V-SHORAD

 


Paweł Dobrzyński


 

 

 

Znaczenie zestawów przeciwlotniczych


klasy V-SHORAD


na współczesnym polu walki

 

 

IV Konferencja Dni Przemysłu była okazją m.in. do zaprezentowania przez polski  przemysł zbrojeniowy wyników prac badawczych związanych z rozwojem przeciwlotniczych zestawów rakietowych i  artyleryjskich bliskiego zasięgu (VSHORAD, Very Short Range Air Defense). Długi okres, jaki mija od chwili  powstania koncepcji do chwili, gdy można przedstawiać przebadane i zweryfikowane rozwiązania urządzeń  dedykowanych obronie przeciwlotniczej pokazuje, jak trudnym i pracochłonnym procesem jest wdrażanie tych  systemów do jednostek.

 



Jak zwykle, przy takich okazjach pojawiają się głosy o malejącym znaczeniu systemów artyleryjskich, co wynika z rozwoju możliwości obiektów powietrznych będących celami dla systemów VSHORAD. Dlatego ciągle otwarte jest pytanie: czy artyleria przeciwlotnicza w zderzeniu z możliwościami współczesnej grupy uderzeniowej ma jakiekolwiek szanse skutecznej walki? Zarówno analizy teoretyczne, jak i obserwacja ostatnich konfliktów faktycznie wskazują, że znaczenie artylerii przeciwlotniczej w ostatnim okresie znacznie zmalało. Przykładem niech będą możliwości samolotu szturmowego A-10 Thunderbolt II. Samolot ten, dzięki stosunkowo niewielkiej prędkości lotu w fazie ataku (ok. 300 km/h), wykonuje zadania bojowe na wysokości poniżej 300 metrów z widocznością terenu w promieniu 2,4 km, co sprawia, że może być skuteczniejszy w atakowaniu baterii artylerii przeciwlotniczej niż samolot myśliwsko-bombowy. A-10 wystrzeliwuje w ciągu sekundy 70 pocisków przeciwpancernych kalibru 30 mm z rdzeniem ze zubożonego uranu pod kątem 12° w dół, co umożliwia mu skuteczne ostrzeliwanie  celów naziemnych. Podczas wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku samoloty Thunderbolt II zniszczyły ponad 1000 czołgów, 2000 innych pojazdów wojskowych i 1200 stanowisk artylerii. Siły sprzymierzonych straciły 5 maszyn, zestrzelonych głównie przez 23 mm samobieżne zestawy przeciwlotnicze ZSU-23-4 Szyłka. Dla naszych rozważań porównajmy możliwości samolotu A-10 Thunderbolt II z najpopularniejszymi w naszych siłach zbrojnych armatami  przeciwlotniczymi (patrz tabela):
  • 57 mm armatą przeciwlotniczą S-60, wykorzystywaną do chwili obecnej w dywizjonach przeciwlotniczych Marynarki Wojennej;
  • 37 mm armatą przeciwlotniczą wz. 1939, wycofaną z eksploatacji w Wojsku Polskim w latach 90. XX wieku;
  • 35 mm armatę przeciwlotniczą San, na bazie armaty Oerlikon KDA, która obecnie rozwijana jest przez konsorcjum: Wojskowa Akademia Techniczna, CNPEP Radwar S.A. oraz OBR SM, w ramach projektu rozwojowego „Zdalnie sterowany system przeciwlotniczy oparty o armatę kal. 35 mm” i planowana do zastąpienia armat S-60;
  • 23 mm podwójną armatę przeciwlotniczą ZU-23-2 produkowaną w Zakładach Mechanicznych Tarnów S.A. w Tarnowie.
Pobieżne porównanie parametrów tych armat z możliwościami samolotu szturmowego nie daje nam wprost odpowiedzi na pytanie o przyczynę tak wielkiej dysproporcji skuteczności samolotu i lufowej artylerii przeciwlotniczej. Podstawowe przyczyny są dwie, doskonale znane specjalistom. Pierwsza z nich to duża prędkość i manewrowość samolotu. Pomimo ogromnego skoku technologii w różnych dziedzinach nauki i techniki, fizyka zjawiska strzału pozostała niezmienna od lat – wystrzelony z działa przeciwlotniczego pocisk z każdą sekundą traci swoją prędkość, a tym samym energię kinetyczną. Jednocześnie samolot, do którego prowadzony jest ogień, może wykorzystywać swoją manewrowość do zmiany położenia i uniknięcia spotkania z pociskami, których tor lotu po opuszczeniu przewodu lufy nie może być już korygowany. Błędy strzelania rosną gwałtownie w zależności od odległości stanowiska ogniowego do celu i od przeciążeń jakimi charakteryzuje się cel powietrzny (rysunek obok). Dlatego strzelanie przez artylerię przeciwlotniczą do obiektów mogących manewrować na odległości większe niż 3 km na ogół mija się z celem – w praktyce ujawnia tylko położenie własnych stanowisk ogniowych. Wyjątkiem jest ogień z wykorzystaniem specjalizowanej amunicji (np. z zapalnikiem zbliżeniowym, programowalnym rozcaleniem, itd.), jednak jej zawrotne ceny powodują, że na rozwiązania takie stać tylko najbogatsze kraje.


Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 12/2011

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter