SHOT Show żywych trupów

 


LESZEK ERENFEICHT


 

 

 

SHOT Show żywych trupów

 

 

Tegoroczny 34. SHOT Show upłynął pod znakiem zombie. Popkulturowy mit nagle z całą siłą uderzył w świat producentów broni i ekwipunku. Gdyby to dotyczyło kilku wystawców na 1600, jak jeszcze rok temu, mogłoby być przypadkiem – ale w tym roku ziemiste twarze, przekrwione ślepia i ociekające posoką krzywe zęby straszyły zewsząd, zachęcając do zakupu najrozmaitszych utensyliów na wypadek ataku żywych trupów.

 



SHOT Show, doroczne święto, targi i konwencja branży strzeleckiej (SHOT to nie tylko „strzał” po angielsku, ale także skrótowiec: Shooting, Hunting, Outdoor Trade, czyli „branża strzelecka, myśliwska i aktywnego wypoczynku”) był jak zwykle imprezą olbrzymią i nie do przejścia w ciągu czterech dni trwania, od 17 do 20 stycznia 2012 roku. Amerykański przemysł strzelecki to silna gałąź gospodarki narodowej i jasny punkt na tle nurkujących wskaźników ekonomicznych. To także 180 000 miejsc pracy (i tyleż głosów, bo zatrudnia tylko osoby pełnoletnie i nie pozbawione praw publicznych...), generujących obroty rzędu 4 miliardów USD przed opodatkowaniem. SHOT Show oprócz funkcji targowej ma jeszcze inne ważne zadanie: jest demonstracją siły i jedności branży, pokazem tego, że „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie” – swoje stoiska mają tu obok siebie małe rodzinne firemki i wielkie kombinaty w rodzaju S&W czy Remingtona. 2011 był kolejnym rokiem rekordowych sprzedaży broni, mimo (a może – dzięki?) paroksyzmów lewackiej hoplofobii administracji Partii Demokratycznej, dodatkowo skompromitowanej aferą Fast and Furious (STRZAŁ 7–8/11). Przypomnijmy: BATFE (Bureau of Alcohol, Tobbacco, Firearms and Ex - plosives – Biuro ds. Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej i Materiałów Wybuchowych), służba powołana do kontroli obrotu bronią i zapobiegania jej nielegalnej dystrybucji, w majestacie prawa ułatwiała jej przemyt dla meksykańskich karteli narkotykowych, by udowodnić, że swoboda posiadania broni w Ameryce jest przyczyną wszelkiego zła na świecie. Sprawa przestała być śmieszna, gdy od strzałów z tej broni zginęli amerykańscy funkcjonariusze. Afera wciąż trwa, prokurator generalny Eric Holder wije się jak piskorz i wyrzuca z sań na zakrętach kolejne kozły ofiarne, ale ścigające go wilki z komisji śledczej Kapitolu nie odpuszczają – tym bardziej w roku wyborów. Przed listopadem tego roku w Ameryce może być jeszcze bardzo ciekawie... Branża ma się więc dobrze, choć na SHOT Show liczba uczestniczących firm nieco spadła – w tym roku było ich 1602. Nie jest to jednak wynikiem manifestowanego w ostatnich latach niezadowolenia części wystawców z wyników obecności na targach, z warunków finansowych udziału, niedociągnięć organizacyjnych w poprzednich latach (w większości już usuniętych) i samego miejsca – które mimo szumnych zapowiedzi (STRZAŁ 2/10) wcale się nie rozrasta i nie rezygnuje z denerwującego szatkowania działów, zmuszającego do biegania po trzech piętrach Sands Expo & Convention Center. Po zeszłym roku, gdy znów narzekano na ścisk i trudności z trafieniem gdziekolwiek, organizatorzy targów poprosili wielkie firmy o umiar w wielkości stoisk i zmniejszenie ich, by poprawić przelotowość alejek. Wynik nie oszałamia, ale zawsze to pierwszy krok w dobrym kierunku. Ze swej strony odgórnie ograniczyli zaś liczbę uczestników do poziomu poziomu około 1600, nowicjuszy odsyłając na listę oczekujących – a tradycyjnie przyszłoroczne targi wykupiono już w trakcie trwania tegorocznych. W przydziale stoiska pierwszeństwo mają wystawcy z najdłuższym stażem, a po ostatnich ograniczeniach biada temu, kto sobie odpuści któreś targi – po roku przerwy raczej nie będzie miał szans na powrót, dopóki będą one nadal organizowane w Sands (czyli jeszcze przez minimum dwa lata). Tym większa radość, że w tym dość elitarnym gronie po raz drugi z rzędu znalazł się Bumar, wystawiający broń FB Radom i amunicję Mesko. SHOT Show jest nadal największą imprezą branży strzeleckiej na świecie – i piątą co do wielkości z organizowanych w Las Vegas, co też o czymś świadczy, bo to miasto jest światową stolicą targów i konwencji. Tylko skoro jest tak dobrze, to czemu jeszcze kolejne dwa lata będzie się musiał gnieździć w Sands? Tym bardziej, że wydano ponad 61 000 wejściówek dla ludzi ze 100 krajów świata, z czego 36 383 dla odwiedzających reprezentantów firm handlowych i aż 2466 dla dziennikarzy – obie liczby są kolejnymi rekordami frekwencyjnymi targów. Inna sprawa, że lwia część tej armii żurnalistów to blogerzy i moderatorzy forów, których zrównano w uprawnieniach z tradycyjnymi dziennikarzami. Następne targi SHOT Show odbędą się w Sands Expo & Convention Center w Las Vegas w dniach 15–18 stycznia 2013 roku.

Pełna wersja artykułu w magazynie STRZAŁ 2/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter