Uzbrojone Sokoły. Cz. I – prototypy z uzbrojeniem kierowanymi i śmigłowiec uzbrojony W-3W/WA
Adam Gołąbek, Andrzej Wrona
W-3 Sokół jest najpopularniejszym śmigłowcem służącym obecnie w polskiej armii, która aktualnie dysponuje 69 takimi maszynami w różnych wersjach. Sokoły wykorzystywane są do wielu zadań, służąc m.in. w lotnictwie Wojsk Lądowych, Siłach Powietrznych oraz w wersji morskiego poszukiwania i ratownictwa w Marynarce Wojennej. Od początku konstruktorom przyświecała idea, aby opracowywany śmigłowiec był jak najbardziej uniwersalny. Oznaczało to, że jedną z wersji będzie maszyna uzbrojona, pełniąca rolę śmigłowca wsparcia pola walki.
W-3U-1 Salamandra – pierwszy uzbrojony prototyp
Od początku produkcji seryjnej śmigłowca W-3 Sokół zespół konstrukcyjny rozpoczął prace wstępne nad rozwojowymi wersjami śmigłowca, który miał być przeznaczony dla różnych odbiorców, między innymi dla wojska. Już w połowie lat 80. powstały koncepcje wojskowych wersji W-3, w tym odmiany uzbrojonej, a w 1988 roku ruszyły prace projektowe dotyczące uzbrojenia śmigłowca. Planowane zmiany konstrukcyjne skupiły się na przekonstruowaniu przedniej części kadłuba oraz wnętrza kabiny załogi w celu umożliwienia zabudowy układów celowniczych oraz naprowadzania i sterowania środkami bojowymi. Dodatkowo zaprojektowano nowe wysięgniki, na których zamontowano belki pozwalające na podwieszenie uzbrojenia niekierowanego. Projekt maszyny desantowo-bojowej nazwano Żmija i oznaczono W-3U. Ostatecznie budowa prototypu nie doszła do skutku, ponieważ skoncentrowano się na kolejnej wersji śmigłowca, oznaczonej W-3U-1 Aligator-Salamandra.
Prace prowadzone przy współudziale strony rosyjskiej skupione były na zamontowaniu po lewej stronie kadłuba stałego dwulufowego działka GSz-23Ł kalibru 23 mm, a po prawej głowicy celowniczej do naprowadzania przeciwpancernych pocisków kierowanych 9M114 systemu Szturm-W. Do przenoszenia uzbrojenia rakietowegomiały służyć zaprojektowane wcześniej dla W-3U wysięgniki do podwieszania uzbrojenia. Początkowo miały być mocowane po obu stronach kadłuba w trzech punktach (górnym węźle kotwiczenia i dwóch dolnych), lecz występujący nierównomierny rozkład sił wymusił na konstruktorach zmianę koncepcji i mocowanie wysięgników na czterech węzłach. Na czterech belkach uzbrojenia zamiast ośmiu kierowanych pocisków rakietowych można było podwieszać cztery wyrzutnie typu B-8-10 dla niekierowanych pocisków rakietowych S-8 kalibru 80 mm lub lotnicze zasobniki bombowe. W bocznych oknach montowane były dwa ruchome karabiny maszynowe PKL kalibru 7,62 mm. W ramach testów prowadzonych przez Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych testowano z powodzeniem także inne warianty uzbrojenia: przeciwpancerne pociski kierowane 9M14M systemu Malutka oraz zasobniki systemu Gad-S z pociskami powietrze– powietrze bardzo krótkiego zasięgu typu 9M32ML Strzała-2M. Maszyna prototypowa miała poszczególne urządzenia zaadaptowane ze śmigłowca Mi-24W, m.in. optyczną stację kierowania ogniem Raduga-Sz służącą do naprowadzania kierowanych pocisków rakietowych.
Pierwszy lot nowego śmigłowca o oznaczeniu fabrycznym 36.03.17 odbył się 17 marca 1990 roku. Po pozytywnych próbach zakładowych rozpoczęto loty poligonowe z wykorzystaniem uzbrojenia strzeleckiego. Jako pierwsze miały miejsce dzienne i nocne próby strzelań z działka GSz-23, które przeprowadzono na poligonie Wojsk Lotniczych w Nadarzycach oraz Marynarki
Wojennej w Strzepczu. Uczestniczyli w nich wojskowi piloci oblatywacze: płk pil. Leon Naumowicz oraz kmdr pil. Zbigniew Smolarek. Kolejnym etapem lotów próbnych były te z użyciem uzbrojenia rakietowego. Jako pierwsze wykonano strzelania z niekierowanych pocisków rakietowych typu S-5. W kolejnych miesiącach przeprowadzono testy poligonowe z użyciem przeciwpancernych kierowanych pocisków rakietowych 9M114 Szturm-W. Loty „na bojowo” odbywały się nad morskim poligonem Wicko Morskie. Choć oficjalnie zasięg pocisków wynosił 5000 metrów, w jednej z prób zniszczono cel z odległości 7200 metrów, potwierdzając skuteczność zainstalowanych na śmigłowcu środków bojowych w niszczeniu małych celów.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 4-5/2020