ratunkowa z użyciem śmigłowca miała miejsce pod koniec tego roku. Sporo się od tego czasu zmieniło.
Nie jest to organizacja, której celem jest uzyskiwanie przychodów. Dzięki temu priorytetem w działaniu jest tylko i wyłącznie interes pacjenta. Dzięki wkładowi 2,3 miliona darczyńców, osób prywatnych oraz dopłat z firm ubezpieczeniowych Rega w 2010 roku wykonała 13 726 misji ratunkowych w Szwajcarii oraz poza jej granicami. 314 członków organizacji zarządza flotą złożoną z 11 śmigłowców AgustaWestland DaVinci oraz sześciu Eurocopter EC145 rozmieszczonych w dwunastu bazach w Szwajcarii oraz w trzynastej bazie w Genewie zarządzanej przez partnerską jednostkę, wyposażoną w EC135. Poza tym trzy samoloty Canadair CL604 Challenger stacjonują w bazie w Zurychu, będąc zawsze w gotowości do startu i uratowania szwajcarskich obywateli w potrzebie na całym świecie. Dodatkowo Rega bierze udział w rozwoju nowego wyposażenia i sprzętu, zarówno technicznego jak i medycznego, by uczynić je bardziej użytecznym w środowisku lotniczym.
Miałem zaszczyt poznać, jak wyglądał jeden dzień pracy ratowników w bazie numer 4 w Lausanne w południowo-zachodniej części Szwajcarii, wyposażonej w śmigłowiec Eurocopter EC145. W odniesieniu do tego doświadczenia łatwiej jest przybliżyć czytelnikowi unikalne aspekty związane z Regą.
Sprawdzony mechanizm
W sobotni poranek wyruszam do bazy o godzinie 7.30, by uczestniczyć w odprawie wraz z załogą pełniącą służbę. Jest ona prowadzona przez pilota, Jacquesa-André Dévaud said Schaggi, paramedyka Daniela Enggist i lekarza Ettore Ciavatta.
Już pierwsze wrażenie względem ludzi i struktury wprost zwala z nóg. Jako dobrzy gospodarze, zaprosili mnie na obchód bazy. Nowy budynek, otwarty w listopadzie 2009 roku z okazji 30 rocznicy działania bazy w Lausanne, jest wzorem funkcjonalności. Zlokalizowany w północnym krańcu lotniska Lausanne-Blecherette oferuje komfortową przestrzeń dla załogi oraz śmigłowca. Kuchnia, salon, jasne duże biura, sala konferencyjna, sypialnia z łazienką – wszystko to ułatwia pobyt w bazie w czasie dyżuru, który trwa 48 godzin dla pilota i paramedyka i 24 godziny dla lekarza. (To jedna z czterech baz Rega, która umożliwia nocowanie personelu, pozostałe trzy to Bazylea, Berno i Zurych).
Odprawa poza rutynowymi procedurami dotyczy warunków atmosferycznych. Bierze się pod uwagę szczegółową prognozę na cały dzień w rejonach, gdzie mogą odbywać się potencjalne badania. I jest to szczególnie istotne dla bazy w Lausanne, ponieważ obszar działania obejmuje każde możliwe środowisko operacyjne, od równin, jezior, masywu Jury (na granicy z Francją, wysokość 1720 m n.p.m.) aż po wysokie szczyty szwajcarskich Alp.
Dzień zapowiada się ładnie – gorąco i słonecznie z silnymi wiatrami w pobliżu gór. Bazując na swoim doświadczeniu Schaggi ocenia, jakie działania i wypadki mogą się pojawić w ciągu dnia, związane z typowymi letnimi zajęciami: Wypadki motocyklowe, kontuzje lotniarzy i paralotniarzy, wspinających się w górach, w rejonie jezior – pływaków i oczywiście rutynowe misje ratownictwa medycznego. W ciągu roku średnio latamy na trzy misje dziennie, z czego jedna zwykle odbywa się w nocy. Wczoraj wylecieliśmy na pięć misji, dziś jest możliwe, że nie dostaniemy ani jednego wezwania. Zobaczymy. Dla złożonych misji, na przykład w środowisku górskim centrum Rega w Zurychu może potrzebować wsparcia z zewnątrz, od specjalistów ratownictwa górskiego, policji, straży pożarnej, którzy pomagają im w trudnym terenie. Piloci są przeszkoleni w użyciu gogli noktowizyjnych wspierających nocne loty, ale wymaga się, by loty w nocy były możliwe do wykonania także bez użycia noktowizorów. Gogle noktowizyjne traktuje się jako poprawienie bezpieczeństwa lotów.
Pomimo faktu, że jestem odpowiednio ubrany, Daniel dał mi kombinezon Rega, identyczny z tym jakie sami noszą, z napisem „observer” na plecach. Poza tym, że jest wygodny, w ciągu dnia okaże się, jak bardzo jest przydatny w kilku akcjach ratunkowych, w których wezmę udział.
Teraz czuję się jak jeden z nich i jem z nimi śniadanie. Zauważam, że Jacques, pilot, je sporo więcej niż my. Może to być trywialne, ale jestem zaskoczony i nie jestem w stanie się odważyć by zwrócić na to głośno uwagę, ale w ciągu dnia zrozumiem, dlaczego tak właśnie jest.
Odświeżona załoga zajmuje się następnie śmigłowcem. EC-145, który jest czyszczony na zewnątrz i w środku. W czasie tych czynności przyglądam się ogromnej ilości wyposażenia i zastanawiam się, jak je wydostać ze śmigłowca (nosze, wyposażenie medyczne, torby ratunkowe itd.). Jest to niezwykle prosty i szybki proces, co ma ogromne znaczenie w sytuacjach, jakie spotyka na co dzień załoga.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 11/2012