Strzeleckie nowości na MSPO 2011

 


Jarosław Lewandowski


 

 

 

Strzeleckie nowości

 

na MSPO 2011

 

 

Tegoroczny kielecki XIX Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego nie obfitował w nowe, lub jeszcze nieznane w Polsce, modele broni strzeleckiej czy amunicji do niej, co zresztą jest raczej normą, a nie odstępstwem od reguły. MSPO nastawione jest, jak zresztą większość krajowego przemysłu, ale też tak jak wojskowi decydenci, na sprzęt ciężki – im droższy i cięższy, tym lepiej. Strzelającą drobnicę traktuje się tu przeważnie ze słabo skrywanym pobłażaniem, jako coś nieomal zbędnego, a w każdym razie na pewno nie najważniejszego. Choć doświadczenia misji zagranicznych zmieniły już skutecznie takie nastawienie wśród niższych szarż, które doceniają już i broń, i mundury, i pozostałe wyposażenie – to im wyżej, tym gorzej.

 



Aczkolwiek są pierwsze jaskółki wiosnę (być może) czyniące: jedną z prestiżowych nagród Defendera w zeszłym roku otrzymał wojskowy karabin, a w tym termowizyjny przyrząd celowniczo-obserwacyjny do takiegoż karabinu. Wcześniej też zdarzały się nagrody dla wyrobów optoelektronicznych, przeznaczonych do indywidualnego wykorzystania przez żołnierza, ale wówczas chodziło raczej o gest politycznego docenienia krajowych prac badawczo-rozwojowych, a tym razem o jak najbardziej użyteczny ekwipunek, sprawdzony i działający.

Karabiny z Radomia
Wiele wskazuje na to, że czas smuty Fabryka Broni Łucznik-Radom ma już za sobą, i że stolica Mazowsza odzyska znów miano polskiego „zagłębia karabinowego” (na razie jest tu głównie zagłębie paprykowe, o czym niedawno dowiedzieliśmy się z gazet, radia i telewizji). W tym roku na MSPO zaprezentowano (prawie) kompletną ofertę Beryli tak wojskowych, jak i cywilnych, w tym dwa nowe modele „ludowe”, czyli „karabinek szturmowy wz.96 Beryl kal.22 LR” oraz „replikę ASG (airsoft gun) 5,56 mm karabinka szturmowego wz.96 Beryl”. Pierwszy z nich to kolejna, dopracowana wersja karabinu na nabój bocznego zapłonu, tym razem pokazana jako broń pełnowymiarowa – rok temu jako demonstratora pomysłu można było oglądać karabinek Mini-Beryl. Można mieć nadzieję, że fabryka rozpocznie produkcję obu wersji broni, dłuższej i krótszej. Odmiana ASG była bardziej wyczekiwana – wszak grono osób zainteresowanych tą odmianą strzeleckiej ekspresji rośnie w naszym kraju nieomal z dnia na dzień. Karabin przygotowany w ramach bliskiej współpracy FB Łucznik-Radom oraz portalu internetowego www.taktyczny.com, to w największym skrócie opakowany w „zewnętrzną sukienkę” wojskowego Beryla tajwański mechanizm strzelającej seriami wiatrówki na plastikowe kulki kalibru 6 mm BB. Nieco dziwi, że nazwano go „repliką ASG”, choć przecież w tym wypadku nie jest to żadna replika, tylko po prostu kolejna wersja karabinu. Fakt produkowania części komponentów poza granicami kraju nie ma tu nic do rzeczy, przecież niektóre elementy „prawdziwego” Beryla, nie wspominając już o pistoletach P99, też są importowane. Beryla ASG efektownie zaprezentowano na specjalnej strzelnicy, z przezroczystą boczną ścianą, dobrze podkreślającą szkoleniowe zalety systemu – możliwość aranżacji strzelania w nieomal każdym miejscu. Zachowanie funkcjonalności manipulatorów broni, jak też możliwości prowadzenia „ognia” seryjnego powoduje, że Beryl ASG mógłby się doskonale sprawdzić w szkoleniu taktycznym regularnych oddziałów naszych Sił Zbrojnych, o ile uda się przezwyciężyć stereotypowe myślenie decydentów o sposobach szkolenia strzeleckiego w wojsku. Zalety ASG zresztą doceniły już niektóre polskie oddziały specjalne, wprowadzając podobną (importowaną) „broń” do swego treningowego arsenału.

Na stoisku FB Łucznik-Radom pokazano także kolejną (ostateczną?) wersję wzorniczą systemu 5,56 mm MSBS Radon – ale wciąż w postaci zamkniętych w gablotach makiet z tworzywa sztucznego. Pokazano także zmodernizowany adapter do magazynków zgodnych ze STANAG 4179, przy czym główna zmiana polega na dodaniu blokady uniemożliwiającej przypadkowe wypięcie całego adaptera, zamiast tylko magazynka. Cóż, w tym przypadku będę trwał przy swoim zdaniu, że bardzo dobry skądinąd pomysł został nieco wykrzywiony poprzez opaczne zrozumienie idei: adapter nie ma na celu danie żołnierzowi możliwości wyboru rodzaju magazynka, jaki będzie stosował do swojego karabinu, tylko umożliwienie szybkiego, taniego i łatwego dostosowania karabinów jednostek biorących udział w misjach zagranicznych do ogólnonatowskiego standardu magazynkowego. Dokonanego w warunkach rusznikarskich, bo adapter wymaga niewielkich – ale jednak – przeróbek komory zamkowej karabinu. Przy tej przeróbce należy też po prostu skrócić (wymienić) dźwignię zaczepu magazynka a’la Kałasznikow. Tak, by gdy trzeba adapter odczepić od karabinu, znów w warunkach rusznikarskich, można było przywrócić dłuższą dźwignię zaczepu. W ten sposób całego pracowitego trudu rozwiązywania nieistniejącego problemu dałoby się uniknąć.

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 10/2011

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter