T-34 w 1943 roku, czyli ilość to też jakość. Część 1

T-34 w 1943 roku, czyli  ilość to też jakość. Część 1

Robert Michulec

Hasło o wartości ilości względem jakości często stosuje się do tłumaczenia sowieckich osiągnięć wojskowych czy przemysłowych, zarówno w tzw. potocznym mniemaniu, jak i w naukowym podejściu do „ruskiego” jestestwa, zarówno największych czy istotnych, jak i pomniejszych czy nieważnych. W argumentacji takiej specjalizują się już nie tylko tzw. sowietolodzy, ale coraz częściej i osobnicy określani mianem historyków lotnictwa czy guzików wojskowych, potrafiący postawić tezy zapierające dech w piersiach, szczególnie na Zachodzie. Pośród nich znaleźli się niespodziewanie i „historycy czołgów” (tak dosłownie), zabierający się do opisywania komunistycznych dogmatów ideologicznych, tak jak gdyby w ramach swojego fakultetu chcieli przedstawić nam założenia myśli Marksa, Engelsa i Lenina poprzez zgłębianie przebijalności niezwykłego, pochyłego pancerza T-34 z dokładnością do dziesiętnej milimetra. Niejeden z nich prędzej czy później dociera w swej argumentacji do mniej lub bardziej szczegółowych zagadnień związanych z dużą produkcją, próbami modernizacji, zastosowaniem i w końcu ogromnymi stratami T-34 w 1943 roku. Hasło „ilość to też jakość” zdaje się być najdogodniejszym kluczem do wyjaśnienia wszystkich tych i podobnych rozterek. Tym bardziej, że wielu mogłoby się wydawać, iż meritum jest bardzo proste i sprowadza się do przedstawienia sytuacji jednego czołgu w określonym czasie, co przecież wyraźnie ogranicza ramy wymaganej percepcji. Tymczasem w dużym stopniu są to tylko pozory.

Zagadnienie T-34 w 1943 roku w rzeczywistości dotyczy aż tak rozległych tematów jak, na przykład, historia czy kultura z jednej strony, a choćby stopień umiejętności czytania (dzisiaj: czytania ze zrozumieniem) z drugiej strony, gdyż mieszanie pojęć ciągle, niestety, znajduje zwolenników. Faktem jest, że jednym z podstawowych założeń doktrynalnych wojskowości rosyjskiej, również w epoce sowieckiej, jest działanie masą, najlepiej przygniatającą, uniemożliwiającą nieprzyjacielowi złapanie oddechu, co teoretycznie mogłoby się wpisywać w hasło „ilość to też jakość”. Potocznie nazywamy to „rosyjskim walcem” czy „zakrywaniem czapkami”. Nie ma to jednak wiele – a często zgoła nic – wspólnego z dążeniami do tłumaczenia wszystkiego przy pomocy absolutnej dehumanizacji tego jedynego w swoim rodzaju komunistycznego systemu militarnego. W rzeczywistości system prowadzenia wojny ogromną masą ma w Rosji dłuższe korzenie i sięga dosyć głęboko w historię. Warunkowany jest czynnikami obiektywnymi, a więc głównie kulturowymi czy geograficznymi. Wyjaśnianie więc zwycięskiej roli T-34 w 1943 roku poprzez pryzmat komunistycznej ideologii czy poglądów Stalina, sprowadzających się do hasła „ilość to też jakość”, może prędzej świadczyć o braku elementarnej logiki w tego typu wywodach. Jeśli bowiem ogrom „historyków czołgów” wciąż uznaje T-34 za najlepszy (jeden z najlepszych) czołgów II wś, co przecież dowodzi uznania przez nich jego jakości, to jak mogą jednocześnie przekonywać o jego podstawowym walorze wyrażającym się ogromną produkcją?

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia numer specjalny 3/2021

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter