Wielka przebudowa. Japońskie pancerniki typu Fusō - cz. 2

Wielka przebudowa. Japońskie pancerniki typu Fusō - cz. 2

Sławomir J. Lipiecki

Po zakończeniu I wojny światowej Japonia na równi z mocarstwami europejskimi i USA stanęła do wyścigu w zbrojeniach morskich. Tym samym koniec działań wojennych nie wyhamował budowy okrętów liniowych. W tamtym czasie Japonia realizowała wojenny program 8+8, przewidujący budowę ośmiu pancerników oraz ośmiu krążowników liniowych. Dobra koniunktura gospodarcza sprzyjała rozwojowi Cesarskiej Floty, lecz poważnym ograniczeniem był fakt, że tylko pięć stoczni zdolnych było uczestniczyć w budowie dużych jednostek. Tymczasem główny potencjalny przeciwnik Japonii na Pacyfiku – Stany Zjednoczone – nie tylko nie miały takich problemów, lecz także dysponowały zdecydowanie większym potencjałem technologicznym i stoczniowym.

Japończycy nie mogąc wygrać wyścigu ilościowego postawili na rozwój jakościowy, aczkolwiek rozumiany przez nich jako budowa po prostu większych i teoretycznie lepiej uzbrojonych okrętów, a nie bardziej zaawansowanych technologicznie (ostatecznie doprowadziło to do zaprojektowania i zbudowania pancerników typu Yamato). Postanowiono wykorzystać ówczesne ograniczenie Kanału Panamskiego, przez który mogły przechodzić jednostki o maksymalnej szerokości 33,5 metra, budując okręty większe i potężniej uzbrojone. Według japońskich szacunków, potwierdzonych późniejszymi zapisami Traktatu Waszyngtońskiego, ograniczało to wyporność normalną amerykańskich pancerników do około 35 000 ts. Zakładano, że US Navy nie będzie budowała szerszych okrętów liniowych (w rzeczywistości przebudowane podczas II wojny światowej dwa pancerniki typu Tennessee oraz USS West Virginia BB-48 – typu Colorado – i projektowane, aczkolwiek ostatecznie niezbudowane typu Montana były szersze), by móc zachować swobodę przerzutu swych sił przez Kanał Panamski.

W związku z tym dwa pierwsze pancerniki budowane w ramach programu 8+8 – Nagato i Mutsu – miały wyporność normalną niemal 34 000 ts i były uzbrojone w 8 armat kal. 410 mm typu 3 L/45 (oficjalnie 406 mm). Wielkość kolejnej pary (Kaga i Tosa) wzrosła znacznie do ponad 39 000 ts, a Owari i Kii miały wypierać już po blisko 43 000 ts. Ich artylerię główną stanowić miało 10 armat kal. 410 mm. Dla porównania, amerykańskie pancerniki typu Tennessee i Colorado miały wyporność normalną niewiele ponad 32 000 ts i uzbrojenie składające się z 12 armat kal. 356 mm L/50 lub 8 armat kal. 406 mm L/45. Biły jednak japońskie projekty pod względem ochrony biernej, systemu kierowania ogniem i – generalnie – nowoczesności konstrukcji. Bezpośrednią odpowiedzią na typ Colorado miały być więc dopiero dwa ostatnie pancerniki Nr 11 i Nr 12, mające nosić nazwy Suruga i Omi. Równolegle budowane krążowniki liniowe były równie wielkie, ale przy ogromnej (i szczególnie ciężkiej) siłowni, zapewniającej im dużą prędkość maksymalną, miały bardzo słaby pancerz i – podobnie jak pancerniki japońskie – konstrukcję tzw. „przed-jutlandzką”.

Decyzja o przebudowie Fusō

Ambitny program 8+8, niejako „z automatu” stawiający Japonię w gronie światowych mocarstw morskich, wymagał znacznych środków finansowych oraz dostępu do zaawansowanych technologii, który – wobec wyścigu zbrojeń – był ograniczony. Tym niemniej nowe pancerniki byłyby na tyle potężne, że w pierwszej kolejności mogłyby z powodzeniem zastąpić parę przestarzałych jednostek typu Fusō, a następnie Ise (te pierwsze trafiły zresztą do aktywnej rezerwy już w latach 20. ubiegłego wieku). Zatwierdzenie programu zbiegło się z licznymi protestami społecznymi w samej Japonii. W rezultacie doszło do wyborów, lecz nowy parlament plan 8+8 i tak zatwierdził. Spadek wojennej koniunktury i w konsekwencji krach na giełdzie tokijskiej doprowadziły do kolejnych niepokojów społecznych, o jeszcze większym zasięgu. Nie ominęły one także przemysłu stoczniowego. W tych uwarunkowaniach zaproszenie rządu japońskiego na konferencję waszyngtońską nie mogło nastąpić w lepszym momencie. Tym bardziej, że blisko połowę budżetu państwa pożerały wydatki zbrojeniowe.

