SHOT Show 2013
LESZEK ERENFEICHT, JAROSŁAW LEWANDOWSKI
SHOT Show 2013
– chłód w cieniu wielkiej polityki
Po targach w poprzednich latach upływających pod znakiem czy to deszczu, czy epidemii żywych trupów, tegoroczna impreza miała znaki szczególne aż dwa: zimno i politykę.
Po pierwsze, w ramach globalnego ocieplenia Newada przeżyła tydzień rekordowo niskich temperatur. W poprzednich latach zdarzało nam się chadzać wieczorami w T-shircie i obywało się bez akompaniamentu szczękania zębami, ale w tym roku połowa stycznia była tam jak w naszym kraju: minus sześć wieczorem, tyle że bez śniegu, bo to jednak pustynia, więc sucho. Po drugie, jak zwykle czystym przypadkiem tuż przed targami znów znalazł się jak na zawołanie jakiś idiota, który tym razem wymordował kilkadziesięcioro dzieci i nauczycieli w szkole, więc szykujący się do ponownego objęcia urzędu (czyli nie mający już nic do stracenia) prezydent zapowiadał kolejny atak na konstytucyjną wolność posiadania broni przez Amerykanów. Z wielkiej chmury spadł na razie mały deszcz, ale obywatele USA znów jęli jak cztery lata wcześniej przy pierwszej intronizacji Obamy szturmować sklepy i ogałacać je z zapasów broni, amunicji i magazynków o dużej pojemności (bo demokratom nie chciało się nawet wymyślać nic nowego, więc zapowiedzieli odnowienie federalnego zakazu tzw. broni szturmowych, czyli na dobrą sprawę wszystkiego co mieści więcej niż 10 nabojów w magazynku). Cały przemysł strzelecki niby złorzeczy na ten bezprzykładny atak na amerykańskie wartości – ale z drugiej strony przyjmuje nowych pracowników i uruchamia pracę na dwie zmiany. Niestety, te stosy pieniędzy przynoszone obecnie przez ludzi to tylko przesunięcie popytu w czasie, co może oznaczać głębszą zapaść w przyszłości. Przy okazji zaczynają wychodzić na jaw przedziwne rzeczy. Otóż najintensywniejsze zakupy przypadają tym razem o dziwo na... Wschodnie Wybrzeże, tradycyjny bastion Demokratów, a wśród znaczących kategorii osób przystępujących do skomputeryzowanego sprawdzania przeszłości kryminalnej przyszłego nabywcy broni (NICS) prym wiodą kobiety oraz członkowie mniejszości rasowych i etnicznych, czyli najwierniejszy elektorat tej partii. Wygląda na to, że ukochane przez dziennikarzy atakujących prawo do posiadania broni milicje z Montany i inne siły broniące Ameryki przed inwazją ONZ już wcześniej zrobiły wystarczające zapasy i tym razem zostały w domu.
Na targach od polityki aż huczało, a mróz znacznie ograniczył wieczorne rozrywki i dawał się we znaki nawet w luksusowych hotelach, konstruowanych z myślą o przyjaźniejszym klimacie (o czym świadczy obecność nie dających się zatkać szpar wokół okien i drzwi). Jeśli dodać do tego telewizję pełną doniesień z frontu walki z ogólnokrajową epidemią grypy – obrazek był niemal jak z Polski. Ale i tak warto było odwiedzić targi, na których jak nigdzie indziej na świecie przez cztery dni w stoiskach o łącznej powierzchni 58 580 m2 wystawiało swe najlepsze towary ponad 1600 wystawców ze 100 krajów. Wystawca z Polski był wciąż tylko jeden – Bumar z bronią z Radomia i amunicją ze Skarżyska. Oglądało te wszystkie cuda rekordowe 62 371 odwiedzających, w tym ponad 2000 akredytowanych dziennikarzy z 88 krajów. Po latach narzekań na organizację w tym roku chyba po raz pierwszy wszystko szło bez większych zgrzytów – a może wszyscy się już po prostu przyzwyczaili do centrum wystawienniczego Sands w kompleksie kasyna i hotelu Venetian-Palazzo? Następny SHOT Show odbędzie się ponownie w Sands Expo w Las Vegas, w dniach 14–17 stycznia 2014 roku.
Pełna wersja artykułu w magazynie STRZAŁ 1-2/2013