Westland Whirlwind w walce

 


Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński


 


 

Westland Whirlwind w walce

 

 

Dwusilnikowy jednomiejscowy myśliwiec Westland Whirlwind był gotowy do służby w chwili, kiedy Bitwa o Wielką Brytanię dobiegała końca. Szkopuł w tym, że nie był już potrzebny. Jednosilnikowe jednomiejscowe samoloty myśliwskie we współpracy z naziemnymi stacjami radiolokacyjnymi i zintegrowaną siecią dowodzenia zapewniały skuteczną obronę Wysp Brytyjskich w dzień, nocne myśliwce zaś były z założenia większe oraz wielomiejscowe.


 
 

 


Jako pierwszy w Whirlwindy miał być wyposażony nocny dywizjon myśliwski, 25. Dywizjon, stacjonujący w North Weald kilkadziesiąt kilometrów na północny-wschód od Londynu. W tym czasie dywizjon był wyposażony w dwusilnikowe trzymiejscowe samoloty myśliwskie Bristol Blenheim IF.Whirlwind był myśliwcem, o znacznie lepszych osiągach prędkościowo-manewrowych, ale do działań nocnych nadawał się nieco gorzej. Przede wszystkim był jednomiejscowy, co utrudniało nocną nawigację oraz obserwację przestrzeni powietrznej, jako że pilot musiał być bardziej niż w dzień zajęty śledzeniem wskazań przyrządów pokładowych. Niemniej jednak 30 maja 1940 r. do North Weald przyleciał z Boscombe Down drugi prototyp Whirlwinda, L6845, pilotowany przez dowódcę dywizjonu, mjr. K. A. K. McEwana. Pierwszy seryjny Whirlwind wystartował 22 maja 1940 r. i początkowo przechodził krótkie badania fabryczne, ale już 3 czerwca pierwsze dwa samoloty seryjne, P6966 i P6967, trafiły do 25. Dywizjonu w North Weald. Jednakże myśliwce nie były tu eksploatowane długo. Mniej więcej w tym czasie 25. Dywizjon jako pierwszy otrzymał celowniki radiolokacyjne AI I, które zabudowano na części Blenheimów IF. Był to zupełnie nowy kierunek rozwoju nocnych myśliwców, a Whirlwind nie wpisywał się w ten trend – zabudowanie na nim celownika radiolokacyjnego było w zasadzie niemożliwe. Dlatego już w końcu czerwca podjęto decyzję o docelowym wyposażeniu 25. Dywizjonu w nowe dwusilnikowe dwumiejscowe samoloty myśliwskie Bristol Beaufighter IF, które jednocześnie miały zostać wyposażone w ulepszone celowniki radiolokacyjne AI IV,Whirlwindy zaś miały trafić do innego dywizjonu.

263. Dywizjon RAF
W nocy z 8 na 9 czerwca 1940 r. niemieckie pancerniki Scharnhorst i Gneisenau natrafiły na lotniskowiec HMS Glorious płynący w eskorcie dwóch niszczycieli. W wyniku nierównej walki zatopiono wszystkie trzy brytyjskie okręty. Na pokładzie HMS Glorious zatonęły też dwa ewakuowane z Norwegii dywizjony myśliwskie, w tym 263. Dywizjon wyposażony w myśliwce Gloster Gladiator. Zginęli niemal wszyscy będący na pokładzie lotniskowca. To, że ktokolwiek ocalał z 263. Dywizjonu należy przypisać faktowi, że część personelu ewakuowano z Norwegii na pokładzie kilku statków, Arandora Star, Bermuda i Monarch. Resztki dywizjonu, w tym czterech ocalałych pilotów, zebrano w bazie Drem na wschód od Edynburga. 24 czerwca na nowego dowódcę dywizjonu (dotychczasowy zginął na HMS Glorious) wyznaczony został mjr Henry Eeles, jednocześnie do dywizjonu trafiło dziewięciu pilotów wprost z jednostek przeszkolenia operacyjnego, a także kilku innych, bardziej doświadczonych. Dywizjon otrzymał kilka samolotów myśliwskich Hawker Hurricane I, by móc prowadzić normalne szkolenie lotnicze, ale już na tym etapie przewidywano wyposażenie go w nowe myśliwce Whirlwind. Głównym przeznaczeniem jednostki była teraz osłona morskich konwojów. Uznano, że dysponujący większym zasięgiem niż jednomiejscowe samoloty myśliwcem Whirlwind będzie się do tego zadania dobrze nadawał. Pierwszy samolot tego typu pojawił się w dywizjonie 6 lipca 1940 r., przyprowadzony osobiście przez mjr. H. Eelesa. Dwa kolejne przyleciały 19 lipca 1940 r. Były to owe trzy samoloty (w tym drugi prototyp), które poprzednio dostarczono do 25. Dywizjonu. Kolejne egzemplarze Whirlwinda nie opuszczały jednak wytwórni w Yeovil, wystąpiły bowiem trudności w zaopatrzeniu w silniki Rolls-Royce Peregrine, które nie zostały na czas zamówione przez Ministerstwo Zaopatrzenia. Dywizjon doświadczył kłopotów z nowo otrzymanymi myśliwcami. Dla młodych pilotów jego opanowanie nie było łatwe, szczególnie trudny był start, ze względu na tendencję do skręcania i przechylania się na skrzydło tuż po oderwaniu. Posiadanie tylko trzech Whirlwindów powodowało, że większość pilotów nadal szkoliła się na Hurricane I. Whirlwindy miały też kłopoty z przegrzewającymi się silnikami oraz z gwałtownie wychylającymi się slotami przy manewrach na dużych kątach natarcia, co powodowało niekontrolowany i niebezpieczny przyrost przeciążenia. 7 sierpnia 1940 r. w Drem doszło do pierwszej utraty myśliwca Whirlwind. W czasie startu por. I. F. McDermotta na pierwszym seryjnym tego typu samolocie, P6966, nastąpiło rozerwanie jednej z opon głównego podwozia. Whirlwind przechylił się i skręcił, omal nie zawadzając końcówką skrzydła o ziemię. Kiedy samolot oderwał się od ziemi i chował podwozie, było widać, że jest ono poważnie uszkodzone. W tej sytuacji pilot po nabraniu wysokości opuścił Whirlwinda ze spadochronem, nie odnosząc obrażeń. Wmiesiącachsierpieńiwrzesieńdo263. Dywizjonu dostarczono jedynie sześć Whirlwindów, na początku listopada więc było ich tylko osiem. We wrześniu zaczęto przezbrajanie w Whirlwindy eskadry „A” dywizjonu dowodzonej przez mjr. Johna G. Munro, jednocześnie rozwiązując prowizoryczną eskadrę „C”, w której dotychczas znajdowały się tego typu samoloty. Jednak przezbrojenie eskadry „B” było możliwe dopiero w listopa28 listopada 1940 r. dywizjon wraz z posiadanymi wówczas Whirlwindami przebazował się do Exeter w Devonie, u nasady Półwyspu Kornwalijskiego. Wszystkie Hurricane I pozostały w Drem. Wkrótce, w grudniu, ppłk H. Eeles został odesłany do Drem, gdzie objął dowództwo bazy, dowódcą dywizjonu zaś został mjr John G., Munro. 7 grudnia 1940 r. dywizjon rozpoczął loty bojowe, polegające głównie na patrolowaniu południowozachodniego wybrzeża Wielkiej Brytanii. Szkolenie kontynuowano, choć lotnisko Exeter nie było zbyt łatwe dla młodych pilotów. Właśnie w czasie szkolenia, 12 grudnia 1940 r., dywizjon stracił pierwszego pilota na Whirlwindach. W czasie strzelania szkolnego do tarczy morskiej kpt. A. W. N. Britton nie wyprowadził z ataku i zderzył się z powierzchnią morza.


Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo 10/2010

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter