Starcie na Morzu Jawajskim
Grzegorz Barciszewski
Starcie na Morzu Jawajskim
70. rocznica ostatniej bitwy morskiej Holandii
Inwazja na Holenderskie Indie Wschodnie zajmowała w japońskich planach wojennych wyjątkowo ważne miejsce. Do jej zwycięskiego przeprowadzenia wyznaczono wielkie siły — dwa duże zespoły okrętów wojennych, niemal 100 transportowców wojska, kilkaset samolotów bojowych i pomocniczych oraz kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy zorganizowanych w 16. Armię.
Zanim doszło do bitwy
Opanowanie rozległych obszarów dzisiejszej Indonezji dawało Japonii wiele korzyści. Po pierwsze – zamykało przeciwnikowi wejście na Pacyfik od strony Oceanu Indyjskiego, zabezpieczając w ten sposób zachodnią flankę podbojów (Indochiny Francuskie, Filipiny, Malaje, Wyspy Salomona oraz same Holenderskie Indie Wschodnie). Po drugie – oddawało Japonii do dyspozycji źródła wielu surowców strategicznych, takich jak ropa naftowa czy kauczuk, oraz ogromne tereny do produkcji żywności. Po trzecie – Holenderskie Indie Wschodnie stanowiły doskonałą bazę i pozycję wyjściową do planowanego ataku na Australię. Po dwumiesięcznej kampanii ogromna większość Archipelagu Malajskiego znajdowała się już w rękach agresora. Alianci utracili jego największe wyspy – najpierw Borneo (dziś Kalimantan), później Celebes (dziś Sulawesi), a następnie Sumatrę. Na końcu padły Bali i Timor (łącznie z portugalską jego częścią – Timorem Wschodnim i enklawą Oecusse), przez co główna wyspa kolonii holenderskiej – Jawa – została okrążona ze wszystkich stron. W dotychczasowych walkach siły morskie Sprzymierzonych utraciły co najmniej 16 okrętów w starciach i wypadkach. Wiceadmirał Conrad Emil Lambert Helfrich dysponował tylko 8 krążownikami, 12 niszczycielami oraz aż 32 okrętami podwodnymi zdolnymi do walki (zaledwie około 1/4 z nich przebywała w rejonach patrolowania; pozostałe znajdowały się w drodze na patrol lub wracały z niego oraz przebywały w portach uzupełniając zapasy i przygotowując się do kolejnego rejsu bojowego) i niewieloma jednostkami pomocniczymi. Przeciw nim Japończycy mogli wystawić nawet sześć zespołów okrętów (jako siły inwazyjne), a w powietrzu 400-500 myśliwców i 300-400 bombowców, nie licząc samolotów rozpoznawczych, łącznikowych, transportowych, itp. W tych trudnych okolicznościach alianckie marynarki robiły co mogły. Źródła ropy naftowej na Borneo i Sumatrze, od których zależała mobilność jednostek, zostały utracone i niedobór paliwa ograniczał ruchy floty. Zapasy torped dla okrętów amerykańskich szybko się kurczyły, wiele jednostek odniosło uszkodzenia w walkach, a większość rozpaczliwie wymagała remontów. Na morzu, bez samolotów rozpoznawczych, okręty działały na oślep przeciw przeważającym siłom nawodnym Japończyków i były stale wystawione na ataki powietrzne, bez nadziei na osłonę własnych myśliwców. Nawet w portach przemęczone załogi nie miały wypoczynku, gdyż systematycznie przeprowadzane wyprawy bombowe Japończyków utrzymywały je permanentnie w stanie alarmu przeciwlotniczego. Po utracie południowej Sumatry wadm. Helfrich wysłał trałowce do Cieśniny Sunda (zw. też Sundajską), aby ją patrolowały i uniemożliwiały próby infiltracji Jawy z tego kierunku. Poza tym rozkazał większości swoich okrętów podwodnych skoncentrować się we wschodniej części Morza Jawajskiego, gdzie miały one kontrolować wyjście z Cieśniny Makasarskiej i linię Makasar–Bali. Gdy nieprzyjacielskie konwoje zmierzały już ku Jawie, Helfrich ściągnął okręty podwodne jeszcze bliżej jej wybrzeży, aby patrolowały przypuszczalne miejsca lądowań. Holenderski dowódca powinien raczej skoncentrować je w cieśninach prowadzących na Morze Jawajskie. Japońskie konwoje musiały tamtędy przepływać i zmasowany atak podwodny mógłby przetrzebić transportowce oraz jednostki osłony, przynosząc lepsze efekty od rozproszenia posiadanych okrętów podwodnych wzdłuż północnego wybrzeża Jawy.
