Niemieccy strzelcy spadochronowi...

 


Mariusz Skotnicki


 

 

 

Niemieccy strzelcy spadochronowi

 

w operacji „Weserübung”

 


Historia II wojny światowej wielokrotnie potwierdziła starą zasadę, że o sukcesach w walce decyduje nie tylko liczebność wojsk, ich uzbrojenie i sprzęt techniczny, lecz także walory osobiste, morale, inwencja i umiejętności poszczególnych oficerów i żołnierzy. Działania małych grup bojowych lub pododdziałów odgrywały często niepospolitą, nieproporcjonalnie dużą rolę, przynosząc wymierne korzyści w skali taktycznej, a czasami nawet operacyjnej. Działo się tak zwłaszcza w przypadku jednostek elitarnych. Do grona tych ostatnich zawsze zaliczano jednostki spadochronowe. Od spadochroniarzy wymagano wielkiego hartu ducha, wspaniałej kondycji fizycznej i wytrzymałości, olbrzymiej odwagi i poświęcenia. Uczestniczyli oni z reguły w operacjach o wielkim stopniu ryzyka. Często ceną za odniesione sukcesy bojowe były wysokie straty osobowe.

 
 
 

Pierwsze operacje powietrznodesantowe, jakie przeprowadzono w latach II wojny światowej, były dziełem niemieckich strzelców spadochronowych. Zdobyli oni zasłużoną sławę podczas walk w Holandii w maju 1940 roku oraz na Krecie w maju roku następnego. Jednak ich chrzest bojowy miał miejsce już w kwietniu 1940 roku w Danii i Norwegii. Artykuł ma na celu przybliżenie tych wydarzeń, ze szczególnym uwzględnieniem mało znanej i dramatycznej historii desantu 1. kompanii 1. Pułku Strzelców Spadochronowych w rejonie Dombas w Norwegii. 1 marca 1940 roku Hitler podjął ostateczną decyzję ataku na neutralne państwa skandynawskie – Danię i Norwegię. Do przejęcia kontroli nad ich terytoriami skłaniały Niemców nie tylko czynniki strategiczne – m.in. możliwość prowadzenia bardziej skutecznych działań Kriegsmarine i Luftwaffe przeciwko alianckiej flocie wojennej i żegludze z baz na zachodnim wybrzeżu Norwegii. Dla Niemców, ze względu na sytuację ekonomiczną III Rzeszy, istotne znaczenie miało także zapewnienie dostępu do szeregu surowców strategicznych. Zgodnie z planem noszącym kryptonim „Weserübung”, z uwagi na brak przewagi niemieckiej na morzu, działania łączące elementy ataku z lądu, morza i powietrza, miały być precyzyjnie przygotowane i przeprowadzone. Kampanię zamierzano rozstrzygnąć w możliwie najkrótszym czasie, opanowując najważniejsze lotniska i porty. W pierwszej fazie operacji istotną rolę miał odegrać I batalion 1. Pułku Strzelców Spadochronowych, dowodzony przez mjr. Ericha Walthera. Stało się tak mimo wątpliwości wyrażanych przez gen. Kurta Studenta, twórcę niemieckich wojsk powietrznodesantowych i dowódcę 7. Dywizji Lotniczej, w której skład wchodził wspomniany pułk. W planowanej na maj 1940 roku wielkiej ofensywie w Europie Zachodniej spadochroniarze mieli odegrać bardzo istotną rolę. Dlatego gen. Student obawiał się, że wcześniejsze użycie spadochroniarzy w Skandynawii może uzmysłowić aliantom, jak wielkie zagrożenie stwarzają desanty z powietrza. Utrata czynnika zaskoczenia mogła tym samym znacząco utrudnić przeprowadzenie operacji powietrznodesantowych w Holandii i Belgii. Wątpliwości nie miało jednak niemieckie naczelne dowództwo – jednym z najważniejszych czynników, który mógł zadecydować o klęsce lub sukcesie pośpiesznie organizowanej operacji „Weserübung”, było opanowanie kilku kluczowych lotnisk na północy Danii i południu Norwegii. Zdobycie ich przez spadochroniarzy uznano za najlepsze możliwe rozwiązanie. Poszczególnym pododdziałom I batalionu 1. Pułku Strzelców Spadochronowych wyznaczono następujące zadania:

  • 1. i 2. kompania, pod dowództwem mjr. Walthera, miała opanować lotnisko w Oslo-Fornebu w Norwegii;
  • 3. kompania, dowodzona przez por. Freiherra von Brandis, miała opanować lotnisko Stavanger-Sola w Norwegii;
  • 4. kompania, pod dowództwem kpt. Waltera Gericke, miała opanować w Danii dwa lotniska w Aalborg i jeden z najważniejszych mostów drogowo-kolejowych.

Niewątpliwie wykonaniu zadania nie sprzyjał fakt, że 1. kompania I batalionu była pododdziałem sformowanym całkowicie od nowa na początku marca 1940 roku. Stało się tak, ponieważ w listopadzie 1939 roku na bazie „starej”, doskonale wyszkolonej 1. kompanii, rozpoczęto tworzenie batalionu o nazwie „Sturmabteilung Koch”. 10 maja 1940 roku, w pierwszym dniu niemieckiej ofensywy w Europie Zachodniej, żołnierze tego oddziału, dowodzeni przez kpt. Waltera Kocha, wsławili się zdobyciem belgijskiego fortu Eben-Emael. Zadania, jakie otrzymał batalion mjr. Walthera w ramach operacji „Weserübung” wymagały wprowadzenia do akcji wszystkich czterech, przewidzianych etatem kompanii strzelców spadochronowych. Dlatego już w pierwszych dniach marca rozpoczęto pośpiesznie organizowanie nowej 1. kompanii. Jej dowódcą mianowano por. Herberta Schmidta, jednego z oficerów sztabu pułku. Kompanię utworzono z wybranych żołnierzy, nie tylko z I batalionu, ale także z całego 1. Pułku Strzelców Spadochronowych. Po czterech tygodniach bardzo intensywnych ćwiczeń, mających głównie zgrać ze sobą poszczególne drużyny i plutony, uznano kompanię za gotową do działań bojowych. Warto wspomnieć, że teoretycznie każda kompania strzelców spadochronowych powinna w 1940 roku składać się z 4 oficerów, 17 podoficerów i 141 strzelców, uzbrojonych w sumie w 162 pistolety, 55 pistoletów maszynowych, 90 karabinków, 9 kaemów MG-34 i 3 granatniki leGrW 36.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 3/2010

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter