„Ucieczka” Goebena – aliancki blamaż

 


Tadeusz Klimczyk


 

 

 

 

„Ucieczka” Goebena

 

– aliancki blamaż

 

 

 


W pierwszych 48 godzinach I wojny światowej państwa Ententy niemal bez wystrzału przegrały jedną z najważniejszych jej bitew. Przepuszczenie niemieckiego krążownika liniowego Goeben do Turcji wedle niektórych opinii przedłużyło wojnę aż o 2 lata. I choć jest w tym szacunku wiele publicystycznej przesady, nie na darmo jedna z książek o nim nosi tytuł „Okręt, który zmienił świat”. Nigdy bowiem w historii pojawienie się jednego okrętu na jakimś akwenie tak bardzo nie zmieniło układu sił, jak stało się to po przejściu Goebena przez Bosfor.



 

 


Sytuacja na Morzu Śródziem nym 28 czerwca 1914 roku

Dzień zabójstwa arcyksiążęcej pary w Sarajewie zastał kadm. Wilhelma Souchona w należącym do Imperium Ottomańskiego porcie Hajfa (obecnie izraelskim), gdzie jego okręt flagowy – krążownik liniowy Goeben – był wizytowany przez niemieckiego konsula. Dla dowodzącego niemieckim Dywizjonem Śródziemnomorskim admirała wieści te mogły oznaczać nie lada problemy. Mittelmeerdivision został utworzony rozkazem Wilhelma II z 1 listopada 1912 roku i był ambicjonalnym kaprysem władcy rozgoryczonego faktem, że flota niemiecka nie ma żadnych dużych jednostek, które mogłyby reprezentować Niemcy na konferencji ambasadorów w Konstantynopolu, związanej z trwającymi wojnami bałkańskimi. W jego skład natychmiast włączono najnowszego i odbywającego jeszcze próby Goebena oraz krążownik lekki Breslau. Okręty wysłano w morze w niezwykłym pośpiechu – wyszły z Wilhelmshaven już 5 i 6 listopada. Ów pośpiech stał się przyczyną bólu głowy zarówno kadm. Konrada Trummlera – pierwszego dowódcy dywizjonu, jak i Souchona, który zastąpił go w tej funkcji w Trieście 23 października 1913 roku. Próby odbiorcze krążownika liniowego nie zostały ukończone i po przejściu na Morze Śródziemne okazało się, że rurki opłomkowe w kotłach są wykonane z wadliwego materiału i po prostu ciekną. Naprawa gwarancyjna dokonana w sierpniu 1913 roku przez stocznię Blohm & Voss w austriackiej Poli (obecnie chorwacka Pula) niewiele dała. W rezultacie osiągający na próbach 28 w. okręt mógł wlec się z prędkością ledwie 17-18 w., spalając za to olbrzymie ilości węgla. Co gorsza, próby zlikwidowania przecieków przez obsługę maszynową tylko pogorszyły sytuację – prędkość okrętu spadła do 15 w. Kłopoty te Niemcy trzymali w głębokiej tajemnicy – dzięki temu Goeben był uważany za najszybszy okręt liniowy w basenie Morza Śródziemnego. Kłopoty Souchona miały się skończyć w październiku 1914 roku, kiedy to Goeben zostałby zastąpiony przez swój bliźniaczy okręt – Moltke. Sarajewskie zabójstwo zostało odczytane przez kadm. Souchona jako groźba wybuchu co najmniej lokalnego konfliktu zbrojnego. Ten urodzony w 1864 roku w Lipsku oficer „od zawsze” wykazywał wielkie zainteresowanie sprawami międzynarodowymi, a wrodzony takt i elastyczność w działaniu zyskały mu przezwisko „Dyplomata”. Pierwszą reakcją admirała było wysłanie do Berlina pilnego zamówienia na prawie 4500 rurek kotłowych i dostarczenie ich do Poli wraz z ekipami remontowymi. Goeben dotarł tam 16 lipca 1914 roku i w ciągu kolejnych 13 dni wymieniono prawie wszystkie cieknące rurki. Następnie, 29 lipca okręt przeszedł do Triestu, a dzień później opuścił austriacką bazę kierując się ku wyjściu z Adriatyku na Morze Śródziemne. Naprawy dokonane w Poli nie zlikwidowały przecieków, jednakże okręt mógł teraz utrzymywać prędkość 20-22 w., a krótkotrwale nawet do 24 w. Souchon miał duży problem z wyborem planu dalszego działania. Sytuacja międzynarodowa rozwijała się w najgorszym z możliwych kierunków. 28 lipca Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii, w odpowiedzi gwarantująca serbską niepodległość Rosja ogłosiła mobilizację. System sojuszy oplatający główne mocarstwa europejskie działał jak lont podpalający kolejne niebezpieczne ładunki. W dniu wyjścia w morze z Poli (29 lipca) Niemcy wystosowały ultimatum do Rosji żądając przerwania przygotowań wojennych. Wypowiedzenie wojny Rosji (1 sierpnia) oznaczało wojnę Niemiec z Francją. Porozumienie morskie państw Trójprzymierza z 1913 roku zakładało utworzenie w razie wojny wspólnej eskadry śródziemnomorskiej, złożonej z delegowanych jednostek włoskich, austro-węgierskich i niemieckich pod dowództwem adm. Antona Hausa, dowódcy C. K. floty. Kontradmirał Souchon uzgodnił jednak z Hausem, że jego szybki (mimo awarii) zespół trzeba jak najszybciej użyć do ataku na francuskie transportowce, które miały dostarczyć do Europy stacjonujący w Północnej Afryce XIX Korpus. Haus nie mógł przyjść Niemcom z pomocą – jego flota była w trakcie mobilizacji, a okręty jeszcze przez dobrych kilka dni obsadzone były szkieletowymi załogami. Dlatego uzgodniono, że oba niemieckie krążowniki wyjdą poza Adriatyk, próbując uzgodnić dalszy plan działania z sojuszniczą flotą włoską. Breslau przebywał w tym czasie w albańskim porcie Durazzo (obecnie Durrës) w ramach międzynarodowej interwencji mającej (nieskutecznie) osadzić na albańskim tronie niemiecki ród zu Wied. Souchon polecił mu udanie się do włoskiego Brindisi dla zorganizowania zaopatrzenia w węgiel dla niemieckiego zespołu. Zadanie to powierzono młodemu Karlowi Dönitzowi, który został wyokrętowany z Breslaua w Brindisi rankiem 1 sierpnia i miał zostać podjęty „po drodze” przez Goebena. Punktem zbornym dla obu niemieckich jednostek stała się leżąca na północno-wschodniej Sycylii Mesyna, gdzie Souchon spodziewał się spotkania z szefem sztabu włoskiej marynarki – kadm. Thaonem di Revelem. Goeben zawinął do Mesyny 2 sierpnia, dołączając do przebywającego tam krążownika Breslau. Zamiast spotkania z włoskim dowództwem, formalny sojusznik zaczął mnożyć kłopoty z zabunkrowaniem niemieckich jednostek. Nazajutrz – 3 sierpnia – Włochy ogłosiły neutralność w rodzącym się konflikcie zbrojnym. Niemieckie okręty pozostały zdane na łaskę swego adriatyckiego sojusznika.

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO Numer Specjalny 3

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter