Rosyjski Maxim
Michał Mackiewicz
Rosyjski Maxim był obok brytyjskiego Vickersa jednym z najdłużej pozostających w linii cekaemów w historii. „Zaliczył” dwie wojny światowe oraz konflikt koreański. Wykorzystywano go także w wielu pomniejszych starciach, jak choćby ostatnio w Donbasie. To bez wątpienia miara doskonałości systemu stworzonego ponad 120 lat temu. Nieco skomplikowanego i pracochłonnego w produkcji, ale nade wszystko niezawodnego. Rosyjskie doświadczenia bojowe z wykorzystaniem tej broni okazały się jednymi z najdonioślejszych. Oto bowiem podczas wojny z Japończykami w latach 1904–1905, świat dostrzegł wreszcie potęgę karabinów maszynowych, które po raz pierwszy zaprezentowały swoją przerażającą skuteczność. I choć nie wszędzie i nie od razu doceniono ich znaczenie, kaemów nie zabrakło w żadnej z armii ruszających do boju w 1914 r. W carskiej było ich najwięcej, 32 na każdą dywizję piechoty i 8 w dywizji jazdy. 25 lat później w każdej dywizji strzeleckiej Armii Czerwonej znajdowały się już 162 cekaemy systemu Maxima na kołowych podstawach Sokołowa.
Przedstawienie historii rosyjskiego Maxima nie jest rzeczą prostą, zwłaszcza w kontekście początków jego kariery w armii carskiej. Opracowania zachodnie, polskie i rosyjskie znacznie się w tym względzie różnią i to nie tylko w detalach, ale również kwestiach zupełnie zasadniczych. Nierzadko niepodobna precyzyjnie odpowiedzieć na pytania dotyczące kalibrów, ilości zamówionych i wyprodukowanych karabinów danego modelu, dat przyjęcia do uzbrojenia, kolejnych modyfikacji i udoskonaleń oraz chronologii ich wprowadzania. W niektórych przypadkach pozostajemy w sferze domysłów. Autor niniejszego artykułu oparł się przede wszystkim na opracowaniach rosyjskich – książkach Władimira Glazkowa, a zwłaszcza Semena Fiedosiejewa, która najszerzej wykorzystuje rosyjskie źródła archiwalne. Pomocą służyły stare rosyjskie instrukcje i regulaminy, a także strony internetowe. Sporo cennych detali znajduje się także w gigantycznym dziele Dolfa L. Goldsmitha The Devil’s Paintbrush. Sir Hiriam Maxim’s Gun, absolutnie podstawowym jeśli chodzi o historię wynalazku Maxima oraz w The Grand Old Lady of No Man’s Land: The Vickers Machinegun tego samego autora2). Oczywiście do rosyjskich opracowań nie należy podchodzić bezkrytycznie, zwłaszcza ze względu na ich wyraźny egocentryzm. Praktycznie każda rusznikarska nowinka czy udoskonalenie systemu miały mieć swoje źródło w Rosji lub co najwyżej prace nad nimi odbywały się równolegle w krajowych i zagranicznych biurach konstrukcyjnych. Owszem, nie należy negować wkładu naszych wschodnich sąsiadów w rozwój broni strzeleckiej i trzeba pamiętać o przenikaniu się różnych koncepcji technicznych, ale jednak Maxim przybył do Rosji z Anglii, a nie na odwrót.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 1/2016