Historia rozwoju i użycia niemieckiej rakiety V-2
Igor Witkowski
Historia rozwoju i użycia
niemieckiej rakiety V-2
(cz. 2)
W lecie 1940 roku pozycja programu rakietowego na liście priorytetów dalej spadała. Hitler przestał w ogóle przejawiać nim jakiekolwiek zainteresowanie uważając, że rakieta nie jest konkurencyjna względem bombowca dalekiego zasięgu, który może przenosić znacznie większe ilości bomb. Niezależnie od tego zaostrzenie działań kontrwywiadowczych zmusiło kierownictwo Peenemünde do zwolnienia około tysiąca polskich robotników przymusowych. Pomimo, że opracowywanie rakiety A-4 zbliżało się dużymi krokami do końca, niewiele brakowało, aby ośrodek na wyspie Uznam został w ogóle zamknięty!

Dopiero interwencja marszałka von Brauchitscha zmieniła sytuację. Na przełomie lipca i sierpnia 1940 r. wydał on rozkaz klasyfikujący program rakietowy (opatrzony kryptonimem „Rauch-Spur-Gerät”) wśród najważniejszych programów rozwoju nowych broni i niespodziewanie przywracając mu najwyższy priorytet. Z powrotem zaczęto ściągać zwolnionych robotników. Wydano decyzję o dalszej rozbudowie bazy badawczo-produkcyjnej w Peenemünde. Odpowiedzialny za tą rozbudowę został „główny architekt Rzeszy” – Albert Speer, entuzjasta rakiet (później, po tajemniczej śmierci Fritza Todta w katastrofie lotniczej w lutym 1942 roku, Speer został mianowany ministrem przemysłu zbrojeniowego i formalnym szefem Organizacji Todt). Jak sam przyznał, rozbudowywał on infrastrukturę w Peenemünde pomimo negatywnego stanowiska Hitlera, będąc pod wrażeniem osiągnięć miejscowych naukowców, z którymi w przeciwieństwie do Todta bardzo dobrze się rozumiał. Parę lat później stał się on kluczową osobą z punktu widzenia rozwoju i produkcji „broni specjalnych”, gdyż do czasu powołania „Sonderstabu” generała Kammlera (21 sierpnia 1943 r.) to on kierował budową dla nich gigantycznych instalacji podziemnych. Nawiasem mówiąc, w tym samym momencie SS przejęło kontrolę nad produkcją rakiet V-2, faktycznie przejęło cały program. Do tego jednak jeszcze sporo brakowało, na razie musimy jeszcze wrócić do roku 1940... Wciąż wstrzymywano się z budową linii produkcyjnej dla V-2, dopóki jej opracowywanie nie zostanie zakończone. Po kolejnej „wojnie o priorytety”, którą stoczono jesienią 1940 roku, Hitler ostatecznie „przekonał się” do programu rakietowego, przywracając mu najpierw priorytet 1A, a później nadając nowy najwyższy priorytet. Przyczyną tego był oczywiście rezultat „Bitwy o Anglię”. Z tego samego powodu przestał mieć znaczenie argument o niekonkurencyjności rakiety względem bombowca. W 1944 roku opracowano jeszcze jedną metodę naprowadzania, wykorzystującą radary zarówno do triangulacyjnego pomiaru pozycji rakiety, jak i do nadawania sygnałów korygujących; była ona jednak przeznaczona dla rakiet o większym zasięgu. Na początku marca 1942 roku udało się skompletować pierwsze prototypy rakiety A-4 – przyszłej głównej broni odwetowej III Rzeszy. Pomimo niedoprowadzenia do końca prac nad silnikiem – wciąż jeszcze bardzo częste były przypadki rozerwania komory spalania – pod koniec marca miano przeprowadzić pierwszy start. Rakieta wybuchła jednak podczas wcześniejszej próby statycznej na hamowni. Konkurencja Luftwaffe, dysponującej pociskiem Fi-103 (V-1) i konieczność szybkiego „wykazania” się doprowadzeniem rozwoju rakiety do końca, gdyż bez tego nie można było rozpocząć przygotowań do produkcji seryjnej, były czynnikami pośrednio przyczyniającymi się do wielu późniejszych katastrof. Pomimo rozkazu Hitlera, szef wydziału rakietowego Heereswaffenamtu – Dornberger utworzył jednak sporą grupę roboczą, która zajęła się nakreśleniem planów produkcyjnych i rozpoczęła przygotowania, głównie dotyczące „linii pilotażowej” w samym Peenemünde. Poza piętnastoma prototypami zamierzano tylko na cele ośrodka badawczego wyprodukować 600 rakiet w celu doskonalenia ich konstrukcji. Po pewnej rozbudowie, jak oceniano, „linia pilotażowa” będzie mogła dać do około 5000 rakiet rocznie. Była to jednak ocena bazująca wyłącznie na dostępności siły roboczej i surowców, a nie wynikająca z realnych możliwości. Zaplanowano również wybudowanie na terenie ośrodka dwóch instalacji do produkcji ciekłego tlenu o łącznej wydajności 3000 ton miesięcznie. Choć były to przygotowania głównie teoretyczne, to pozwoliły na stworzenie zalążka przyszłej struktury kierującej produkcją. Plany produkcyjne zostały zresztą wkrótce zweryfikowane wskutek przeciągających się problemów z silnikiem i częściowo z układem sterowania, a te dotyczące „linii pilotażowej” były jeszcze aktualne tylko przez kilka miesięcy. Wkrótce doszło bowiem do wydarzenia, które o mało nie zastopowało całego programu badawczego. Był nim zmasowany nalot RAF na ośrodek koło Peenemünde, przeprowadzony w nocy z 17 na 18 sierpnia 1943 roku.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 2/2011