Walki w Apeninach Emiliańskich Pułku 4. Pancernego "Skorpion"

 


Zbigniew Lalak


 

 

Walki w Apeninach Emiliańskich

 

Pułku 4. Pancernego "Skorpion"

 

 


25 września 1944 r. 2. Korpus Polski otrzymał zadanie uderzenia wzdłuż wybrzeża Adriatyku. Problemy jakie napotkał brytyjski 10. Korpus spowodowały, że dowódca 8. Armii gen. por. sir Richard L. McCreery w dniu 6 października zmienił dotychczasowe zadanie 2. Korpusu Polskiego, który miał wesprzeć korpus gen. por. J.L.T. Hawkeswortha w rejonie Apeninów Emiliańskich. 2. Korpus miał nacierać wzdłuż rzeki Rabbi w ogólnym kierunku na miasto Forli i dalej na zachód w kierunku na Faenza. Działania miały być prowadzone na stosunkowo wąskim pasmem, co uniemożliwiało wprowadzenie większych sił niż brygada. W pierwszej fazie natarcie prowadziła 5. Kresowa Dywizja Piechoty, a następnie 3. Dywizja Strzelców Karpackich. Dywizje wspierane były przez Shermany z Pułku 4. Pancernego „Skorpion”.
 
 
 
 

Kierunek Apeniny
Pułk 4. Pancerny „Skorpion” uzupełniał sprzęt i załogi. Niestety, straty jakie poniósł w dotychczasowych walkach były znaczne i trudne do uzupełnienia. Przykładem obrazującym ten problem niech będzie 1. szwadron, w którym nie obsadzono 3. plutonu aż do końca działań wojennych we Włoszech. Powiększono do czterech liczbę Shermanów w pozostałych plutonach, a dodatkowo kierowano do akcji czołgi z plutonu dowodzenia, aby w ten sposób zrekompensować braki. Paradoksalnie przyszłe działania pokazały, że dowodzenie szwadronem posiadającym trzy plutony jest sprawniejsze i daje lepsze efekty. 22 września 1944 r. „Skorpiony” ponownie znalazły się na linii frontu. Pułk miał za zadanie ściśle współpracować z 5. Kresową Dywizją Piechoty. 8 października 2. Korpus objął odcinek frontu, gdzie stacjonował 10. Korpus Brytyjski. 13 października dowództwo 2. Korpusu wyznaczyło zadania dla 5. Kresowej i „Skorpionów”. Pułk miał wspierać natarcie piechoty działając na osi Monte della Sega (po grzbiecie gór) – wzg. 553 – szosa Santa Sofia – San Zeno i opanować kompleks wzgórz Monte Grosso wraz z dominującymi szczytami Monte della Marina i Monte San Pietro. Zadanie to miała wykonać 5. Wileńska Brygada Piechoty wsparta 1. szwadronem, pozostałe jednostki pułku stanowiły odwód. Drogi, którymi poruszały się były w fatalnym stanie. Były to gi górskie o nawierzchni szutrowej, deszcz powodował, że stawały się miękkie i Shermany z trudem je pokonywały. W takich sytuacjach nieocenione usługi w pułku oddał zdobyczny ciągnik Sd.Kfz. 11, który wyciągał Shermany i ciężarówki. 1. szwadron w składzie: 1. pluton (ppor. T. Antosiewicz), 2. pluton (pchor. W. Dzięciołowski) i 4. pluton (ppor. I. Adlerstein) posuwał się drogą na Santa Sofia i zajął to miasteczko praktycznie bez walki, tylko, 1. i 2. pluton wdały się w krótkotrwałą wymianę ognia z Niemcami wycofującymi się z Santa Sofia. 2. i 4. pluton obsadziły brody i zorganizowały przeprawy. Następnie skierowały się dalej na Galeata. Dalszy marsz został zahamowany dopiero nad głębokim wąwozem. Shermany musiały poczekać na jednostki saperów, które mogłyby zbudować nowy most, gdyż most stały został wysadzony przez Niemców. Czołgi 1. plutonu wspierały 15. batalion, który posuwał się na lewym skrzydle (głównie po szczytach górskich). 1. pluton wspierał ogniem posuwającą się piechotę, jednak liczne wąwozy i zabudowania były znakomitą osłoną dla żołnierzy niemieckich. W trakcie marszu 1. pluton zajął Monte Marsigano. W trakcie tej akcji stracono Shermana, którego dowódcą był sierż. Kozik. Czołg został trafiony trzykrotnie z granatnika Panzerschreck. Jeden pancerny zginął, a dowódca został ciężko ranny.

 

Pełna wersja artykułu w kwartalniku Poligon 4/2008


 

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter