Sikorsky S-97 Raider


Maciej Szopa


 

 

 

 

Sikorsky S-97 Raider

 

 

– przełom w dziedzinie wiropłatów?

 

 

 

Osiągający prędkość maksymalną 460 kilometrów na godzinę S-97 Raider ma szansę stać się konstrukcją, która już wkrótce zmieni reguły gry w klasie lekkich śmigłowców i jest prawdopodobnie zapowiedzią całej serii maszyn opartych na rozwiązaniu współosiowych wirników ze śmigłami pchającymi. Pierwszym egzaminem tego rozwiązania ma być przetarg na następcę OH-58.

 

 


23 lutego 2004 r. US Army ostatecznie pożegnała się z programem trudno wykrywalnego śmigłowca rozpoznawczo-uderzeniowego RAH-66 Comanche. Niezwykle ambitny program rozwojowy tej maszyny trwał niemal dwadzieścia lat, kosztował około 7 mld dolarów i to przy braku wprowadzenia do służby seryjnych maszyn. Śmigłowiec dysponujący właściwościami stealth i możliwością przenoszenia do sześciu przeciwpancernych pocisków kierowanych w wewnętrznych komorach uzbrojenia odszedł do lamusa. RAH-66 był konstrukcją zbyt złożoną, a przede wszystkim zbyt drogą jak na czas pokoju, z niewielką liczbą konfliktów zbrojnych ze słabo uzbrojonym przeciwnikiem. To wszystko nie zmieniało jednak faktu, że następca lekkiego śmigłowca rozpoznawczego OH-58D Kiowa Warrior nadal był potrzebny, szczególnie że posiadane maszyny zużywały się w szybkim tempie w Iraku i Afganistanie. Armia optowała za szybkim wprowadzeniem do użytku opancerzonej maszyny obserwacyjnej „z półki”, tj. opartej na istniejących już komercyjnych konstrukcjach.

Nowy program, zakładający docelowo wprowadzenie pierwszych 30 maszyn we wrześniu 2008 r. ochrzczono ARH (Armed Recconaisance Helicopter). W konkursie wystartowały Boeing ze specjalnie przebudowaną wersją MH-6M Little Bird oraz Bell Helicopter, który wystąpił z wizją śmigłowca ARH-70 Arapaho – zmilitaryzowanej wersji Bella 407, na podobnej zasadzie jak Kiowa Warrior był zmilitaryzowaną wersją Bella 206. Już w 2005 r. armia ogłosiła zwycięzcą Bella, jednak kłopoty demonstratora technologii, jego wypadek 21 lutego 2007 r., a wreszcie opóźnienia we wdrożeniu maszyn do fazy produkcyjnej sprawiły, że ostatecznie fundusze na program zostały cofnięte przez kongres, a cały program ARH anulowano w październiku 2008 r.

Pat trwał zaledwie miesiąc. Już w listopadzie armia ponownie zaczęła badać grunt, jeśli chodzi o możliwość stworzenia śmigłowca bazującego na istniejącej platformie (jak przy programie ARH), rewitalizacji i unowocześnienia posiadanych Kiowa Warrior, albo – i tu nowość – zbudowanie nowego śmigłowca od podstaw, przewyższającego parametrami dotychczasowe wymagania i stworzenia w ten sposób zupełnie nowej jakości w dziedzinie lekkich śmigłowców rozpoznawczych. I chociaż w kolejnych latach nie rozpoczęto oficjalnie programu AAS (Armed Aerial Scout – uzbrojony powietrzny zwiadowca), to było wiadomo, że następca Kiowa Warrior będzie musiał być zdolny do akcji różnego typu – od lekkiego zbrojnego rozpoznania po klasyczny atak, przy silnie zróżnicowanych temperaturach i wysokościach – od poziomu morza do 2000 m.

Ostatecznie armia zdecydowała na wprowadzenie w życie konkursu na AAS w listopadzie 2012 r. Do tego czasu pojawiła się na świecie cała kolejka chętnych na ten zyskowny i perspektywiczny (nawet 1000 maszyn) kontrakt. Wśród kandydatów znaleźli się więc rywale z konkursu ARH: Bell OH-58 Block II i Boeing AH-6i Little Bird, ale także AgustaWestland AW169 AAM (najcięższa propozycja w przetargu), Eurocopter AAS-72X/X+ (wersja UH-72 Lakota), oraz McDonnell Douglass MD 540F. Czarnym koniem w tym wyścigu może okazać się jednak zupełnie inna konstrukcja – oferowany przez Sikorsky’ego S-97 Raider – śmigłowiec wyposażony w dwa współosiowe śmigła i niewielkie śmigło pchające na ogonie, wpisująca wpisująca się w program FVL (Future Vertical Lift – powietrznego transportu przyszłości). Jak do tej pory żadna maszyna o takim układzie nie była produkowana seryjnie. Żadna też, aż do czasu demonstratora technologii Sikorsky’ego – X2 – nie była w stanie spełnić wymagań dotyczących bezpieczeństwa lotu.

Słabością propozycji Sikorsky’ego jest to, że – w przeciwieństwie do wszystkich konkurentów – nie powstał jeszcze ani jeden egzemplarz Raidera. To jeszcze jednak jej nie dyskwalifikuje biorąc pod uwagę, że jak dotąd US Army nie tylko interesuje się wynikami różnego typu prób praktycznych, ale również postępem technicznym idącym w parze z opracowywanymi maszynami. Jak powiedział wiceszef Sztabu Generalnego US Army, generał Lloyd Austin III, chodzi m.in. o możliwość użycia maszyn jako bezzałogowce bezzałogowce czy zamontowania na nich sensorów nowego typu. Jak dotąd żaden z zaprezentowanych w 2012 r. gotowych śmigłowców nie spełnił oczekiwań amerykańskich generałów. Nie mógł też tego uczynić nieistniejący S-97. Decyzja w sprawie AAS może zapaść w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Pojawia się więc szansa na pokonanie, a może nawet zdeklasowanie konkurencji, szczególnie że Sikorsky wydaje się dzisiaj pewny swego i już nawet podał przewidywaną cenę swojego śmigłowca. Jedna maszyna miałaby kosztować 15 mln dolarów, czyli jej koszt mieściłby się w wymaganiach stawianych przez Pentagon (US Army chce maszyny kosztującej między 13 a 15 mln USD). Deklarowana rama cenowa została podana do publicznej widomości 5 marca 2013 r. Jak tłumaczył prezes Sikorsky’ego Mick Maurer: krążyły pogłoski o ogromnej złożoności naszej konstrukcji, która musiałaby ponoć kosztować 30-40 milionów dolarów za sztukę. Właśnie dlatego musieliśmy podać cenę orientacyjną. Chodziło też o to, żebyśmy wiedzieli, czego się trzymać w czasie dopracowywania projektu.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 10/2013

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter