Spod znaku Harriera
Marcin Chała
Spod znaku Harriera
Lotnikowce z samolotami pionowego/skróconego
startu i lądowania
Lotniskowce są najczęściej utożsamiane z potężnymi amerykańskimi superjednostkami o napędzie atomowym, mierzącymi ponad 300 m, przewożącymi niemal setkę samolotów i z ich załogami, których liczebności nie powstydziłoby się niewielkie miasteczko. Warto jednak pamiętać, że w okresie zimnej wojny powstało wiele innych ciekawych, choć znacznie mniejszych okrętów lotniczych.
Brytyjskie jednostki typu Invincible były pierwszymi na świecie lotniskowcami lekkimi przeznaczonymi do współpracy z samolotami pionowego/skróconego startu i lądowania. Ich powstanie wiąże się z historią zamierzonej budowy pierwszego powojennego brytyjskiego superlotniskowca CVA-01. Plany tego największego w historii Albionu okrętu pojawiły się na początku lat 60., kiedy to zdano sobie sprawę z szybko postępującej degradacji eksploatowanych wówczas, a pamiętających czasy ostatniego globalnego konfliktu, lotniskowców. Projektowany CVA-01 przy wymiarach 281,94 × 58 × 10,2 m miał wypierać ponad 60 tys. ton i zabierać grupę lotniczą składająca się z 50 samolotów. Zakładano budowę dwóch okrętów tego typu.
Jednak plany te pokrzyżowało dojście do władzy w październiku 1964 r. Partii Pracy wraz z bardzo niechętnymi Royal Navy politykami, którzy opublikowali w 1966 księgę obronności – Defence White Paper. Zakładała ona rezygnację m.in z programu CVA-01, jak i mających stanowić ich eskortę wielkich niszczycieli typu 82 (powstał jedynie prototypowy Bristol).
Poza wspomnianymi niszczycielami osłonę grup lotniskowcowych zgromadzonych wokół CVA stanowić miały także „krążowniki eskortowe z uzbrojeniem rakietowym” o wyporności 6000 ton i zwiększonych możliwościach współpracy ze śmigłowcami. To właśnie ich projekt stał się punktem wyjścia dla opracowania okrętów, których eufemistyczna klasyfikacja brzmiała – „krążownik ZOP z ciągłym pokładem lotniczym”. Dlaczego nie od razu używano określenia lotniskowiec? Po pierwsze jak ognia unikano słowa „lotniskowiec”, nie chcąc narażać się wspomnianym już politykom, poza tym rana po anulowaniu programu CVA-01 była wciąż świeża. Przyszłe okręty typu Invincible – o których tu mowa – zostały oficjalnie sklasyfikowane jako lotniskowce dopiero wraz z wejściem do służby pierwszego z nich.
Wraz z anulowaniem CVA-01, nowe jednostki miały także wykrywać i zwalczać okręty podwodne. W tym celu trojaczki1 otrzymały system hydrolokacyjny typu 2016, tożsamy z montowanym na niszczycielach typu 42 (Sheffield) i fregatach typu 22 (Broadsword). Oczywiście najistotniejszym orężem do poszukiwania i walki z podwodnym przeciwnikiem były śmigłowce Sikorsky Sea King HAS Mk 1. Początkowo w celu zwiększenia możliwości bojowych planowano nowo budowane krążowniki uzbroić także w pociski przeciwokrętowe MM38 Exocet, ostatecznie jednak uznano, że znacznie większy potencjał osiągnięty zostanie wraz z wprowadzeniem na ich uzbrojenie samolotów VTOL/STOVL Harrier. Mogły one bowiem zapewnić „parasol” powietrzny nad bronionym ugrupowaniem, zwalczając radzieckie bombowce i samoloty retranslacyjne. Jedynym rodzajem uzbrojenia, które przetrwało wszelkie zmiany w projekcie był rakietowy system plot. średniego zasięgu GWS-30 Sea Dart.
W ramach prac projektowych wraz z wizją zastosowania Harrierów rozpoczęto studia nad sposobem zwiększenia ich możliwości przy operowaniu ze stosunkowo krótkiego pokładu startowego. Jak to często bywa, najprostsze rozwiązanie okazało się najbardziej efektywnym. W tym przypadku była to koncepcja zabudowania w części dziobowej pokładu konstrukcji o kształcie wznoszącej się równi pochyłej, którą nazwano ski-jump (skocznia). Jej zadaniem jest zamiana części energii ruchu postępowego samolotu na siłę nośną. Umożliwiała ona tym samym zwiększenie ładunku użytecznego oraz paliwa przenoszonego przez startującą maszynę. Początkowo kąt podniesienia skoczni określono na 7°, i takie też trafiły na pokłady dwóch pierwszych okrętów. W miarę zbierania doświadczeń zdecydowano się jednak zwiększyć go do 12° (ski-jump o takim kącie zabudowano na trzeciej jednostce serii – Ark Royal). Zastosowanie skoczni pozwalało także na uniezależnienie operacji lotniczych od prędkości wiatru owiewającego pokład startowy tzw. WOD (Wind Over Deck). Parametr ten jest bardzo istotny w przypadku klasycznych lotniskowców CATOBAR jak amerykańskie superlotniskowce. Przed każdym wysłaniem samolotów w powietrze powinny one dokonywać zwrotu pod wiatr i zwiększyć swoją prędkość. WOD uznawany jest za optymalny, gdy wynosi około 30 w. W przypadku lotniskowców STOVL parametr ten nie jest już tak istotny. Podczas testów stwierdzono, że bez wykorzystania skoczni, Harrier z podwieszeniami o łącznej masie 4535 kg jest w stanie wystartować po pokonaniu 182 m przy prędkości 120 w., gdy WOD wynosi 25 w. Wykorzystanie natomiast ski-jump o nachyleniu zaledwie 5° umożliwia zmniejszenie prędkości startu do 70 w., a rozbiegu do jedynie 61 m i to bez uwzględniania WOD. Kolejne badania potwierdziły, że podniesienie kąta do 15° ponownie zwiększy możliwości samolotów. Szacowano że udźwig zwiększy się o 10% lub zamiennie promień działania maszyn będzie wydłużony o 50%. Mimo tak optymistycznych wyników nie zdecydowano się jednak na korektę planów już budowanych okrętów. Koncepcja skoczni została potwierdzona w trakcie konfliktu z Argentyną o Falklandy-Malwiny (kwiecień-czerwiec 1982 r.). Dzięki niej możliwe było wysyłanie w powietrze samolotu co 50 sekund, i to bez potrzeby ustawiania okrętu pod wiatr.
Początkowo grupa lotnicza HMS Invincible złożona była z 5 Sea Harrierów i 9 śmigłowców Sea King HAS Mk 1 lub nowszej wersji HAS Mk 2 (obie przeznaczone do zwalczania okrętów podwodnych). Później zwiększono ją do odpowiednio 8 samolotów i 12 śmigłowców lub zamiennie do 22 śmigłowców. Po wycofaniu w 2006 r. ze służby Sea Harrierów ich miejsce zajęły lądowe Harriery GR.7/9. Sytuacja zmieniła się w grudniu 2010 r., wówczas „pożegnano” ostatecznie wszystkie brytyjskie samoloty tego typu. Lotniskowce Royal Navy jako pierwsze otrzymały możliwość zaokrętowania żołnierzy w sile wzmocnionego batalionu (960 osób). Cecha ta stała się standardową dla wszystkich jednostek tej klasy jakie zbudowano, zmianie ulegała jedynie liczebność oddziałów.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 1s/2014