Uwaga, RPG

 


Paweł Przeździecki


 

 

 


Uwaga, RPG

 

 

 

W warunkach działań asymetrycznych, obfitujących w walki w terenach zabudowanych i zasadzki, ręczne granatniki przeciwpancerne okazują się być groźną bronią nawet przeciw silnie opancerzonym wozom bojowym. Tymczasem celem ataków stają się również pojazdy lżejsze, dysponujące lekkim pancerzem lub wręcz nieopancerzone, które w konfrontacji z bronią kumulacyjną piechoty są niemal zupełnie bez szans.

 

 


Zapewnienie skutecznej ochrony przed tym zagrożeniem nie jest łatwe. Warstwowe pancerze kompozytowe są drogie i ciężkie, stosowanie wcale nietanich osłon reaktywnych może się wiązać z ryzykiem porażenia własnej piechoty, a czasem również uszkodzeniem konstrukcji w ten sposób chronionych wozów. Szczególnie wysoka cena i nie do końca znany poziom niezawodności odstraszają potencjalnych użytkowników, dopiero wchodzących do uzbrojenia, aktywnych systemów ochrony. Ponadto w grę wchodzi instalacja elementów opancerzenia w wielkiej skali, nie tylko na pojazdach stricte bojowych, lecz także na coraz liczniejszych patrolowych pojazdach terenowych oraz logistycznych. Częściowym wyjściem z tej sytuacji okazują się ażurowe ekrany, wykonane z prętów, listew lub siatek. Pomimo prostoty tych pancerzy – czy wręcz prymitywizmu, sprawiającego wrażenie rozwiązania doraźnego – ich rozwój trwa, producenci zaś prześcigają się w nowych opracowaniach, oferowanych dla szerokiej gamy pojazdów wojskowych.

Od improwizacji do standaryzacji
Pierwsze dedykowane ekrany przeciwkumulacyjne pojawiły się prawdopodobnie na sowieckich czołgach w czasie operacji berlińskiej pod koniec II wojny światowej wobec powszechnego zagrożenia ze strony przeciwpancernej broni piechoty (takiej jak Panzerfausty i Panzerschrecki). Pewną skuteczność wobec alianckich pocisków kumulacyjnych wykazywały również niemieckie lite osłony Schürzen oraz ich „oszczędnościowy” wariant z siatki nazywany Thoma Schürzen – choć powstały jako osłona przed ogniem karabinów przeciwpancernych. W czasie konfliktu koreańskiego amerykańscy czołgiści wykonywali improwizowane ekrany z siatki drucianej, obawiając się zdobytych przez nieprzyjaciela Bazook. Po niespełna dwóch dekadach podobne osłony pojawiły się w Wietnamie na transporterach M113 oraz lekkich czołgach M551 Sheridan. Dodatkowe osłony wykonane z prętów zbrojeniowych (umieszczonych w odstępie od 5 do 7,6 cm) stały się też nieomal standardem dla rzecznych jednostek pływających operujących w delcie Mekongu. W pewnym stopniu chroniły przed pociskami do granatników RPG-2 i RPG-7, pozostając przy tym stosunkowo lekkimi i umożliwiając obserwację. Poniżej linii wodnej przestrzeń między ekranem a kadłubem, liczącą maksymalnie pół metra, wypełniano zwiększającym pływalność styropianem. Z kolei na pokładzie osłony wykorzystywano jako zasobniki na żywność i wyposażenie. Różne odmiany pancerzy przestrzennych, z wykorzystaniem stalowych prętów, listew i drutu opracowywano po obu stronach Żelaznej Kurtyny. W ZSRS prowadzono szeroko zakrojone eksperymenty z ekranami różnej konstrukcji, które jednak nie weszły wówczas do masowego użycia. Zmianę nastawienia wymusiły działania bojowe – podczas interwencji w Afganistanie riesziotki (ros. kraty, siatki) instalowano na transporterach opancerzonych i czołgach. Szwedzi wyposażyli wozy Stridsvagn 103 w ciężkie prętowe kurtyny, służące zarówno do inicjacji zapalników amunicji kumulacyjnej, jak i jako ekran przeciwko pociskom kinetycznym. Amerykanie rozważali wprowadzenie „pancerzy kratownicowych” jako osłony dla opracowywanych czołgów średnich. W związku ze stratami w konflikcie wietnamskim w połowie lat 60. XX w. powstał projekt standardowego dodatkowego pancerza przeznaczonego dla M113. Celem programu było zapewnienie szansy przetrwania w konfrontacji z ogniem pancerzownic kalibru 57 i 89 mm (odpowiednio Bazooka i Super Bazooka) oraz granatników przeciwpancernych kalibru 80 mm (sowiecki RPG-2). Zestawy „pancerza prętowego” (bar armor) trafiły na Daleki Wschód w liczbie... ośmiu sztuk. Z uwagi na brak doświadczeń bojowych, zwiększoną masę i wymiary dopancerzonych w ten sposób transporterów oraz częste uszkodzenia zestawów podczas eksploatacji w wietnamskiej dżungli, zdecydowano się odłożyć pomysł „na półkę”.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 1/2010

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter