Samolot bombowy dalekiego zasięgu DB-3. Część II

Krzysztof Cieślak
Według znanego powiedzenia diabeł tkwi w szczegółach. I tak właśnie było z nowym samolotem bombowym, mającym zapewnić WWS RKKA możliwość prowadzenia działań w znacznym oddaleniu od własnych granic. Chociaż sama bryła płatowca została zaprojektowana dość dobrze, to te nieszczęsne szczegóły sprawiały wiele kłopotów. Wynikało to głównie z braku odpowiedniego doświadczenia zespołu konstrukcyjnego, zaczynającego swoją działalność od dużego samolotu. Jeżeli dodamy do tego nękające sowiecki przemysł lotniczy problemy jakościowe i materiałowe, to uzyskamy ogólnie obraz nieciekawej sytuacji. Próby usuwania błędów konstrukcyjnych i poprawy jakości DB-3 trwały przez cały okres produkcji.
Samoloty budowane w Zakładach nr 39 od 14 serii traktowano jako kolejną wersję, noszącą oznaczenie DB-3B, tym razem używane już we wszystkich dokumentach. Seria ta miała stanowić wzorzec dla maszyn produkowanych w 1939 roku. Samoloty 14 serii otrzymywały klapki wyważające na lotkach. Zmieniono także osłonę kabiny pilota na wyższą i dłuższą, co pociągnęło za sobą powiększenie owiewki za tym elementem. Za fotelem pilota dodano dodatkowe oszklenie, poprawiające widoczność do tyłu. W wiatrochronie celuloid zastąpiono pleksiglasem. Ponieważ wycięcie na kabinę stało się szersze możliwe było zlikwidowanie bocznych drzwiczek po lewej stronie kadłuba. Dokładne wymagania wobec tej wersji lotnictwo sprecyzowało jeszcze latem 1938 roku. Zbiorniki paliwa w centropłacie miały otrzymać powłokę samouszczelniającą. Dotychczasowa instalacja pneumatyczno-hydrauliczna, służąca do poruszania mechanizmu podwozia i klap, często ulegająca awariom i wolno pracująca w niskich temperaturach miała zostać zastąpiona przez instalację wyłącznie pneumatyczną. Nowe płozy miały umożliwiać chowanie zimowego podwozia. Miano też zwiększyć wymiary kółka ogonowego. Oprócz powiększenia osłony kabiny pilota miano wprowadzić pancerną płytę za fotelem i lusterko wsteczne na wiatrochronie. Przed lukiem do astronawigacji miał się znaleźć składany wiatrochron. Reflektory miały zastąpić race oświetlające. Także każdy samolot miał być dostosowany do holowania „rękawów”. Część samolotów miała otrzymywać pilota automatycznego i radiopółkompas RPK-2.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia nr specjalny 4/2021