Weteran w nowej szacie ORP Burza w Marynarce Wojennej PRL
Robert Rochowicz
Długo trwał powrót zasłużonego okrętu z wojennej tułaczki do macierzystej bazy na Oksywiu. Dopiero w 1951 r. odstawiony ze służby niszczyciel ORP Burza został przyholowany do Gdyni, by po kolejnych czterech latach, po remoncie i przebudowie, znów podniesiono na drzewcu biało-czerwoną banderę.
Nim zajmiemy się szczegółowym opisaniem powojennych losów niszczyciela warto prześledzić krótko owe 6 lat działalności odtworzonej na Wybrzeżu Marynarki Wojennej, oczywiście pod kątem służby w niej największych okrętów bojowych.
Jesienią 1945 r. w dopiero co utworzonym Dowództwie MW w Gdyni rozpoczęto prace nad przyszłą strukturą organizacyjną morskiego rodzaju sił zbrojnych. Oficerowie radzieccy, którzy dominowali wtedy w składzie osobowym dowództwa, w planach na najbliższe miesiące uwzględniali zarówno przejmowanie okrętów i innego uzbrojenia od Floty Bałtyckiej ZSRR, jak również powrót jednostek pływających stojących w portach Wielkiej Brytanii i internowanych w Szwecji.
I tak w Gdyni miał bazować Dyon Niszczycieli, w skład którego miały wchodzić ORP Burza, ORP Błyskawica, ORP Garland, ORP Piorun i jednostka nie wymieniona z nazwy. Z kolei w Świnoujściu miał stacjonować Dyon Korwet z trzema niszczycielami eskortowymi typu Hunt II. W innym dokumencie z tamtego okresu, wytworzonym w Oddziale Organizacyjno-Mobilizacyjnym Sztabu Głównego MW, podpisanym przez oficera radzieckiego – kmdr. ppor. Ganiczewa, wśród zaplanowanych do sformowania w 1946 r. zespołów okrętów znajdował się Dywizjon Kontrtorpedowców, który miał się składać z dwóch okrętów.
Czy można więc zakładać, że jesienią 1945 r. oficerowie radzieccy planując struktury naszej floty zakładali przejęcie niszczyciela (niszczycieli) ze składu Floty Bałtyckiej ZSRR? W świetle pojawiających się sporadycznie informacji w tej sprawie nie można tego wykluczyć. We wspomnieniach ze służby w MW kadm. Henryka Pietraszkiewicza znajduje się bardzo ciekawy fragment: Po wojnie, w ramach umów międzynarodowych, przysługiwał Polsce ustalony tonaż statków i okrętów pokonanych Niemiec. (…) W 1956 r. będąc na WAK [Wyższy Kurs Akademicki] w Leningradzie spotkałem kpt. I rangi [komandor], który twierdził, że przygotowywał niszczyciel do przekazania Polsce w ramach wspomnianego tonażu. Podobno miały być nawet dwa niszczyciele. (…) Nie wiedział, dlaczego potem postąpiono inaczej. Hipotezę o planowanym przekazaniu Polsce jednego niszczyciela potwierdza inna publikacja. Jej autor Konstantin Strielbicki sugeruje, że do tego celu wytypowano jednostkę projektu 7U o nazwie Sławnyj. Przygotowania do tego aktu prowadzono w sierpniu 1945 r., a okręt pojawił się nawet w okolicach Półwyspu Helskiego pomiędzy 4 a 9 września. Enigmatyczne zapiski w „Dzienniku historycznym” niszczyciela i „Dzienniku działań bojowych bazy morskiej w Lipawie” nie wyjaśniają jednak dlaczego przekazanie nie nastąpiło.
Z planów znacznej rozbudowy floty już w 1946 r. niestety nic nie wyszło. Od FB ZSRR otrzymaliśmy co prawda 23 okręty (z przyznanej nam puli podziału po Kriegsmarine), ale były to tylko niewielkie kutry torpedowe, trałowce redowe i ścigacze okrętów podwodnych. Z kolei Wielka Brytania odmówiła przekazania okrętów nie będących własnością rządu polskiego. Do kraju więc mogły wrócić tylko 2 niszczyciele, okręt podwodny, 2 ścigacze (z przedwojennego zamówienia PMW) i okręt szkolny. Spośród nich w najlepszym stanie technicznym był niszczyciel ORP Błyskawica, który zasilił flotę w kraju 4 lipca 1947 r. Drugi niszczyciel – ORP Burza był w bardzo złym stanie i jego powrót do Gdyni odłożono w czasie.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO nr Specjalny 1/2015