Solen jakiego nie znamy?

 


Waldemar Gurgul


 

 

 

Solen jakiego nie znamy?

 

Bitwa

 



W pierwszej połowie XVII wieku Szwecja wchodzi w okres świetności imperialnej – Stormarktstid. Jej militarne sukcesy nie są przypadkowe. Starannie przygotowana armia jest wspierana przez równie silną i dobrze zorganizowaną marynarkę wojenną. Już same warunki geograficzne powodują, że flota jest wręcz niezbędna do prowadzenia jakichkolwiek większych operacji lądowych wokół Bałtyku – transportuje wojska, dowozi zaopatrzenie, chroni linie komunikacyjne i samą Szwecję przed atakiem, blokuje okręty nieprzyjaciela w portach. Ba, przynosi nawet zyski poprzez wymuszanie „cła” na armatorach handlujących ze stroną przeciwną realizując zasadę bellum se ipse alet. Zadanie pozornie nie jest trudne, bo w zmaganiach z Rzeczpospolitą uzyskuje całkowitą dominację wobec niewielkich sił morskich przeciwnika, a nawet ich zupełnego braku w początkowej i ostatniej fazie konfliktu.



 

 


Jakby na przekór, właśnie flotę prześladuje jakaś zła passa. Najbardziej dramatyczny jest rok 1625, w którym żywioł posyła na dno kilkanaście jednostek wraz z załogami. Nie jest lepsza pod tym względem kampania w następnym roku – sztormy zabierają kolejnych kilka okrętów. Jednak konsekwentnie uzupełniana nowymi jednostkami, flota ma w końcu okazję do zmierzenia się z przeciwnikiem w walce i potwierdzenia swojej supremacji.


ŹRÓDŁA

Przebieg starcia jest znany dzięki zaprotokołowanym zeznaniom jego uczestników – oficerów i podoficerów z polskich okrętów, którzy złożyli dość chaotyczne, niekiedy sprzeczne, niemniej czasem zaskakująco szczegółowe wyjaśnienia w języku niemieckim w postępowaniu przeprowadzonym przez Królewską Komisję Zygmunta III (Akta 2001: 104-112, 115-122, 369-370; Krwawicz 1955: 99-133). W trakcie dochodzenia Komisja przesłuchała również pewną liczbę jeńców szwedzkich. Źródła i opracowania szwedzkie niewiele wnoszą do samego przebiegu bitwy. Są lakoniczne, zawierają anachronizmy lub mają dość wyraźny propagandowy wydźwięk (zob. np. Svenska 1942: n. 420). Późniejsze szwedzkie opisy opierają się zresztą w widoczny sposób na opracowaniach polskich. Wszystkie te braki są jednak z naddatkiem zrekompensowane przez treść innych, dotychczas mało znanych w Polsce dokumentów. Jednym z nich jest tzw. Instrukcja Fleminga, najogólniej mówiąc opisująca taktykę walki morskiej z tego okresu i relewantna w szczególności dla flot bałtyckich. Instrukcja Fleminga powstała niemal rok po bitwie i kolejność ta została w tym artykule zachowana. Z kolei dla lepszego zrozumienia wydarzeń bitewnych lektura w odwrotnej kolejności może okazać się bardziej wskazana. Równie interesujące i ważne mogą okazać się przechowywane w szwedzkich archiwach dokumenty źródłowe o charakterze inwentarzowym bądź wyposażeniowym dotyczące obu flot, których treść usuwa już niepewność związaną przynajmniej z uzbrojeniem artyleryjskim jednostek biorących udział w bitwie. Dla polskiego czytelnika najciekawsze będą zapewne dwa dokumenty dotyczące okrętów Zygmunta III sporządzone wkrótce po oliwskiej bitwie. Kryją one w sobie tajemnicę, a najbardziej intrygujące są okoliczności ich powstania oraz sposobu, w jaki znalazły się w Sztokholmie. Są to dokumenty niezwykłe, chodzi bowiem o tajne raporty szpiegowskie! Pierwszy z nich został wykonany przez jednego ze szwedzkich jeńców z Tigerna – marynarza Hendrika Martenssona (wymienianego na imiennej liście kompanii marynarskiej z Elfsborga w 1626 r.) i jest datowany na 27 lutego 1628 roku. Wymienia się w nim polskie okręty z nazwy (raczej ze słuchu) lub typu, z zaznaczeniem ich wielkości poprzez porównanie do jednostek szwedzkich, a także aktualny stan ich załóg marynarskich. Stany osobowe są niskie i można przyjąć, że są one wynikiem demobilizacji floty w miesiącach zimowych jak też notorycznych trudności aprowizacyjno-finansowych, nie są więc raczej miarodajne dla samej bitwy. Oprócz tego dane te z oczywistych powodów mają prawie na pewno przybliżony tylko charakter i należy zachować tu pewną ostrożność. Na odwrocie znajduje się kilka dodatkowych uwag, które najprawdopodobniej oznaczają, że okręty są rozbrojone, przy czym działa znajdują się w Gdańsku, a okręt admiralski nie jest wyznaczony. Nieco inny charakter ma drugi dokument, w języku niemieckim, który jest najprawdopodobniej zaktualizowanym odpisem oficjalnego inwentarza dział znajdujących się na pokładach polskich okrętów, sporządzonego wcześniej przez Królewską Komisję Zygmunta lub na jej zlecenie. Odpis ten nosi datę 11 kwietnia (bez roku) i z kilku powodów zawarte w nim informacje można uznać za wiarygodne. Niezależnie jednak od tego, czy jest to odpis, czy samodzielnie utworzony dokument, dotyczy on raczej stanu na drugą połowę grudnia 1627 roku, bowiem na liście wśród 15 okrętów znajduje się z jednej strony zarówno zdobyczny Tigern, jak też przyprowadzony do Gdańska przez Żółtego Lwa w dniu 13 grudnia 1628 r. Feniks (Akta 2001: 83, 364) oraz utracony już niedługo Rączy Jeleń, wysłany w swój ostatni rejs na początku grudnia 1627 r. (Akta 2001: 78, 363). Z drugiej natomiast takie datowanie potwierdzałby jeden z ostatnich zapisów inwentarza: „W tym roku [1628 – przyp. W. G.] zamontowano na okrętach w sumie 5 dział żelaznych...”, przy czym prawie na pewno chodzi o działa zdjęte z Białego Lwa przed jego zwrotem właścicielowi (zob. Akta 2001: 152, 376). W tym kontekście uwzględnienie Rączego Jelenia jest pewną (choć szczęśliwą) anomalią, ponieważ wiadomość o jego utracie dotarła najpóźniej w lutym 1628 roku. Ustalenie tożsamości osoby odpowiedzialnej za sporządzenie tego dokumentu może okazać się już niemożliwe, niemniej teraz – paradoksalnie – efektem tego szpiegowskiego szpiegowskiego aktu jest nieocenione dla nas źródło informacji, takim jakie było ono wówczas dla mocodawców zdrajcy. Już wkrótce zaniepokojony Gustaw II Adolf, być może na podstawie tych raportów, zdecyduje się na zaatakowanie polskiej floty w jej bazie i poważnie ją osłabi w bitwie na Wiśle 6 lipca 1628 roku.

 
Pełna wersja artykułu w MSiO 2-3/2011

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter