Rodzina okrętów Gowind


Maksymilian Dura


 

 

 

 

Rodzina okrętów Gowind

 

 

 

Od pewnego czasu próbujemy udowodnić na łamach Nowej Techniki Wojskowej, że kompleksowa budowa korwet i okrętów patrolowych dla Marynarki Wojennej RP w oparciu o nasze stocznie nie jest aż tak dużym problemem, na co wskazywałby przebieg programu Gawron. Jako potencjalne rozwiązanie zaprezentowany został holenderski typoszereg SIGMA (NTW 7/2012). Teraz pokażemy, że nasze potrzeby mogą zaspokoić w podobnym zakresie francuskie okręty rodziny Gowind.

1

 

Przez kompleksowe budowanie okrętów, w polskim przypadku, powinno się rozumieć skorzystanie z projektu, który po wprowadzeniu pewnych modyfikacji spełniałby potrzeby zarówno w odniesieniu do „okrętów obrony wybrzeża” (OOW), jak i „okrętów patrolowych z możliwością zwalczania min” (zapisy z Projektu Koncepcji Rozwoju MW RP do 2030 r.). Takie rozwiązanie przyniosłoby wymierne korzyści finansowe, a ponadto przyspieszyłoby i ułatwiło proces uruchamiania linii produkcyjnych tych klas okrętów w Polsce. Projekty spełniające takie wymagania już istnieją, o czym świadczą m.in. zaprojektowane przez francuski koncern stoczniowy DCNS okręty typu Gowind. Są one niesłusznie kojarzone tylko z pełnomorskimi okrętami patrolowymi (OPV), ze względu na to, że pierwszą zbudowaną jednostką z tej rodziny był właśnie OPV. Tymczasem jest już gotowy projekt wersji bojowej – Gowind Combat, która praktycznie bez większych przeróbek mogłaby spełnić wymagania odnośnie OOW.

Program Gowind jest działaniem wyprzedzającym koncernu DCNS, który w ten sposób starał się przygotować do zaspokojenia przyszłych potrzeb marynarki francuskiej. I to dlatego rozpoczął budowę prototypu z własnych środków, bez wkładu finansowego Marine nationale, zaczynając od stosunkowo taniej wersji patrolowej, korzystając dodatkowo przy jego wyposażaniu z pomocy różnych poddostawców. Oddawali oni – często za darmo (11 z ogólnej liczby 50 dostawców) lub znacznie poniżej rzeczywistych kosztów – swoje systemy, myśląc o ich promocji w razie przyszłych kontraktów.

Na wybór wersji patrolowej wpłynęło również duże zapotrzebowanie, jakie na świecie istnieje na jednostki tej klasy. Ryzyko braku zainteresowania nabyciem Gowinda OPV przez ewentualnych klientów jest więc w ten sposób o wiele mniejsze, niż w przypadku korwety. Jedne z najważniejszych kontraktów, które powinny w najbliższym czasie być brane pod uwagę przez twórców Gowinda, to dostarczenie do 2019 r. 28 patrolowców dla US Coast Guard oraz planowany na 2015 r. przetarg na budowę okrętów patrolowych dla francuskiej floty (program BATSIMAR) – w obu przypadkach przewagę mają jednostki sprawdzone w działaniu. Wstępne zainteresowanie Gowindem OPV wyraziła także Republika Południowej Afryki, stąd na wrzesień planowana jest oficjalna wizyta prototypowego L’Adroita w portach południowej i zachodniej Afryki.

Początkowo rodzina Gowind liczyła aż cztery typy jednostek, jednak później zrezygnowano z wersji Control (przeznaczonej przede wszystkim do ochrony interesów we własnej strefie ekonomicznej oraz nadzorowania wód przybrzeżnych) i Action (do reagowania z wykorzystaniem uzbrojenia przeciwlotniczego i przeciwokrętowego), przerzucając te zadania na proponowane obecnie wersje: OPV i Combat. W obu przypadkach są to jednostki jednokadłubowe o kadłubie stalowym, z jednobryłową nadbudówką, masztem o charakterystycznym ze względu na zastosowaną kopułę kształcie (kopuła ta stanowi zarówno osłonę dla znajdującego się wewnątrz radaru, jak i podstawę dla wyżej zamontowanych systemów antenowych) i nisko położonym nad poziomem wody pokładem rufowym z lądowiskiem. Gowind OPV i Combat różnią się od siebie długością (od 87 do 102 m), wypornością (od 1400 do 2400 t), organizacją rufy i oczywiście wyposażeniem.

 

L’Adroit, czyli to co już jest
Finansując budowę pierwszego Gowinda w wersji OPV, DCNS stał się też jego właścicielem, natomiast Marine nationale wyczarterowała go na trzy lata, zgodnie z umową podpisaną 26 października 2010 r. w czasie paryskiej wystawy Euronaval 2010. Marynarka francuska zapewniła załogę (a właściwie dwie, zmieniające się co cztery miesiące), a także zobowiązała się sprawdzić słuszność założeń i rozwiązań technicznych oraz przydatność nowego okrętu do działań w istniejącej sytuacji geopolitycznej z założeniem, że będzie on przebywał w morzu co najmniej przez 220 dni w roku.

Jednostka, nie należąc do Marine nationale, nosi jednak banderę francuską, otrzymała nazwę L’Adroit (pol. sprytny, sprawny) i ma na burcie namalowany numer IMO (9572202), którego normalnie okręty nie mają. Jest on natomiast nadawany cywilnym jednostkom pływającym, zgodnie z rezolucją A.600(15) IMO (Międzynarodowa Organizacja Morska), w ramach ujednoliconego systemu identyfikacji statków.

Kadłub L’Adroita został zbudowany w stoczni DCNS w Lorient (część jego bloków wyprodukowały zakłady STX France w Lanester i Piriou w Concarneau). Postawiono przy tym ambitne zadanie, że okręt zostanie oddany w czasie krótszym niż 20 miesięcy od pierwszego cięcia blach, które to rozpoczęto 7 maja 2010 r. Zadanie wykonano: sformowany kadłub wytoczono z hali na wielokołowych wózkach transportowych, umieszczono na pontonach, przeholowano do suchego doku, gdzie 18 maja 2011 r. nastąpiło wodowanie. Chrzest nowej jednostki odbył się już 17 czerwca, natomiast banderę podniesiono w listopadzie 2011 r.

Zarówno napęd, jak i kształt kadłuba zostały zaprojektowane z wykorzystaniem technik ograniczonej wykrywalności. Francuzi zmienili jednak zasady wprowadzone na swoich „bojowych” okrętach i wybrali kompromis pomiędzy „niewidzialnością” a funkcjonalnością. Widoczne jest to szczególnie w konstrukcji dziobu, który na fregatach i niszczycielach stanowi zamkniętą bryłę. Większość czynności manewrowych musi się wtedy odbywać z wnętrza kadłuba, z wykorzystaniem zamykanych w czasie rejsu luków na obu burtach, co w przypadku „trudnych” portów komplikuje zadanie. W przypadku L’Adroita zrezygnowano z bezobsługowej organizacji samego pokładu i powrócono do klasycznego rozmieszczenia wyposażenia. Dodatkową ochronę przed wypadnięciem za burtę zapewniono na dziobie nadburciami, a na rufie składanymi relingami.

Pomimo tych „uproszczeń” zastosowane rozwiązania stealth wyraźnie zmniejszają zasięg wykrycia jednostki przez systemy optoelektroniczne, radary i sonary. Będzie to niewątpliwie pomagać przy podchodzeniu do podejrzanych jednostek, które na ekranach swoich systemów obserwacji bardzo długo nie będą widziały, że mają do czynienia ze sporym okrętem. Pomaga w tym jego kształt, a przede wszystkim odpowiednie pochylenie burt i nadbudówek oraz zmniejszenie do minimum liczby otworów. Z przodu przekrój okrętu tworzy praktycznie pełny deltoid, co jest wynikiem zastosowania m.in. charakterystycznego masztu. Połączenie dwóch przyległych do siebie boków deltoidu nastąpiło poniżej wysokości pokładu, a załamanie burt ciągnie się od dziobu aż do rufy, praktycznie na tym samym poziomie.

Unikalność konstrukcji „Sprawnego” jest najlepiej widoczna z boku. Umieszczona w części środkowej okrętu nadbudówka stanowi jednolitą bryłę w kształcie ostrosłupa, pogłębioną przez zastosowanie stożkowatej kopuły masztu. Płaszczyzny: rufowa i dziobowa są praktycznie tej samej długości i na tej samej wysokości, co wyraźnie odróżnia Gowinda OPV od innych okrętów tej klasy. Na kształt nadbudówek niewątpliwie miała wpływ decyzja o zastosowaniu panoramicznego mostka, z wnętrza którego wachta może obserwować całą przestrzeń wokół okrętu z pokładem rufowym i lądowiskiem włącznie.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 9/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter