Snajperzy lotnictwa Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych


Séan Wilson/Prime Images


 

 

 

 

Snajperzy lotnictwa Korpusu

 

 

Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych

 

 

 

Jedynym dywizjonem „agresorów” lotnictwa Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych jest Marine Fighter Training Squadron 401 „Snipers” (VMFT-401). Stacjonująca w bazie Yuma w Arizonie jednostka została powołana do życia 18 marca 1986 r., będąc pierwszym dywizjonem „agresorów” (zwanych dziś „adwersarzami”). Chociaż lotnictwo US Marine Corps już wcześniej szkoliło się z wykorzystaniem symulowanych „wrogów”, to jednak dopiero w połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku uznano potrzebę posiadania własnej jednostki tego typu.

 

 

Ppłk Dirk „Yank” Cooper, dowódca VMFT-401, wyjaśnia autorowi zadania jednostki: Nasza misja jest bardzo jasna. Zapewniamy lotnictwu i jednostkom naziemnym Korpusu Piechoty Morskiej profesjonalne szkolenie z użyciem symulowanego przeciwnika, by zwiększyć ich możliwości bojowe. Służymy też pomocą w szkoleniu innych rodzajów sił zbrojnych, a także innych zaprzyjaźnionych krajów, na miarę naszych możliwości.

Nie wszystkie loty wykonujemy z Yumy. Naszym głównym „klientem” jest Marine Aviation Weapons and Tactics Squadron (MAWTS-1), dywizjon szkolenia zaawansowanego, w którym prowadzone są taktyczne szkolenia doskonalące. Dwa razy w ciągu roku prowadzi on szkolenie dla instruktorów taktyki i zastosowania bojowego (Weapons and Tactics Instruktor; WTI), a my go zabezpieczamy. Poza tym, przez jakieś dwa miesiące w skali roku, utrzymujemy dziewięć do dziesięciu pododdziałów wydzielonych, prowadzących szkolenia w innych bazach. Więc każdego miesiąca w którym nie ma kursu WTI, mamy samoloty i ludzi w innych bazach. Ciągle jesteśmy w ruchu.

Głównie wykonujemy loty w ramach szkolenia w walkach powietrznych toczonych z samolotami taktycznymi, F/A-18 czy AV-8B. Zaczynamy też szkolić się z samolotami F-35, które obecnie też trafiły do Yumy. Zabezpieczamy też szkolenie i innych załóg, praktycznie wszystkich typów statków powietrznych będących w wyposażeniu lotnictwa Korpusu Piechoty Morskiej. Wykonujemy loty przeciwko samolotom, szkolącym się w osłonie śmigłowców Piechoty Morskiej, a także wykonujemy symulowane ataki na nieuzbrojone samoloty C-130 czy EA-6B. Generalnie większość lotów to walki powietrzne, kiedy lotnictwo taktyczne szkoli się w działaniach ofensywnych bądź defensywnych, załogi innych typów z naszą pomocą uczą się przetrwania ataku myśliwców przeciwnika.


„Czerwone” lotnictwo
Płk Cooper wyjaśnia dalej: W VMFT-401 służy obecnie 18 pilotów, dziewięciu służby czynnej i dziewięciu rezerwistów, wszyscy z uprawnieniami instruktorów. Aby zostać pilotem dywizjonu pilot musi mieć uprawnienia do prowadzenia klucza czterech samolotów, musi mieć też uprawnienia instruktora walki powietrznej, bądź ekwiwalentne, w zależności od tego, z jakiego typu samolotu do nas przychodzi.

Nie ma żadnego wymogu co do wylatanych godzin, ale wiadomo, że kiedy pilot ma odpowiednie uprawnienia i może poprosić o stanowisko u nas, ma za sobą co najmniej jedną turę operacyjną na pokładzie lotniskowca, a najczęściej odpowiednie uprawnienia uzyskuje się po dwóch takich turach. W związku z tym taki pilot jest już doświadczonym lotnikiem, nim do nas trafia. Wszyscy nasi piloci są bardzo doświadczeni.

Na miejscu prowadzimy odpowiedni proces certyfikacji. Mamy własną instrukcję szkolenia i gotowości bojowej, która narzuca odpowiedni program szkolenia dla nowych pilotów. Chociaż nowo przybyli mają wielkie doświadczenie na samolotach na których wcześniej latali, to jednak nie mają uprawnień jako piloci-adwersarze. Musimy nadać im więc odpowiednie uprawnienia, po przekazaniu szkolonemu odpowiedniej wiedzy i umiejętności, po pokazaniu odpowiednich standardów wykonywania naszych zadań. Chociaż piloci trafiają tu z uprawnieniami do dowodzenia kluczem, to jednak po zakończeniu naszego szkolenia i nadaniu naszych uprawnień, pilot zostaje zwykłym skrzydłowym. Musi on następnie ciężko pracować, by uzyskać u nas uprawnienia do prowadzenia pary, a następnie do prowadzenia klucza. W końcu otrzymuje on uprawnienia instruktora taktyki walki przeciwnika – ATI (Adversary Tactics Instructor).


Piloci służby stałej z reguły trafiają do nas na trzy lata. Kadencja na stanowisku dowódcy dywizjonu wynosi 24 miesiące, więc ja w lipcu będę musiał przekazać moją jednostkę następcy, co będzie dla mnie bardzo smutnym momentem, jest to bowiem najlepsze stanowisko, jakie kiedykolwiek miałem.

Rezerwiści mogą służyć u nas dłużej. Nie są oni tak często przenoszeni, więc mogą się na dłużej zadomowić w danej jednostce. Mieliśmy tu już rezerwistów służących u nas przez sześć lat, a większość obecnych jest już z nami przeszło trzy lata, a będą jeszcze mogli zostać w jednostce przez kolejne dwa-trzy lata. Chociaż pracują tylko na pół etatu, wykonując loty tylko kilka razy w miesiącu, to jednak po uzyskaniu odpowiednich uprawnień są pewną gwarancją ciągłości przekazywania doświadczeń.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 12/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter