Westlant 18 – lotnictwo pokładowe Royal Navy wraca do gry

Dawida Kamizela
Pierwsze lądowanie myśliwca F-35 Lightning II, w wariancie pionowego startu i lądowania, kończy trwający dziewięć lat okres, gdy Royal Navy nie dysponowała odrzutowym lotnictwem bojowym bazowania pokładowego. Samo pojawienie się naddźwiękowych myśliwców 5. generacji na pokładzie najnowszego nabytku Royal Navy było poprzedzone wieloma latami przygotowań i prób. Jednocześnie wydarzenie to nie stanowi zwieńczenia całego procesu przywracania Royal Navy zdolności do „uderzenia z morza” za pomocą lotnictwa, lecz jest jedynie małym, acz oczywiście bardzo istotnym, akcentem. Poniższy tekst postara się przybliżyć Czytelnikom proces, który finalnie ma za zadanie doprowadzić do odzyskania przez brytyjską flotę takich zdolności.
Przerwa w bazowaniu na pokładach brytyjskich okrętów lotniczych samolotów pokładowych rozpoczęła się w 2010 roku. 25 listopada 2010 roku z pokładu lotniskowca HMS Ark Royal ostatni raz wystartowały cztery samoloty Harrier GR.9. Okręt został wycofany ze służby jeszcze w tym samym roku, same pionowzloty (przez 41 lat stanowiące kościec grup lotniczych brytyjskich lotniskowców) niewiele później, bo już w 2011 roku. Od tego momentu lotnictwo brytyjskiej marynarki wojennej (Fleet Air Arm, FAA) okrętowało na pokłady jednostek jedynie wiropłaty, przeznaczone głównie do misji zwalczania okrętów podwodnych czy zadań patrolowych. Musiało minąć dziewięć lat, dla floty zapewne długich, aby na pokładzie pierwszego z nowych brytyjskich „superlotniskowców” - HMS Queen Elizabeth - wylądowały odrzutowce.
Dotychczasowe prace
16 sierpnia br. HMS Queen Elizabeth pierwszy raz zacumowała w Portsmouth. Dla jej załogi i personelu FAA rozpoczął się intensywny okres stopniowego wprowadzania na pokład lotniskowca statków powietrznych należących do lotnictwa morskiego. Jako pierwsze na jej pokładzie pojawiły się śmigłowce Merlin HM2 należące do 820 Naval Air Squadron - odpowiadające za poszukiwanie i zwalczania okrętów podwodnych próbujących zbliżyć się do lotniskowca. Osiągnięcie gotowości do działań za pomocą Merlinów z pokładu nowego lotniskowca nie było jednak tak dużym wyzwaniem, brytyjska flota prowadzi bowiem nieprzerwanie operacji lotnicze za pomocą śmigłowców z pokładu większych jednostek nawodnych. Najważniejsze wyzwanie związane jest z głównym orężem nowych brytyjskich lotniskowców, mowa oczywiście o wspomnianych myśliwcach F-35B.
Pomimo wycofania ze służby w 2010 roku ostatniego brytyjskiego lotniskowca, Fleet Air Arm oraz Royal Navy nieprzerwanie prowadziły prace przygotowujące zarówno personel, jak i infrastrukturę lądową, do przejęcia nowych maszyn. Początek tych działań datować można na okres, w którym brytyjska flota nadal jeszcze prowadziła operacje z wykorzystaniem lotniskowców typu Invincible oraz pionowzlotów Harrier. Bowiem już w 2007 roku w zakładach BAE Systems w Warton rozpoczęto budowę instalacji mającej być wsparciem w zaznajamianiu się z nową generacją sprzętu dla przyszłych pilotów F-35B.
Instalacja składa się głównie z dwóch urządzeń. Pierwszym jest zaawansowany symulator kokpitu myśliwca F-35B dysponujący szerokokątnym, niemal 360-stopniowym, ekranem pokrywającym cały obszar przestrzeni dostrzeganej przez pilotów z kokpitu. Drugim istotnym elementem instalacji jest symulator stanowiska kontroli lotów (FLYCO) lotniskowca typu Queen Elizabeth. Urządzenie wyposażone zostało w kilka stanowisk operatorskich oraz wyświetlacze symulujące widok, jaki na pokład lotniczy będą mieć marynarze kontrolujący loty grupy powietrznej. Dzięki tym dwóm urządzeniom jeszcze przed pierwszym rejsem HMS Queen Elizabeth można było sprawdzić poprawność szeregu procedur, które opracowano w celu bezpiecznego operowania myśliwcami z pokładu brytyjskich lotniskowców. Przykładem takich testów była ewaluacja specjalnej procedury lądowania SRVL (Shipborne Rolling Vertical Landind). Samoloty używające tej metody lądowania, zamiast wykonania zawisu nad pokładem lotniczym i pionowego lądowania, korzystają z pokładu lotniczego jako bardzo krótkiego pasa startowego. Lądowanie wygląda dość podobnie do tego z wykorzystaniem lin hamujących, czyli metody przyjmowania powracających maszyn praktykowanej między innymi na lotniskowcach US Navy czy Marine Nationale. Użycie procedury SRVL pozwoli na przyjmowanie myśliwców z większym pakietem niewykorzystanego w trakcie misji uzbrojenia i paliwa. Będzie również redukować obciążenia, którym poddawany jest wentylator F-35B. Zmniejszy także czas nagrzewania pokładu lotniczego przez skierowaną pionowo w dół dyszę wylotową silnika odrzutowego. Metoda ta opracowana w Wielkiej Brytanii nie jest praktykowana na amerykańskich okrętach desantowych z powodu ich mniejszego rozmiaru. Z tego powodu jej opracowanie niemal od zera odbywało się właśnie dzięki użyciu infrastruktury symulacyjnej w Warton. Po zakończeniu procesu wdrażania do służby obu okrętów instalacja pozwoli na wstępne szkolenie marynarzy i pilotów, którzy następnie znajdą się na pokładach prawdziwych okrętów.
Same działania z wykorzystaniem symulatorów nie pozwoliłyby jednak na podtrzymanie unikalnych zdolności do operowania z okrętów lotniczych przez brytyjskich pilotów lotnictwa pokładowego. Z tego powodu, od 2010 roku wyselekcjonowani piloci FAA rozpoczęli loty na pionowzlotach AV-8B Harrier w składzie dywizjonów Korpusu Piechoty Morskiej USA oraz na myśliwcach pokładowych F/A-18 E/F Super Hornet w składzie dywizjonów amerykańskiej floty. Dzięki takiemu zabiegowi na początku 2018 roku FAA dysponowało już ponad 60 wyszkolonymi i certyfikowanymi do prowadzenia operacji z okrętów pilotami myśliwców, kilkudziesięciu kolejnych znajdowało się na różnych etapach szkolenia.
Również kontrolerzy powietrzni przechodzili proces szkolenia w zarządzaniu ruchem lotniczym prowadzonym w pobliżu lotniskowca. Po przyjęciu pierwszego okrętu przez Royal Navy samoloty Hawk ze składu 736 Squadron FAA zostały użyte jako maszyny podgrywające F-35B, zapewniając kontrolerom zbliżone do realnych warunki zarządzania ruchem powietrznym wokół okrętu.
Kolejnym akordem przygotowań były testy kompatybilności myśliwców F-35B z infrastrukturą, którą dysponować będą na brytyjskich oraz włoskich lotniskowcach. Mowa o opracowanej w Wielkiej Brytanii rampie ski-jump. Konstrukcja opracowana jeszcze w latach 70. dla poprzedników F-35B, pionowzlotów Harrier, umożliwia wysłanie w powietrze maszyn przenoszących większą ilość uzbrojenia oraz paliwa niż w wypadku startu z płaskiego pokładu amerykańskich okrętów desantowych doków. Konstrukcja symulująca rampę lotniskowca HMS Queen Elizabeth powstała w amerykańskiej bazie w Patuxent River. To właśnie tam w 2015 roku F-35B wykonał pierwszy start z użyciem rampy ski-jump. Jak przedstawiają inżynierowie odpowiedzialni za ten zakres prób, oprogramowanie F-35B ułatwia korzystanie z rampy w porównaniu ze starszymi Harrierami, wyręczając pilota w sterowaniu maszyną w pierwszej fazie startu.
Westlant-18
Po wielu latach przeznaczonych na teoretyczne prace oraz symulacje komputerowe, nadeszła również i chwila sprawdzenia w praktyce uzyskanych założeń. 18 sierpnia br. lotniskowiec HMS Queen Elizabeth oraz jego blisko 1500-osobowa załoga wyruszył w rejs na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Na pokładzie okrętu znalazły się śmigłowce Merlin HM2 z 820 Naval Air Squadron, Merliny HC4 z 845 Naval Air Squadron i grupa specjalistów mających zabezpieczyć testy lotnicze. Poza tym na jednostkę zaokrętowano 70-osobowy pododdział Royal Marines ze składu 42 Commando (w przyszłości będzie wystawiać komponent przeznaczony do zadań Combat SAR) oraz ponad 700 ton zapasów na wypadek potrzeby wykorzystania okrętu w niesieniu pomocy brytyjskim terytoriom zamorskim na Karaibach.
Drugą jednostką wyznaczoną do udziału w rejsie na wschodnie wybrzeże USA była fregata rakietowa HMS Monmouth, która opuściła Plymouth 23 sierpnia i dołączyła na morzu do lotniskowca. Fregata zapewniała Queen Elizabeth bezpośrednią osłonę oraz pełniła zadania jednostki ratowniczej w trakcie operacji lotniczych prowadzonych z pokładu lotniskowca.
Brytyjski zespół dotarł do bazy w Mayport na Florydzie 5 września 2018 roku. Początkowy plan zakładał, że jednostki po krótkim postoju wyruszą w dalszą podróż do bazy US Navy w Norfolk. Założenia te zweryfikowały siły natury. Pojawienie się huraganu Florence, który w pierwszej połowie września uderzył we wschodnie wybrzeże USA, zmusiło zespół do pozostania w Mayport do 13 września.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 12/2018