Podpisując Traktat Waszyngtoński, Japonia zgodziła się w stosunku do USA i Wielkiej Brytanii na parytet sił 5:5:3, co w klasie okrętów liniowych przekładało się na 10 jednostek (w tym 6 pancerników i 4 krążowniki liniowe) o łącznej wyporności 290 700 ts (były to pancerniki: Nagato, Mutsu – jedyne ukończone z planu 8+8 – Ise, Hyuga, Fusō i Yamashiro oraz krążowniki liniowe: Kongō, Hiei, Haruna i Kirishima). Dodatkowo sygnatariusze porozumienia zobowiązywali się do wymiany okrętów nie wcześniej niż po 20 latach służby oraz ograniczano wyporność jednostek tej klasy do 35 000 ts (był to nowy rodzaj wyporności, tzw. wyporność standardowa, oznaczająca okręt z załogą, amunicją, zapasami, wodą kotłową itp., ale bez paliwa, rezerwy wody kotłowej i wyposażenia dodatkowego). Ogłoszono jednocześnie 10-letnie moratorium na budowę okrętów liniowych, do roku 1931, kiedy to przewidywano kolejną zbrojeniową konferencję morską.

Ograniczenie wyporności pancerników do 35 000 ts standard było dla Japonii kłopotliwe, gdyż z przyczyn technologicznych Kraj Kwitnącej Wiśni musiał budować okręty większe, aby uzyskać zbliżony potencjał do analogicznych jednostek US Navy. Tymczasem w wyniku podpisania Traktatu Waszyngtońskiego, na stanie Cesarskiej Floty pozostały wyłącznie jednostki w różnym stopniu przestarzałe. Z drugiej strony efekty konferencji nie były najgorsze. Co prawda nie udało się uzyskać postulowanego parytetu 10:10:7, lecz wyhamowano na co najmniej 10 lat wyścig zbrojeń morskich, pozwalając tym samym na dalszą rozbudowę rodzimego przemysłu stoczniowego. Dla Japonii nie bez znaczenia było także to, iż zarówno USA, jak i Wielka Brytania zobowiązały się nie rozbudowywać swych baz morskich na Pacyfiku, a to znacznie ograniczało potencjał ofensywny potencjalnego przeciwnika.

W 1927 roku Japonia uczestniczyła w kolejnej konferencji poświęconej zbrojeniom na morzu, w Genewie. Podczas bezowocnych rozmów nie zapadły jednak żadne wiążące ustalenia w kwestii okrętów liniowych, choć W. Brytania postulowała przesunięcie granicy wieku pozostawania w służbie okrętów tej klasy z 20 do 26 lat, a także zmniejszenie ich wyporności standardowej do 30 000 ton. Z kolei konferencja londyńska w 1930 roku przyniosła tylko drobne zmiany. Kolejnego Traktatu Londyńskiego (25 marca 1936 roku) Japonia już nie podpisała, a 29 grudnia 1934 roku, na zaledwie dwa dni przed upływem terminu, wycofała się z przedłużenia Traktatu Waszyngtońskiego. Oznaczało to, że od 31 grudnia 1936 roku Japonię nic już formalnie nie ograniczało w wyścigu zbrojeń morskich.

Znacznie wcześniej, bo jeszcze pod koniec lat 20. XX wieku, podjęto decyzję o dalszym inwestowaniu w pancerniki i krążowniki liniowe. Nie mogąc skonstruować nowych jednostek tej klasy, Japonia była zmuszona choćby spróbować doprowadzić istniejące okręty do standardów światowych. Okazało się to w praktyce trudne i ostatecznie – niewykonalne. Tym niemniej system budowany wówczas wokół okrętów liniowych nie zakładał wcale walnej konfrontacji z przeważającymi siłami US Navy na środku Pacyfiku, a jedynie szarpanie wrogich sił przez mniejsze jednostki, okręty podwodne (później także samoloty), a dopiero po znacznym osłabieniu potencjału amerykańskiej Battle Linie, wydaniu jej ostatecznej bitwy z udziałem własnych pancerników, a i to najlepiej w jak najbardziej sprzyjających okolicznościach (blisko własnych baz). W związku z tym postanowiono, by modernizowane lub przebudowywane okręty liniowe zachowały nad amerykańskimi przewagę prędkości (pozwalającą m.in. zająć dogodną pozycję i/lub unikać konfrontacji do odpowiedniego czasu). Miała ona wynosić 25 węzłów. To także okazało się nie lada wyzwaniem i ostatecznie udało się zrealizować tylko połowicznie.

Zarówno pod względem ochrony biernej jak i napędu najgorzej przedstawiała się sytuacja na 2 najstarszych pancernikach Cesarskiej Floty – typu Fusō. W połowie września 1922 roku odbyło się spotkanie pomiędzy szefem sztabu Teikoku Kaigun, kontradmirałem Kato Hirohasu oraz ministrem MW, wiceadmirałem Ide Kenji. Podjęto wówczas decyzję o stopniowej modernizacji 6 pancerników i 2 krążowników liniowych (ostatecznie zmodernizowano także pozostałe 2 oraz oba najnowsze okręty liniowe typu Nagato). Za najbardziej pilne uznano zwiększenie kątów elewacji armat artylerii głównej i średniej oraz zastosowanie mocniejszych i bardziej wydajnych napędów do wież. Co prawda Traktat Waszyngtoński zabraniał ingerencji w siłę ofensywną pancerników państw sygnatariuszy, ale z drugiej strony przepisy normujące te sprawę były tak niejasne, że w Japonii nie do końca wiedziano, jak je zinterpretować. Ostatecznie skończyło się na wymienieniu not dyplomatycznych, które spowodowały, iż Japończycy zwyczajnie się obrazili. Nie mogąc osiągnąć żadnego porozumienia w sprawie zwiększania kątów armat na pancernikach, każde z państw sygnatariuszy ostatecznie poradziło sobie z tym problemem indywidualnie.

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 11-12/2018

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter