Vigneron – belgijski peem


Michał Heidler


 

 

 

 

Vigneron

 

 

– belgijski peem

 

 

 

Po II wojnie światowej armia belgijska była uzbrojona głównie w broń pochodzącą z alianckich powojennych remanentów. Na początku lat 50., wraz z odbudową kraju, pojawiło się dążenie do zastąpienia ich konstrukcjami krajowymi.

 

 

Pierwszą firmą, która przychodzi ludziom na myśl w odpowiedzi na hasło „belgijska broń palna” jest zwykle Fabrique Nationale d’Armes de Guerre (FN) – ale w Belgii, a nawet tylko w rejonie Liége, był to tylko jeden z kilkuset producentów broni działających w XX wieku. Pierwsze rodzime peemy produkowała więc nie FN, ale jeden z jej lokalnych konkurentów: Précision Liégeoise S.A.

Przed wojną pistolety maszynowe w Belgii były produkowane tylko przez zakłady Ancient Etablissement Pieper – były to Mitragliette 34, czyli produkowane na licencji C.G. Haenela MP 28.II. Po wojnie armia dysponowała mieszanką Stenów i Thompsonów (te ostatnie w żandarmerii lotnictwa przetrwały jeszcze do... początku lat 80.! Mój znajomy Belg odsługiwał wówczas wojsko w ochronie lotniska w Charleroi i jako uzbrojenie dostał M1A1). Wyboru nowej konstrukcji, która miała je zastąpić dokonano w wyniku konkursu, w którego pierwszym etapie brało udział kilkunastu producentów, ale do drugiego przeszło tylko czterech: Repousmetal S.A. z Brukseli (z peemem RAN), Imperia z Nessonvaux (M.I.53), FN z prototypem bez nazwy własnej (pierwszy peem własnej konstrukcji FN od zarania dziejów firmy – i ostatni przed pojawieniem się P90) oraz Précision Liégeoise z peemem VIG 1.

Wszystkie cztery konstruowano z myślą o taniej produkcji masowej, ale rezultaty były bardzo różne. M.I.53 był na dobrą sprawę unowocześnionym Stenem Mk II (włącznie z obracanym w pionowe położenie do transportu gniazdem magazynka), tyle że zaopatrzonym w plastikową komorę spustową z chwytem pistoletowym i wysuwaną drucianą oraz obrotowy trójpołożeniowy przełącznik rodzaju ognia/bezpiecznik. Debiutu jąca na polu peemów FN zbudowała uproszczoną technologicznie wersję Beretty MAB938A z blaszaną komorą zamkową. Najciekawszą konstrukcją konkursu belgijskiego był niewątpliwie RAN autorstwa polskiego emigranta, Witolda Porębskiego. Była to broń z klasyczną rurową komorą zamkową i magazynkiem zapożyczonym ze Stena (ale ustawionym pionowo), wyposażona w niespotykaną (a całkiem niepotrzebną w peemie) liczbę akcesoriów i gadżetów. Mechanizm spustowy miał dwa bezpieczniki – nastawny sprzężony z przełącznikiem rodzaju ognia i automatyczny, chwytowy. Pod komorą spustową można było przypiąć składany dwójnóg, na lufie zaś zamontować kilka typów urządzenia wylotowego – w tym nasadkę do miotania przeciwpancernego granatu kumulacyjnego firmy Energa! Broń miała podwójną pokrywę okna wyrzutowego – normalną pokrywkę zamykaną na zawiasie i wewnętrzną, w formie rury obejmującej zamek, którą można było przy napiętym zamku zasunąć w przód. Z innych innowacji RAN wymienić należy nakrętkę mocującą lufy, która miała wewnątrz sześć skośnych kanałów powietrznych – zamek poruszając się w komorze, zasysał i pompował nimi powietrze, wzmagając chłodzenie. W porównaniu z tym wszystkim mocowany u wylotu lufy składany bagnet zakrawał niemal na standardowe rozwiązanie, podobnie jak dwuczęściowy wycior przechowywany wewnątrz pustych prętów wysuwanej kolby...

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 3-4/2013

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter