T-34 – skąd się wziął?
Robert Michulec
Zagadnienie wprowadzania nowych rozwiązań techniczno-technologicznych najciekawiej przedstawiało się w ZSRR, ponieważ w kraju tym istniał ogromny przemysł pancerny, ale też działała potężna flota czołgów, lecz oba te zjawiska około 1935 roku były już jednako przestarzałe. Sowieccy specjaliści z całego przemysłu zbrojeniowego, podróżując po świecie i m.in. odbierając szkolenia na stażach w Czechosłowacji, Francji czy USA, mieli pełną świadomość tego problemu. Zestawiając ze sobą czołg BT-5 czy T-26 o masie 7-8 ton i nitowanym pancerzu grubym na 9-15 mm z całkiem nowymi układami konstrukcyjnymi Zachodu o masie 13-18 ton ze spawanymi czy odlewanymi kadłubami o grubości sięgającej 30-40 mm, dochodzono do jedynych możliwych wniosków o konieczności rozpoczęcia jak najszybszych prac konstrukcyjnych nad czołgiem nowego modelu „made in CCCP”. Niemal wszystkie projekty wówczas prowadzone prowadziły w ślepą uliczkę, ponieważ ich celem było jedynie polepszenie już posiadanych konstrukcji, więc stopniowo je zarzucano. Wydaje się, że dotyczyło to również prac legendarnego N.F. Cyganowa, powszechnie znanego w pancernej historii za sprawą jego wkładu w powstanie T-34 zgodnie z przekazem czasów minionych. Odkryte jednak lata temu dokumenty przekonują, że wbrew wcześniejszemu mniemaniu jego prace ograniczały się właśnie do modernizacji czołgu BT, a nie tworzenia całkiem nowej konstrukcji. Notabene zgodnie ze wskazaniem samego Stalina, który tak to właśnie ujął – nawoływał do modernizacji czołgu BT-2/5 i na jego wezwanie zareagował właśnie Cyganow.
Po dwóch latach prac modernizacyjnych Cyganow ze swoim zespołem osiągnął wiele autentycznych sukcesów, ale żadne z nich nie miały żadnego realnego wpływu na przekształcenie BT w wydajniejszy czołg. Po prawdzie Cyganow nie miał ku temu nawet narzędzi. Na dodatek z roku na rok coraz bardziej oczywiste stawało się, że wóz kołowo-gąsienicowy odchodzi do lamusa, już choćby dlatego, że zwiększanie grubości pancerza automatycznie wykluczało jazdę na kołach w terenie. Równolegle niebotycznie wzrastała masa gąsienic, co uniemożliwiało zmienianie ich w terenie czy choćby na drodze jak dotychczas. Tym samym kwestia modernizacji BT i stworzenia nowego czołgu wciąż pozostawały oddzielnymi zagadnieniami, stopniowo wykuwającymi się w ogniu personalnych konfliktów wytwarzanych między kadrą inżynierską, wojskową i partyjną.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia Nr Specjalny 6/2017