Zastosowanie taranu w działaniach bojowych

 


PIOTR OLENDER


 

 

Zastosowanie taranu
w działaniach bojowych

 

Taran okrętowy jako broń upowszechnił się około XII/XI wieku p.n.e. Jego pojawienie zadecydowało o wyodrębnieniu się wyspecjalizowanej klasy okrętów wojennych – do tej pory bowiem te same jednostki, zależnie od potrzeb, używano do celów bądź to cywilnych, bądź militarnych. Początkowo przyjął postać okutej brązem belki umieszczonej na dziobie na lub nieco pod linią wodną. Z biegiem czasu zaczął przybierać nieco bardziej wyrafinowane formy wyobrażające głowy zwierząt lub rzeźbione ostrza różnych kształtów, często z charakterystycznym uskokiem mającym zapobiegać zbyt głębokiemu „wbijaniu się” w burtę nieprzyjacielskiej jednostki. Stanowił przez cały okres antyczny broń dosyć skuteczną zarówno wówczas, gdy floty składały się głównie z lekkich i szybkich pentekonter (50-wiosłowców – dwurzędowców) oraz trier (trójrzędowców), jak i wtedy, gdy mniej więcej od III wieku p.n.e. dominować zaczęły na morzu znacznie cięższe jednostki, co najmniej cztero-pięciorzędowe.

 
 



Podwodny taran utrzymał swą pozycję głównej broni okrętowej także we wczesnym średniowieczu. Rysunki bizantyjskich dromon z pierwszej połowy IX wieku przedstawiają je jeszcze z klasycznym taranem-ostrogą, przeznaczonym do dziurawienia burt nieprzyjacielskich jednostek poniżej linii wodnej. Mniej więcej wówczas nastąpiła jednak w konstrukcji taranu istotna zmiana spowodowana zapewne wprowadzeniem do użytku „ognia greckiego” – taran podwodny zastąpiony został taranem nadwodnym w postaci długiego wytyku umieszczonego na dziobie, mniej więcej na wysokości pokładu głównego. Służył on już przede wszystkim do niszczenia wioseł jednostek przeciwnika, ewentualnie druzgotania burt na wysokości stanowisk wioślarskich, co miało przede wszystkim unieruchomić wrogą jednostkę. W takiej formie – nadwodnego taranu-wytyku – przyjął się na średniowiecznych galerach, które po XI-XII wieku zastąpiły dromony. Swą postać zachował do drugiej połowy wieku XVII, gdy wzrost znaczenia artylerii i zmiana zadań stawianych przed galerami spowodowały, że stał się niepotrzebny i praktycznie zaniknął.

RENESANS TARANU
Zupełnie niespodziewanie o taktyce taranowania – a zatem i o taranie jako broni – przypomniano sobie w latach sześćdziesiątych XIX wieku. Spowodowane zostało to gwałtownymi zmianami w budownictwie okrętowym, jakie wówczas zaszły – najpierw, 24 listopada 1859 roku, Francuzi zwodowali pierwszy pełnomorski pancernik Gloire, jeszcze z drewnianym kadłubem, całkowicie jednak opancerzonym żelaznymi płytami grubości 11-12 cm, wkrótce potem zaś, 29 grudnia 1860 roku, Anglicy zwodowali kolejny pancernik o nazwie Warrior, o całkowicie już żelaznej konstrukcji i kadłubie opancerzonym na 2/3 swej długości płytami żelaznymi grubości 11,5 cm. Zastosowane płyty okazały się całkowicie odporne na trafienia pocisków z ówczesnych standardowych 30- bądź 32-funtowych ciężkich armat okrętowych oraz pocisków wystrzeliwanych przez nowe, 6,3-calowe armaty gwintowane. Pancerz taki zabezpieczał także, choć nie bezwarunkowo, przed trafieniami najcięższych wówczas gładkościennych armat 68-funtowych (pełną gwarancję dawał w tym przypadku pancerz o grubości 14 cm), co w praktyce oznaczało, że w warunkach bojowych pancerniki były w zasadzie niewrażliwe na ostrzał stosowanej wtedy na okrętach artylerii. Co prawda natychmiast rozpoczęto prace nad skonstruowaniem nowych armat, zanim jednak mogłyby one wejść do użytku koniecznym stało się znalezienie broni skutecznej wobec nowych okrętów pancernych, tym bardziej, że i konstruktorzy nie spoczęli na laurach, starając się coraz lepiej opancerzać nowo budowane jednostki. Trudno powiedzieć, kto i kiedy przypomniał sobie o taranie. Prawdopodobnie na pomysł przywrócenia starej taktyki wpadli jednocześnie Francuzi i konfederaci, którzy właśnie ogłosili secesję i przygotowując się do obrony swego wybrzeża przed flotą Unii, poszukiwali tanich i skutecznych w walce okrętów, mogących sprostać liczebnej przewadze przeciwnika. Pierwsi zwodowali kolejno 22 i 24 czerwca 1861 roku dwa duże pancerniki bateryjne Magenta i Solferino (ich budowę rozpoczęto w czerwcu 1859 r.), wyposażone w potężny taran w formie żelaznej ostrogi osadzonej na dziobnicy tuż poniżej linii wodnej. Mniej więcej w tym samym czasie nastawiona patriotycznie grupa biznesmenów z Nowego Orleanu postanowiła przekształcić na okręt wojenny zbudowany w 1855 roku w Bostonie holownik Enoch Train. Pod kierownictwem inżyniera J. O. Curtissa jednostka ta została pozbawiona nadbudówek, jej kadłub ścięto prawie do linii wodnej, po czym zamontowano na nim wypukły pokład opancerzony 38 mm płytami żelaznymi, umocowując na dziobie ponad sześciometrowej długości taran (cały okręt miał 43,6 m długości całkowitej) wykonany z solidnych bali drewnianych grubości 17 cali (ponad 43 cm), pokrytych również 38-milimetrowymi płytami żelaza. Jedynym uzbrojeniem artyleryjskim tego dziwnego okrętu nazwanego Manassas było pojedyncze działo 32-funtowe ustawione w kazamacie na dziobie4. O ile więc pancernikom typu Magenta przypada pierwszeństwo w kategorii jednostek wyposażonych w taran, to jednak ich głównym uzbrojeniem były 52 armaty (34 gwintowane odtylcówki kal. 164 mm, 16 gładkościennych 50-funtówek i 2 gładkościenne działa haubiczne kal. 223 mm), ustawione na dwóch pokładach bateryjnych. Manassas zaś, ukończony w październiku 1861 roku, stał się pierwszym taranowcem – okrętem, dla którego taran stanowił główną broń, artyleria zaś jedynie uzbrojenie pomocnicze. Od tego momentu praktycznie wszystkie pancerniki zaczęły otrzymywać taran jako dodatkowe uzbrojenie, które stanowić miało antidotum na przewagę pancerza w jego „wyścigu” z artylerią.

Ciąg dalszy w numerze


 

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter