Somua S35

 


Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński


 

 

 

Somua S35


 


W połowie lat trzydziestych ubiegłego wieku we Francji panowało powszechne przekonanie, że czołgi nie spowodują mrewolucji na polu walki. Uważano, że działo przeciwpancerne powstrzyma czołgi dokładnie tak samo, jak karabin maszynowy powstrzymał nacierającą piechotę. Nie wzięto pod uwagę tylko jednego – działo przeciwpancerne nie strzela seriami i nie wywołuje lawiny ognia nie do przebycia…


 
 

Głównym krytykiem francuskiej przestarzałej doktryny wojennej był ppłk Charles de Gaulle, zwolennik działań manewrowych, wojsk pancernych i mechanizacji armii. W 1934 r. została opublikowana jego książka „Vers l’armée de métier” (Ku armii zawodowej), w której proponował odejście od masowych armii z poboru – licznego „mięsa armatniego” potrzebnego na gęste obsadzenie linii obronnych na całym froncie, na rzecz silnych formacji pancerno-zmechanizowanych opartych o armię kadrową, dobrze wyszkoloną, niewymagających złożonej i długotrwałej mobilizacji powszechnej. Jak się można było tego spodziewać, owa książka została przyjęta raczej chłodno. Co ciekawe, wielu francuskich oficerów i generałów, zarówno starych, jak i młodych, nie było przekonanych do nowych rewolucyjnych koncepcji prowadzenia wojny. W 1935 r. francuskie Naczelne Dowództwo wydało oświadczenie, że tylko ono jest upoważnione, by formułować nowe idee. A rok później wydano instrukcję „Instrucions sur l’emploi tactique grandes unités" (instrukcja taktycznego użycia dużych jednostek), w której jedynie potwierdzono poglądy bazujące na doświadczeniach z I wojny światowej. Poglądy te zaczęto stopniowo zmieniać dopiero w 1938 r., pod wpływem rozbudowy wojsk pancernych w innych państwach, a szczególnie w Niemczech i ZSRR. W grudniu 1938 r. francuska Naczelna Rada Wojenna zatwierdziła formowanie pierwszych dwóch dywizji pancernych, które miały powstać w 1940 r. Nawet wówczas gen. Maurice Gamelin, szef francuskiego Sztabu Generalnego oraz przewodniczący Naczelnej Rady Wojennej, powiedział, że dywizje pancerne są „unikalne i kosztowne”. Dywizje pancerne francuskiej armii miały nieco inne zadania, niż np. niemieckie dywizje pancerne. Miały stanowić pancerny taran, za którym miała się posuwać piechota, w owym „metodycznym” natarciu typu „toczący się walec”. Dywizje pancerne były więc w skali operacyjnej tym, czym na poziomie taktycznym były bataliony czołgów – instrumentem wsparcia piechoty, która miała pozostać najważniejszym rodzajem wojsk. Siła ognia dywizji pancernych miała potęgować straty ponoszone przez ustępującego nieprzyjaciela, a ich moc przebojowa miała łamać jego ewentualny opór. Tuż za nimi miały posuwać się siły główne – piechota z własnymi, wspierającymi je na polu walki czołgami, która likwidowała pozostałe punkty oporu przeciwnika, oczyszczała teren i przejmowała nad nim kontrolę. Rola kawalerii pozostała niezmienna – poza rozpoznaniem także wypady i rajdy na tyły przeciwnika, które miały dezorganizować jego tyły, system dowodzenia i zaopatrywania oraz siać zamęt. Tym właśnie różniły się one od paraliżujących niemieckich natarć pancernych, których celem było okrążenie i odcięcie sił głównych przeciwnika od zaplecza, a następnie rozbicie obezwładnionych już formacji. Francuska kawaleria, jak to kawaleria, nie prowadziła samodzielnego natarcia, lecz dokonywała zagonów, których celem nie było odcięcie i okrążenie wojsk przeciwnika oraz zmiażdżenie jego tyłów, lecz jedynie ich dezorganizacja, by ułatwić zadanie siłom głównym, czyli owemu pieszemu walcowi, na czele którego posuwał się, równie powoli jak idące za nim formacje piesze, pancerny taran. Zgodnie z tą koncepcją francuskie siły lądowe ulokowały ok. 20% swoich czołgów w dywizjach pancernych (czoło walca nacierającej piechoty), ok. 30% w formacjach kawaleryjsko-zmechanizowanych (zagony, dezorganizacja, sianie paniki, rozpoznanie) i aż 50% czołgów w jednostkach wsparcia piechoty, które miały jej pomagać zarówno w solidnej obronie (stanowiącej zasadniczy etap działań wojennych), jak i w późniejszej „metodycznej” ofensywie.
 
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 4/2010

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter