Rok w Maryninie

Tekst: Strzelnica BELLONA Marynino
To już rok odkąd strzelnica Bellona w Maryninie na poważnie zaistniała na mapie strzelnic w Polsce. Jako największy tego typu obiekt od początku wzbudzał wiele emocji w światku strzeleckim. Grono osób zastanawiało się jak potoczą się losy obiektu. My sami też byliśmy bardzo ciekawi i zastanawialiśmy się, czy nasz obiekt będzie cieszył się popularnością, czy przyjdzie nam przerobić go na kopalnię piasku albo gliniankę...
Minął rok i pokusiliśmy się o podsumowanie pracy strzelnicy. Na chwilę obecną strzelnica jest już znana prawie każdemu, kto strzela i nie mamy tu na myśli jedynie strzelców z województwa mazowieckiego, bo gościmy strzelców (indywidualnych i „grupowych” praktycznie z całego kraju).
Jak to się stało, że po roku działalności z przysłowiowej dziury w ziemi wyrósł prężnie działający obiekt? Odpowiedź jest prosta. Różnorodność osi, która jest do dyspozycji strzelających jest bardzo duża każdy znajdzie tu coś dla siebie – jest ich w sumie 21, poczynając od 25 m, a na 500 m kończąc. Mamy osie do strzelania statycznego i dynamicznego, szerokie i węższe – do wyboru, do koloru, dla każdego strzelca. Począwszy od czarnoprochowców, którzy są bardzo mile przyjmowani na obiekcie i strzelają na osiach krótkich (których na terenie obiektu jest 17), a skończywszy na strzelcach długodystansowych, którzy korzystają z osi 500 m. Dodatkowo przez ten rok funkcjonowania dużo zainwestowaliśmy w infrastrukturę – powstały wiaty na pięciu osiach, miejsce na grilla czy ognisko, żeby po strzelaniu móc usiąść i odsapnąć chwilę przed podróżą do domu. Mamy też w końcu biuro z prawdziwego zdarzenia, z elektronicznym rejestrem pobytu na strzelnicy. Ten system działa z wykorzystaniem kart przypisanych do numeru, przywiązanego do nazwiska i danych w naszej ewidencji. Cały proces wpisu do książki strzelających polega więc na zeskanowaniu kodu QR z kary i podpisaniu się na czytniku – to wszystko, lekko, łatwo i przyjemnie. No i znacznie przyspiesza niezbędną „kwitologię”, więc zachęcamy wszystkich stałych bywalców do bezpłatnego wyrobienia karty, tym bardziej, ze docelowo jedna karta ma funkcjonować na wszystkich strzelnicach objętych systemem, a tych systematycznie przybywa.
To wszystko sprawia, że obiekt wyrabia sobie coraz lepszą markę i jest bardzo często odwiedzany przez strzelców prawie z całego kraju. Naszym zdaniem bardzo duże znaczenie w rozwój strzelnicy mają zawody, które strzelnica wspólnie z Legionowskim Towarzystwem Sportowym oraz Towarzystwem Strzeleckim Bellona organizuje na swoim terenie.
Do czerwca br. odbywały się na obiekcie zawody tak różnorodne, że każdy kto tylko chciał, znalazł coś, co mogło go zainteresować. Dla tzw. dziurkaczy Zawody Marynino Cup – osiem konkurencji tarczowych, dla strzelców długodystansowych Marynino Sniper Challenge, a w lipcu Rusza INCORSA CUP, dla tych, co uwielbiają precyzyjne strzelanie z karabinu z lunetą zawody Cztery Poru z Benchrest. Na takim obiekcie nie mogło też zabraknąć zawodów bardziej dynamicznych, takich jak Ołów vs Stal, w których dźwięk uderzającego pocisku w stal powodował przyśpieszoną akcję serca. No i oczywiście zawody z tzw. jajem czyli CZ vs GLOCK, gdzie fani tych dwóch marek mogą wreszcie wyjaśnić, kto jest królem i która marka jest lepsza – przynajmniej na kolejny rok.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 3-4/2021