Targowe nowości


JAROSŁAW LEWANDOWSKI


 

 

 

 

Targowe nowości

 

 

 

Tak się składa, że oba wydarzenia targowe mają wspólny, francusko-polski mianownik. W przypadku Eurosatory chodzi o wydarzenie epokowe, które chyba nie miało jeszcze precedensu: czyli o start radomskiej Fabryki Broni w konkursie na nowy karabin dla francuskiej armii (o czym szerzej za chwilę). Na MSPO z kolei Francja miała swoją „wystawę narodową” – w podtekście były oczywiście ewentualne dostawy francuskiej techniki rakietowej, elektroniki i śmigłowców w ramach modernizacji uzbrojenia polskich Sił Zbrojnych.

 

 

Poniżej nasza relacja targowa – w formie serii mini-artykułów prezentujących poszczególne, co bardziej, moim zdaniem, smakowite kąski obydwu wydarzeń.


MSPO
Kielecki Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego organizowano po raz 22., a równoległe targi logistyczne Logistyka po raz 20. – choć akcentów jubileuszowych nie było. MSPO jest już trzecią co do wielkości imprezą tego typu w Europie, po paryskich Eurosatory i Milipolu (odbywających się co drugi rok na zmianę) oraz londyńskim DSEi. W tym roku w Kielcach mieliśmy wystawców z 26 krajów (dane według spisu wystawców na stronie internetowej targów – informacje prasowe mówiły o 27 krajach), którzy zajęli sześć hal wystawowych (w hali siódmej tradycyjnie znajdowała się wystawa polskich Sił Zbrojnych, czyli po raz pierwszy zajęte były wszystkie dostępne hale) – łączna powierzchnia jaką zajął tegoroczny Salon to ponad 25 tys. m2. Trudniej oszacować rzeczywistą liczbę prezentowanych firm – po części dlatego, że nie wiadomo jak liczyć te, które formalnie były obecne, ale głównie poprzez prezentowane logo: niektóre stoiska miały więcej „wystawców” niż zmieściłoby się diabłów na łebku od szpilki. Oficjalne informacje prasowe wymieniają magiczną liczbę 500 firm, ale na stronie internetowej targów można znaleźć zestawienia liczące od 398 do 407 pozycji (w różnych miejscach są różne liczby), wliczając w to wszystkie stoiska wojskowe, organizacji społecznych, samorządowych itp. W tym roku było też rekordowo wielu zwiedzających – ponad 15 tys. osób.

Tyle tylko, że całe to dobro jakoś zbytnio nie rzucało na kolana, przynajmniej pod względem eksponatów strzeleckich (już nawet nie wymagam nowości), których było jak na lekarstwo. Nawet oficjalny spis premier targowych był pod względem strzeleckim niezwykle ubogi. Wymieniono w nim tylko zmodernizowany kaem Minimi (który miał premierę podczas paryskiego Milipolu w roku 2013) oraz celownik Szafir z warszawskiego PCO, który był już przecież gwiazdą... zeszłorocznego MSPO. Charakterystyczną cechą kieleckich targów jest inna niż w Paryżu czy Londynie proporcja wystawców – tam na jednego dużego przypada kilkunastu małych; w Kielcach jest ich tyle samo, a może nawet więcej jest wystawców dużych. Co więcej, organizatorzy najwyraźniej dzielą wystawców na lepszych – czyli tych większych, co więcej płacą i mają szansę na targowe nagrody, oraz gorszych – o których nawet nie wspomina się w oficjalnych materiałach. A często właśnie ci mniejsi mają ciekawszą ofertę, co zresztą widać także w niniejszej relacji. Bezsprzecznie firma Targi Kielce rozwija się dynamicznie, czego widomym dowodem są nowe budynki i hale – szkoda, że wciąż są kłopoty z parkowaniem aut: w tym roku parking prasowy zorganizowano na kawałku zamkniętej dla ruchu ulicy, kilkaset metrów od samych targów, choć za ich płotem było wciąż wiele wolnego miejsca (że nie wspomnieć parkingu podziemnego pod centrum kongresowym). Typowym dla Kielc problemem jest też odstraszająca od przyjazdu uboga (ale za to wyjątkowo droga) infrastruktura gastronomiczna i hotelowa, ale na to TK nie mają wpływu.

Już rok temu zachwycałem się nowym centrum prasowym, a i tym razem nie mogę się powstrzymać od ciepłych słów na ten temat – tym bardziej, że rozwiązano w końcu problem akredytacji, teraz dokonywanej w biurze prasowym, bez kolejek. Co tu dużo mówić: po niedościgłym biurze prasowym targów IWA OutdoorClassics, które jest niczym wzorzec metra z Międzynarodowego Biura Miar i Wag z Sevres, biuro kieleckie stawiam na drugim miejscu – daleko przed targami paryskimi czy londyńskimi. Zamykane na klucz szafki, napoje zimne i gorące, świeże kanapki i ciasteczka, sprawnie działające Wi-Fi – czyli komfortowe warunki do pracy dla rekordowej grupy aż 400 akredytowanych dziennikarzy. Niektórzy koledzy namiętnie przesiadywali w prasowym przez cały czas swej obecności na targach, chodzenie po halach zostawiając innym...

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 11-12/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter