Tunguska po pekińsku
Tomasz Szulc
Tunguska po pekińsku
Nowe chińskie samobieżne
zestawy przeciwlotnicze
cz. I: Zestawy artyleryjskie i hybrydowe
Przemysł obronny Chińskiej Republiki Ludowej błyskawicznie nadrabia opóźnienia względem państw wysoko uprzemysłowionych. Chińskie konstrukcje nadal ustępują najnowszym rozwiązaniom światowym, ale ta różnica z roku na rok jest mniejsza. Zapewne większy problem będzie stanowiło nasycenie tą, coraz nowocześniejszą, ale i bardziej skomplikowaną, a więc znacznie droższą i złożoną w obsłudze oraz eksploatacji, techniką ogromnej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej.

Początkowo koncentrowano uwagę na unowocześnianiu podstawowych kategorii uzbrojenia: czołgów, transporterów opancerzonych, artylerii i broni strzeleckiej. Bardziej skomplikowany sprzęt projektowano i budowano w niewielkich ilościach, najwyraźniej w celu zdobycia doświadczeń związanych z ich eksploatacją. Tak było między innymi z samobieżnymi zestawami przeciwlotniczymi. Najpierw wyprodukowano niewielką serię zestawów Typ 80 – kopii ZSU-57-2, potem Typ 88 z dwoma 37 mm armatami. Oba wykorzystywały jako nośniki nieznacznie zmodyfikowane kadłuby czołgów Typ 69 (zostały opisane w NTW 8/2006). Na pewno nie spełniły oczekiwań, ale przetarły szlak dla nowocześniejszych i – co najważniejsze – własnych konstrukcji.
Zestawy z armatami kalibru 25 mm
Samobieżne zestawy przeciwlotnicze z armatami automatycznymi kalibru 25 mm wykorzystują w Chinach – najprawdopodobniej – tylko wojska aeromobilne i desantowe. Także i pod tym względem ChALW naśladuje Armię Radziecką, gdzie specjalnie dla WDW opracowano u schyłku lat 70. XX wieku lekki zestaw przeciwlotniczy z 23 mm armatą ZU-23-2 na transporterze BTR-D. Chińczycy nie mają odpowiednika tego nośnika, nie zdecydowali się (jeszcze?) na stworzenie przeciwlotniczej wersji swego odpowiednika bojowych wozów desantu – pojazdu WZ 506. Dwulufową armatę Typ 87 – kopię ZU-23-2, umieścili natomiast na lekkim samochodzie terenowym LSV. Na podobieństwo polskiego zestawu ZUR-23-2S Jod, armaty uzupełnili dwiema przenośnymi wyrzutniami rakiet przeciwlotniczych (dużo wskazuje na to, że mogą to być dowolne z wielu, produkowanych w Chinach, zestawów tej klasy, choć na zdjęciach da się zidentyfikować jedynie najstarszy – HN-5). Pojazd może zapewne prowadzić ogień w ruchu, ale dla uzyskania choćby minimalnej celności trzeba strzelać z miejsca, po ręcznym rozłożeniu podpór z boków i z tyłu ramy podwozia.
Wszystko wskazuje na to, że jedynym zestawem produkowanym w Chinach w większej ilości pozostaje Typ 95 (inaczej PGZ-95), znany od 1999 r. Jego uzbrojenie artyleryjskie stanowią dwie zdwojone armaty Typ 87. Nie są to jednak działka identyczne z holowanymi, gdyż ich lufy umieszczono jedna nad drugą i zwiększono odległość między nimi. Konstrukcję wieży wzorowano na włoskiej OTO Breda SIDAM-25 z czterema 25 mm armatami Oerlikon KBA – co najmniej jedną taką wieżę zakupiono we Włoszech w 1987 r. Umieszczono na niej antenę stacji radiolokacyjnej CLC-1 o zasięgu 11 km, pracującej w paśmie S. Z przodu wieży zamontowano blok przyrządów optoelektronicznych: kamerę telewizyjną o zasięgu 6 km, kamerę termowizyjną (lub nocną LLLTV) o zasięgu 5 km i dalmierz laserowy. Nie jest jasne, czy od samego początku planowano stworzenie zestawu hybrydowego – niewątpliwie część pojazdów ma tylko uzbrojenie artyleryjskie, jednak inne otrzymały nad lufami proste uchwyty dla pojemników startowych lekkich rakiet przeciwlotniczych samonaprowadzających się na podczerwień. Początkowo były to pociski HN-5 (odpowiednik Strzały-2M) o zasięgu ok. 4 km i pułapie 2,5 km. Później pokazano pojazdy z rakietami QW-1, a następnie FN-6 (odpowiednik francuskiego Mistrala). Wydaje się, że te ostatnie są obecnie uznawane za standardowe dla zestawu Typ 95, opracowano dla nich nawet bardziej rozbudowane mocowania, w których przedniej części znajdują się osłony dla wylotów wyrzutni, przykryte kwadratowymi pokrywami. Najwyraźniej wprowadzono też zewnętrzne zasilanie wyrzutni i centralną dystrybucję środka chłodzącego detektory termoczułe w głowicach, dzięki czemu pociski mogą pozostawać w gotowości do odpalenia przez dłuższy czas (to rozwiązanie podobne do zastosowanego w rosyjskim module Strielec dla dwóch pocisków Igła, czy polskim Popradzie). Trzeba jednak pamiętać, że zastosowanie w zestawach hybrydowych rakiet przenośnych nie jest rozwiązaniem optymalnym – głównym wymogiem wobec nich jest bowiem niewielka masa, dzięki której mogą być przenoszone wraz z wyrzutnią przez jednego żołnierza. Nowoczesne pociski tej klasy mają relatywnie daleki zasięg, ale też i niewielką głowicę bojową, która jest skuteczna zazwyczaj tylko w przypadku bezpośredniego trafienia, a to z kolei nie zdarza się często. Także zdolność manewrowania takich rakiet, szczególnie na ostatnim odcinku trajektorii, jest ograniczona. Jako nośnik dla Typu 95 zastosowano pojazd, który posłużył wcześniej jako baza dla działa samobieżnego WMZ-322 z haubicą 122 mm, które miało zastąpić niezbyt udany Typ 89. Ostatecznie jednak jako nośnik nowej haubicy SH-03 wybrano pojazd nowocześniejszy, wywodzący się z konstrukcji „chińskiego BMP-3”, czyli ZBD-97. Nośnik dla Typu 95, w porównaniu ze skonstruowanym dla WMZ-322, nieco zmodyfikowano, zmieniając m.in. układ wlotów powietrza do silnika i kształt przedniej części kadłuba. Masa pojazdu wynosi ok. 23 ton, a więc niemal tyle, ile znacznie silniej uzbrojonej rosyjskiej Tunguski. Niedawno ujawniono zdjęcie wieży zestawu Typ 95 umieszczonej na kadłubie kołowego, trzyosiowego transportera WMZ-551 (kopia francuskiego VAB). Można domniemywać, że wiąże się to z realizowaną obecnie w Chinach koncepcją tworzenia dywizji „ciężkich”, wyposażonych wyłącznie w sprzęt bojowy na nośnikach gąsienicowych i „lekkich”, w których mają dominować pojazdy kołowe. „Klasyczny” Typ 95 trafiałby do tych pierwszych, a jego odmiana kołowa – do drugich.
Chińczycy, zapewne z racji rozpoczęcia prac nad swoim zestawem trzydzieści lat po ZSU-23-4, od początku docenili znaczenie zapewnienia bateriom skutecznego dowodzenia i dopływu informacji o celach pozostających poza zasięgiem radarów wozów bojowych. W ZSRR takie środki dowodzenia, w postaci systemu Owod-M wprowadzono w 1978 r. – 15 lat po Szyłkach... „Chiński Owod” powstał na bazie nośnika zunifikowanego z wozami bojowymi, w którym podwyższono tył kadłuba i zamontowano na nim dużą, klasyczną antenę stacji radiolokacyjnej CLC-2. O ile konstrukcja radziecka była z założenia uniwersalna – mogła dowodzić wszystkimi typami zestawów bliskiego zasięgu, pojazd chiński to konstrukcja dedykowana, współpracująca tylko z zestawami Typ 95. Radar ma zasięg 45 km w przypadku celów lecących na wysokości ponad 4,5 km i 20 km dla celów na wysokości 100 m. Radar pracuje w paśmie S, zapewnia dokładność określenia odległości 60 m i kąta 1°. Zestaw chiński ma większe możliwości, niż klasyczne Szyłki, ale ustępuje (z racji mniejszych możliwości ogniowych) ZSU-23-4 zmodernizowanym w Polsce i w Rosji. W 1999 r. ujawniono bowiem w Moskwie prototyp wersji M4, uzbrojonej dodatkowo w wyrzutnie czterech rakiet Igła. Podobne rozwiązanie, połączone z głęboką modernizacją układu wykrywania i śledzenia, polegającą między innymi na zastąpieniu radaru głowicą optoelektroniczną opracowano, a co najważniejsze, w 2005 r. przyjęto na uzbrojenie w Polsce, pod nazwą ZSU-23-4MP Biała. W Indiach ujawniono w tym roku koncepcję modernizacji ZSU-23-4 polegającą na zastosowaniu zaawansowanego, izraelskiego modułu optroniczno-radiolokacyjnego zamiast dotychczasowego radaru i montażu dwóch pojemników z pociskami 9M37 lub 9M333 zestawu Strzała-10.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 6/2012