21 lutego 1942 r. wadm. Helfrich nakazał utworzyć po jednym zespole uderzeniowym okrętów nawodnych na każdym krańcu wyspy. Decydującym powodem takiego postępowania był fakt, że skromne zapasy paliwa podzielone były między obie główne bazy morskie – w Surabai i Batawii (dziś Dżakarta). Nie było bowiem możliwości przewiezienia ich zbiornikowcami z jednego portu do drugiego i skoncentrowania tam wszystkich okrętów. Połowa Zespołu Uderzeniowego (sformowanego jeszcze przez jego poprzednika, amerykańskiego adm. Thomasa Charlesa Harta) znajdowała się już w Surabai i składała się z holenderskich krążowników lekkich De Ruyter i Java oraz niszczycieli – trzech holenderskich i tyluż amerykańskich. Utworzyły one Wschodni Zespół Uderzeniowy. Dwa dni później do zespołu dołączył amerykański krążownik ciężki Houston (CA 30), który przybył z Darwinu w północnej Australii, dwa niszczyciele z Tjilatjap (ob. Cilacap) oraz morski komponent brytyjskiego „Commodore Commanding China Force” (który dotarł 26 lutego, d-ca komodor John Augustine Collins). Pozostałe siły bazowały w Batawii i były zaangażowane w eskortowanie konwojów, dlatego Zachodni Zespół Uderzeniowy nie mógł skoncentrować się aż do 26 lutego. Do tego czasu jednak wadm. Helfrich postanowił uformować Połączony Zespół Uderzeniowy w Surabai (pomniejszony o brytyjskie krążowniki lekkie Dragon i Danae – w następnych latach zasiliły one Polską Marynarkę Wojenną jako ORP Dragon i ORP Conrad – oraz australijski krążownik lekki Hobart i dwa niszczyciele). Dowództwo nad tymi siłami objął holenderski kadm. (hol. schout-bij nacht) Karel Willem Frederick Marie Doorman.
20 lutego wadm. Helfrich zameldował naczelnemu dowódcy ABDA, gen. por. Sir Archibaldowi Percivalowi Wavellowi, którego kwatera główna znajdowała się w Bandungu, o niemożności obrony Jawy siłami, które miał do dyspozycji. Pod rozkazami Wavella było jedynie ponad 40 myśliwców i mniej więcej tyle samo bombowców. Głównodowodzący spodziewał się rychłego desantu Japończyków i nie mógł zbyt wiele uczynić, aby mu przeciwdziałać. Pragnął zachować jak najwięcej sił lotniczych na decydujące starcie na podejściach do wyspy oraz do wsparcia wojsk w trakcie walk lądowych. Jednocześnie z Tjilatjap trwała ewakuacja zbędnych ponad 6000 żołnierzy personelu naziemnego i latającego RAF-u i RAAF-u oraz 1400 Amerykanów z US Air Force. Na wyspie miało pozostać około 4000 lotników, 5500 brytyjskich, 7000 australijskich i 700 amerykańskich żołnierzy wojsk lądowych, 650 żołnierzy jego własnej kwatery głównej oraz około 25 tys. Holendrów z Królewskiej Armii Indii Holenderskich. Dodatkowo, gdy od 20 lutego 1942 r. wszystkie lotniska flankujące Jawę znalazły się w posiadaniu Japończyków, gen. Wavell zaproponował, aby Dowództwo ABDA nie zostało przeniesione, lecz całkowicie rozwiązane. Wówczas dowodzenie wojskami na Jawie przejęliby i sprawowali lepiej obeznani z terenem Holendrzy. Trzy dni później Komitet Szefów Połączonych Sztabów w Waszyngtonie (ang. Joint Chiefs of Staff Commitee) przychylił się do tego wniosku i zarządził rozwiązanie Dowództwa ABDA od godz. 09.00 czasu lokalnego 25 lutego. Dowództwo to działało więc jedynie 6 tygodni. Generał Wavell opuścił Jawę i przyleciał do New Delhi w Indiach 27 lutego, aby objąć obowiązki na dawnym stanowisku – Głównodowodzącego Obszaru Indii (ang. Commander-in-Chief, India). Po odjeździe Wavella, któremu towarzyszyło wielu wyższych oficerów australijskich, brytyjskich i amerykańskich sił zbrojnych, niewystarczające siły obronne Jawy przeszły pod dowództwo oficerów holenderskich – połączoną marynarką wojenną zaczął dowodzić wadm. Conrad Emil Lambert Helfrich, całością wojsk lądowych gen. por. Hein ter Poorten, a wspólnymi siłami powietrznymi gen. por. wojsk lotniczych Leo Hendrik van Oyen.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 2/2012