Walki 1. Kompanii 1. Batalionu Czołgów Lekkich na Zapiliczu we wrześniu 1939 roku

Walki 1. Kompanii 1. Batalionu Czołgów Lekkich na Zapiliczu we wrześniu 1939 roku

Mariusz Zimny

Rankiem 1 września transport kolejowy ze sprzętem i personelem 1. Batalionu Czołgów Lekkich przyjechał do Koluszek. Jako pierwsza wyładunek rozpoczęła 3. Kompania kapitana Kossobudzkiego. Major Rozen-Zawadzki, który z polecenia mjr. Kubina sprawował pieczę nad wyładunkiem batalionu, tak wspomina to wydarzenie: Wyładowanie przeciągało się jednak denerwująco. Mała i wąska rampa w Koluszkach umożliwiała zjazd pojedynczych czołgów tylko. Stąd konieczność, pod ustawicznym – na szczęście nieskutecznym – bombardowaniem z powietrza, uciążliwego manewrowania składem. To też koło południa zastąpił mnie rtm. Sikorski. Jego 1. Kompania wyładowywała się bowiem ostatnia. W tych okolicznościach rozładunek sprzętu całego batalionu przeciągnął się do następnego dnia. Po jego zakończeniu w godzinach południowych 2 września batalion przejechał z Koluszek do Budziszewic i zatrzymał się na nocleg w lesie. 3 września 1. Batalion Czołgów Lekkich otrzymał rozkaz wymarszu do m. Końskie, dokąd dotarł po niemal stukilometrowym marszu w godzinach wieczornych. Czołgi majora Kubina początkowo zatrzymały się w lesie na wschód od miasta, później w kompleksie leśnym Kazanów.

W międzyczasie, wczesnym popołudniem 3 września Naczelny Wódz wydał rozkaz skierowania 1. Batalionu oraz 81. Zmotoryzowanej Kompanii Saperów do Mogielnicy pod rozkazy płk. Korczyńskiego, który otrzymał zadanie zorganizowania obrony przepraw na Pilicy na odcinku od Białobrzegów po Nowe Miasto. Rozkaz o zmianie przydziału 1. Batalionu dotarł do mjr. Kubina na postoju pod miejscowością Końskie. Rankiem 4 września oddział odjechał do Opoczna, gdzie zamierzano zaopatrzyć się w paliwo. Około południa rzut bojowy 1. Batalionu zatrzymał się na postój w lesie w rejonie Januszewic, 4 km na północny-zachód od Opoczna. Załogi rozpoczęły uzupełnianie zapasów ropy i drobne naprawy sprzętu. Jednocześnie przeprowadzono rozpoznanie w kierunku na Paradyż i Sulejów, a motocykliści patrolowali okoliczne drogi – do końca dnia kontaktu z oddziałami nieprzyjaciela jednak nie nawiązano. Przez niemal cały następny dzień – 5 września – w dalszym ciągu oczekiwano na rozkazy. Gdy te w końcu nadeszły, zostały wkrótce odwołane; ta sytuacja powtarzała się tego dnia po południu kilkakrotnie.

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia nr specjalny 5/2018

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter