Twierdza Brześć Litewski w Wielkiej Wojnie

WŁADIMIR BIESZANOW
Stan rosyjskich twierdz na początku dwudziestego wieku nie był bynajmniej zadowalający. W jednym z dokumentów urzędowych, sporządzonych w 1908 r., zwracało uwagę stwierdzenie: Nasze twierdze stanowią jeden z najbardziej zapuszczonych i niedoskonałych elementów obrony państwa... ani jedna z naszych twierdz nie może być uznana za odpowiadającą swojemu przeznaczeniu ani pod inżynieryjnym, ani pod artyleryjskim względem.
W 1909 r. pod kierownictwem ministra wojny generała W. A. Suchomlinowa sporządzono nowy plan dyslokacji wojsk i ich strategicznego rozwinięcia na wypadek wojny, tzw. 19. rozkład. W związku z tym pojawiło się i zagadnienie wykorzystania twierdz. W notatce o przedsięwzięciach dotyczących obrony państwa, przedstawionej przez ministra wojny w Dumie państwowej w lutym 1910 r., była m.in. mowa o tym, że: Strategiczne znaczenie twierdz, jak wiadomo, polega na tym, żeby ułatwić własnym wojskom i flocie swobodę działania i utrudnić to samo przeciwnikowi. Niestety, nasze twierdze nie odpowiadają ani jednemu z tych założeń. Ogólnie tworzą one za mało harmonijny system, stworzony do pewnego stopnia pod wpływem przyczyn, czysto przypadkowych. Dlatego istnienie niektórych twierdz jest przeceniane.
W ramach tego „przeceniania” zaplanowano zlikwidowanie Twierdzy Iwangorod (Dęblin) i Warszawskiego Rejonu Umocnionego (Twierdza Warszawa), pozostawiając w pierwszej linii jedynie awangardową Twierdzę Nowogeorgijewsk (Modlin), która, zmodernizowana, będąc „nie do zdobycia”, miała samodzielnie utrzymać pozycję aż do nadejścia sił wzmocnienia, a rubież strategicznego rozwinięcia wojsk przesunąć w głąb kraju za linię rozbudowywanych twierdz Kowno, Brześć Litewski i nowo budowanej Twierdzy Grodno. Przy czym, były generał- kwatermistrz Głównego Zarządu Sztabu Generalnego J. N. Daniłow twierdził, że decyzja o zachowaniu Twierdzy Nowogeorgijewsk została podyktowana, głównie, przez dążenie do uspokojenia opinii publicznej Francji i ludności miejscowej, widzących w likwidacji niektórych twierdz dowód na pozostawienie rosyjW ramach tego „przeceniania” zaplanowano zlikwidowanie Twierdzy Iwangorod (Dęblin) i Warszawskiego Rejonu Umocnionego (Twierdza Warszawa), pozostawiając w pierwszej linii jedynie awangardową Twierdzę Nowogeorgijewsk (Modlin), która, zmodernizowana, będąc „nie do zdobycia”, miała samodzielnie utrzymać pozycję aż do nadejścia sił wzmocnienia, a rubież strategicznego rozwinięcia wojsk przesunąć w głąb kraju za linię rozbudowywanych twierdz Kowno, Brześć Litewski i nowo budowanej Twierdzy Grodno. Przy czym, były generał- kwatermistrz Głównego Zarządu Sztabu Generalnego J. N. Daniłow twierdził, że decyzja o zachowaniu Twierdzy Nowogeorgijewsk została podyktowana, głównie, przez dążenie do uspokojenia opinii publicznej Francji i ludności miejscowej, widzących w likwidacji niektórych twierdz dowód na pozostawienie rosyjskiej Polski, na wypadek wojny, na łaskę losu. Nadwiślańskie forty „jako zbyteczne” chciano zniszczyć, jednak nie znaleziono pieniędzy na prace wyburzeniowe. W końcu umocnienia zostały porzucone i pozostawione same sobie. W zamian przewidywano unowocześnienie Twierdzy Brześć Litewski w drodze budowy drugiego pierścienia fortów w odległości 9–9,5 km od cytadeli.
Na rok przed Wielką Wojną w rosyjskim ministerstwie wojny znowu „nakreślono” pierwszą linię obrony na Wiśle. W opuszczonych przez niemal cztery lata, na wpół zniszczonych powodziami, rozbrojonych, pozbawionych pancernych drzwi umocnieniach znowu pojawili się komendanci, zarządy inżynieryjne i artyleryjskie. Ale twierdze te pozostawały w bardzo żałosnym stanie. Tak, w Iwangorodzie w lipcu 1914 r. było tylko 8 dział fortecznych, z których cztery nie strzelały; garnizon składał się z dwóch baterii lekkich i kompanii saperów, a stan umocnień – wspomina wyznaczony na komendanta twierdzy generał A. W. von Szwarz – przerażał.
Na dodatek, nie istniały żadne regulaminy i poradniki dotyczące obrony i szturmu twierdz, podobnych do francuskiej „Instrukcji wojny oblężniczej” z 1909 r. albo niemieckiego „Poradnika do prowadzenia walki o twierdze” z 1910 r. Analogiczne dokumenty zostały oficjalnie zatwierdzone we Włoszech i Japonii. W rosyjskiej armii do początku wojny europejskiej nie pojawiło się nic podobnego, garnizonowi oficerowie w wolnych chwilach zajmowali się samokształceniem studiując teoretyczne prace profesorów Mikołajewskiej Akademii Inżynieryjnej, których poglądy na ten sam temat nierzadko były przeciwstawne, co pewien czas czytając literaturę albo przekłady z niemieckiego.
W pamiętnym 1910 r. do artylerii polowej przekazano również forteczne baterie wypadowe. Jednocześnie rozwiązano pułki artylerii oblężniczej. W ich miejsce przewidziano stworzenie armijnej artylerii ciężkiej, jednak rozwiązanie tego problemu przeciągnęło się na długo ze względu na braki kadrowe i sprzętowe – tymczasem pięć lat wcześniej komisja Głównego Zarządu Artylerii ustaliła, że: ani jedno działo naszych pułków artylerii oblężniczej nie odpowiada współczesnym wymaganiom.
Rosyjska artyleria oblężnicza i forteczna była uzbrojona w działa wzorów 1867 i 1877, maksymalny kaliber których nie przekraczał 203 mm. W latach 1890–1907 w uzbrojeniu pojawiły się w sumie trzy nowe wzory dział fortecznych i oblężniczych – 8-calowa armata lekka, 8-calowa mortira lekka z wysoce niewystarczającą odległością strzelania – odpowiednio – 5500 m i 3200 m, i 6-calowa armata, strzelająca na odległość 12 100 m i ważąca 5400 kg. Nowymi te systemy można było nazwać tylko umownie, ponieważ masywne sztywne lawety i system ładowania pozostawały niezmienione od 1877 r. i przeżyły się, jeszcze zanim działa te zaczęto produkować seryjnie. Strzelanie mogły one prowadzić tylko z platform, a szybkostrzelność nie przekraczała jednego strzału na minutę. Nie było natomiast w ogóle dział strzelających stromotorowo na bliskie odległości, chociaż to do Rosji należał priorytet w stworzeniu moździerza. Częściowo zastąpiły je półpudowe gładkolufowe mortiry wz. 1838.
23 listopada 1906 r. generał F. F. Palicyn zameldował ministrowi wojny, że w Twierdzy Brześć Litewski w uzbrojeniu jest 871 dział, w tym współczesnych 293. Wszystkie inne uzbrojenie składa się z dawnych systemów, wśród których zasadniczym typem są 24-funtowe armaty krótkolufowe, strzelające na odległość 3 wiorst... Zdaniem szefa zarządu inżynieryjnego, z posiadanymi środkami twierdza nie wytrzyma nawet ataku z marszu.
Dla wyprodukowania potrzebnej ilości dział nowych wzorów, amunicji do nich i stworzenie od nowa artylerii oblężniczej było potrzebne 71 milionów rubli. Rada Ministrów sumę tę zatwierdziła, ale z rozłożeniem na dziesięć lat, tj. przezbrojenie miało się szczęśliwie zakończyć w 1921 r. Trzeba przy tym uwzględnić, że artyleria oblężnicza w Rosji miała niemało przeciwników. Przygotowując się do szybkiej kampanii wojennej, generałowie obawiali się przeciążyć wojsko artylerią i kolumnami z amunicją, pozbawić wojsko manewrowości i zdolności do energicznego działania. Stąd wynikał sceptyczny stosunek do dział ciężkich, które były uważane za niedostatecznie ruchliwe i bardziej nadające się do obrony, niż dla natarcia.
Niedobór amunicji w twierdzach w końcu 1913 r., zgodnie z referatem ministra wojny, wynosił 27%, przede wszystkim dotyczyło to amunicji burzącej. W ogóle, zdolność bojowa artylerii fortecznej była oceniała w skali od „wątpliwej” do „wielce niezadowalającej” z powodu jej przestarzałej organizacji i uzbrojenia, skrajnego niedostatku dobrych przyrządów pomocniczych do strzelania, punktów dowodzenia i obserwacyjnych, niezawodnych środków łączności i kierowania ogniem.
Prawda, był plan intensyfikacji wojskowo-inżynieryjnego przygotowania Rosji do wojny, przewidujący wydzielenie na potrzeby twierdz 458 milionów rubli, w tym 192 miliony – na artylerię. Tyle tylko, że plan był obliczony na dwadzieścia lat i tak nierealny, jak chruszczowowski komunizm.
Tymczasem, „prawdopodobny przeciwnik” wypróbowywał mobilne systemy artyleryjskie kalibru 305 mm, 420 mm i ciężkie 250 mm moździerze.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 1/2015