Salon MAKS 2013 w Moskwie - uzbrojenie
Tomasz Szulc
Salon MAKS 2013 w Moskwie - uzbrojenie
Podczas tegorocznego salonu lotniczo-kosmicznego w Moskwie nie ujawniono istotnych nowości w dziedzinie sprzętu latającego (patrz NTW 10 i 11/2013). Zdecydowanie lepsza była sytuacja w dziedzinie uzbrojenia i sprzętu, demonstrowanego regularnie w ramach salonów MAKS, a więc lotniczych środków bojowych, systemów przeciwlotniczych, wybranych wzorów i komponentów uzbrojenia rakietowego innych rodzajów wojsk oraz elektroniki wojskowej. Po pierwsze pokazano „w naturze” kilka całkowitych nowości, po drugie – ujawniono sporo nowych i bardzo ciekawych informacji.
Na wstępie warto skorygować kilka nowych i optymistycznych informacji o charakterze ilościowym (zawarte kontrakty, harmonogramy prac), podanych podczas moskiewskiego MAKS-a, o czym poinformowano wkrótce po zakończeniu salonu. I tak zamówienie na 39 samolotów transportowych Ił-76MD-90 ma zostać zrealizowane nie do 2018, a do końca 2020 r., kwestia wznowienia prac nad turbośmigłowym, dwusilnikowym transportowcem Ił-112 nie została pozytywnie rozstrzygnięta, a ma zostać jedynie „rozważona”. Niezbyt zaawansowany technicznie i technologicznie pięciotonowy bezzałogowiec kategorii MALE – Altius, opracowywany przez firmy Sokoł z Kazania i Tranzas z Petersburga, ma być oblatany dopiero „około 2016 r.”, znacznie większy, bo 20-tonowy bojowy bezzałogowiec turboodrzutowy, konstruowany w ramach programu Ochotnik (myśliwy) przez firmę Suchoja z wykorzystaniem rozwiązań myśliwca T-50 osiągnie stadium prototypu „po 2018 r.”. Opóźnione są także kolejne etapy programu PAK-FA. Piąty prototyp, który rzekomo od sierpnia jest gotowy i przygotowywany do lotu w stacji doświadczalnej przy zakładach w Komsomolsku nad Amurem, do dziś (połowa października) nie wzniósł się w powietrze, szósty prototyp, który miał być oblatany do końca br., jest podobno modyfikowany w taki sposób, aby można go było przekazać w 2014 r. Indiom (to podobno warunek otrzymania kolejnej transzy środków finansowych z tego kraju). Taka sytuacja czyni – nawet skorygowany – harmonogram prac nad T-50 zupełnie nierealnym.
Znacznie lepiej jest w sferze uzbrojenia i sprzętu, regularnie demonstrowanego w ramach salonów MAKS, a więc lotniczych środków bojowych, systemów przeciwlotniczych, wybranych wzorów i komponentów uzbrojenia rakietowego innych rodzajów wojsk oraz elektroniki wojskowej. Tu pokazano „w naturze” kilka całkowitych nowości i ujawniono sporo nowych i bardzo ciekawych informacji.
S-350 Witiaź
Gwiazdą salonu stał się bezsprzecznie rakietowy system przeciwlotniczy 50R6/S-350 (S-350E) Witiaź, ujawniony dosłownie kilka tygodni przed imprezą, a opracowany przez Koncern PWO Ałmaz-Antiej. Ma on zastąpić podstawową, przeciwlotniczą wersję systemu S-300P. Jego główną zaletą są nowe pociski 9M96 – mniejsze i lżejsze od 5W55 oraz ich późniejszych odmian 48N6. Warto pamiętać, że nowsze wersje S-300 i S-400 mają zasięg ponad 200 km, przez co kwalifikują się do kategorii systemów dalekiego zasięgu.
Konfiguracja systemu jest taka sama, jak w przypadku S-300P. W jego skład wchodzą: stanowisko dowodzenia i kierowania ogniem PBU 50K6A (E), wielofunkcyjna stacja radiolokacyjna MFR 50N6A (E) z anteną ścianową oraz wyrzutnie PU 50P6A (E). Różnic jest jednak sporo: wyrzutni może być do ośmiu (w S-300 – do 12), ale na każdej z nich znajduje się 12 gotowych do pionowego odpalenia rakiet (w S-300 tylko cztery). Co ciekawe, z systemem (baterią) może współpracować jeden lub dwa radary kierowania ogniem i naprowadzania rakiet (jeden na cztery wyrzutnie?). Najważniejsza różnica polega jednak na sposobie naprowadzania pocisków – w S-300P była to początkowo metoda radiokomendowa, a potem TVM (track-via-missile, śledzenie poprzez pocisk), czyli metoda, w której cel jest obserwowany przez radar rakiety, ale dane o jego położeniu w przestrzeni są przesyłane do stanowiska naziemnego, które wypracowuje na tej podstawie poprawki do korekcji trajektorii lotu pocisku i przesyła je na jej pokład. Tymczasem rakiety 9M96 są naprowadzane aktywnie radiolokacyjnie z radiokorekcją. Oznacza to, że radar wykrywa cel, podejmuje jego śledzenie, komputer stanowiska dowodzenia wylicza przybliżoną trajektorię lotu celu i wypracowuje zadanie dla pocisku. Ten jest odpalany pionowo z pojemnika transportowo-startowego i kierowany w stronę przewidywanego punktu spotkania z celem. W pewnej odległości od niego aktywuje się pokładowa aktywna głowica radiolokacyjna, umożliwiająca precyzyjne naprowadzenie rakiety na cel. Obecnie podaje się, że S-350 służy do odpalania rakiet 9M96-2 o zasięgu 60 km i zakresie wysokości rażenia od 10 m do 30 km (pierwsze rakiety do S-300P miały zasięg 55 km, potem 70 km) w przypadku celów aerodynamicznych. Mogą one zwalczać także cele balistyczne w zakresie odległości 1,5–30 km i wysokości 2–25 km. Należy sądzić, że docelowo będą mogły być stosowane także pociski 9M96- 1 o zasięgu 120 km. Równocześnie może być rażonych 16 celów aerodynamicznych lub 12 balistycznych, choć teoretycznie każdy z pocisków mógłby atakować inny cel, co dawałoby ogromną liczbę 96 kanałów celu! Nośnikami komponentów systemu są nie ciężkie MAZ-y-543M, a nieco lżejsze BAZ-y rodziny Woszczina-1, z których tylko samochody-wyrzutnie BAZ-6909 mają układ 8x8, a pozostałe wozy BAZ-69092-012 – 6x6. Witiaź zostanie szczegółowo opisany w jednym z najbliższych numerów NTW.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 11/2013