Wielki gambit Douglasa MacArthura
Krzysztof Kubiak
Desant pod Inchon był operacją bardzo ryzykowną, ale upór generała Douglasa MacArthura, aby ją przeprowadzić, opłacił się. Lądowanie Amerykanów daleko za linią frontu pozwoliło odwrócić losy wojny na Półwyspie Koreańskim.
Pierwsze miesiące wojny koreańskiej, począwszy od 24 czerwca 1950 r., były czasem wielkiego triumfu komunistów z północy. Agresor zepchnął słabą armię Republiki Korei do głębokiej defensywy. Pierwszy przerzucony na Półwysep Koreański oddział amerykański – improwizowana zbiorcza batalionowa grupa bojowa zwana Task Force Smith – weszła do walki 5 lipca i niemal natychmiast została rozbita. Tak samo potoczyły się losy 34. Dywizji Piechoty rozgromionej pod Teajon. Jej dowódca, gen. William F. Dean, dostał się do niewoli. Wyznaczony na dowódcę wojsk ONZ w Korei (Rada Bezpieczeństwa uznała Północ za napastnika jeszcze 25 czerwca i wezwała członków organizacji do udzielenia pomocy ofierze agresji) gen. Douglas MacArthur zdołał ustabilizować front dopiero w sierpniu. Jednakże 91 tys. żołnierzy Południa, 87 tys. Amerykanów i 2 tys. Brytyjczyków utrzymywało tylko rejon portu Pusan, zwany „workiem” lub „przyczółkiem pusańskim”. Chociaż siły komunistów powoli ulegały wyczerpaniu i wydłużały się ich linie zaopatrzeniowe, MacArthur nie zamierzał wdawać się w przewlekłe walki ukierunkowane na odzyskanie terenu. Zamiast tego przygotował i zrealizował śmiały zamiar uderzenia z morza w odsłoniętą flankę przeciwnika.
Kontrowersyjny zamysł i polityczna decyzja
Miejscem, które MacArthur uznał za miękkie podbrzusze komunistów, był Wonsan – port na zachodnim wybrzeżu Korei położony w odległości zaledwie około 30 km od Seulu, stolicy Republiki Korei. Koncepcja generała nie została przyjęta entuzjastycznie przez amerykański establishment wojskowy. Przeciwko propozycji wystąpił przewodniczący Połączonego Komitetu Szefów Sztabów gen. Omar N. Bradley, natomiast wybór rejonu lądowania desantu poddali krytyce oficerowie marynarki. Bradley poruszył dwie kwestie: operacyjno-organizacyjną i geostrategiczną. Analizując propozycję MacArthura, stwierdził mianowicie, że niemożliwe jest w zaproponowanym bardzo krótkim czasie właściwe przygotowanie operacji desantowej. W wymiarze geostrategicznym organizowanie działań desantowych o takim rozmachu uznał on za niebezpieczne z uwagi na istniejące cały czas ryzyko przerodzenia się konfliktu koreańskiego w wojnę światową. W przypadku włączenia się do walki Związku Radzieckiego, będącego już wówczas mocarstwem jądrowym (pierwsza próba 29 sierpnia 1949 r.), realna stawała się możliwość zniszczenia skoncentrowanych sił zarówno w rejonie formowania desantu, jak i podczas jego przejścia morzem oraz walki o lądowanie. Jako charakterystyczne dla ówczesnych poglądów Bradleya, podobnie jak wielu innych niedostrzegającym różnicy między konfliktem lokalnym (regionalnym) a pierwszą fazą konfrontacji globalnej, należy uznać zdanie wypowiedziane przez niego pod koniec lat 40. XX w., że „operacje desantowe na wielką skalę już nigdy nie będą prowadzone”.
Przedstawiciele sił morskich swoją negatywną ocenę koncepcji MacArthura motywowali niesprzyjającymi warunkami wojskowo-geograficznymi rejonu Inchon. Podnoszono zwłaszcza to, że morze otwarte łączy z redą owego portu wąski i płytki (głębokość w czasie odpływu 3,6-3,9 m), usiany mieliznami Kanał Latających Ryb (ang. Flying Fish Channel), łatwy do zablokowania przez artylerię i miny morskie. Prócz tego wysokie pływy dochodzące w niektórych punktach wybrzeża do około 9,75 m powodowały, że podczas odpływu ląd stały oddzielony był od morza pasem błotnistego gruntu o szerokości dochodzącej do 5 km. To zaś wymuszałoby długie przerwy w lądowaniu kolejnych rzutów desantu. Prądy pływowe o prędkości dochodzącej do 8 w. dodatkowo utrudniały manewrowanie dużej ilości jednostek oraz praktycznie uniemożliwiały użycie przez znaczną część doby kutrów desantowych i opancerzonych transporterów pływających (nie były one w stanie pokonać silnego, przeciwnego prądu).
MacArthur odpierał te zastrzeżenia. Twierdził, że lądowanie pod Inchon pozwoli uzyskać zaskoczenie, zająć (po sforsowaniu rzeki Han-Gang) Seul i wprowadzić własne siły w głębię operacyjną wojsk komunistycznych. Ponadto rejon Inchon – Seul odgrywał węzłową rolę w systemie koreańskiej komunikacji lądowej. Zbiegały się tam praktycznie wszystkie linie kolejowe i ważniejsze drogi biegnące z północy na południe. Przedstawioną przez marynarkę propozycję lądowania na wschodnim wybrzeżu generał odrzucił, gdyż jego zdaniem wysokie pasma górskie uniemożliwiłyby wojskom desantu szybkie rozpoczęcie działań o dużym rozmachu. Tym samym siły komunistyczne zyskałyby czas na zorganizowanie skutecznej obrony lub odwrotu. W poruszanej przez Bradleya kwestii zagrożenia desantu radziecką bronią atomową zdołał on przekonać prezydenta Trumana, że Moskwa nie będzie interweniować…
Ostatecznie spór między wojskowymi rozstrzygnął Truman, aprobując 12 sierpnia plany głównodowodzącego w Korei. Prace planistyczne związane z operacją desantową, która otrzymała kryptonim Operation Plan 100-B (OpPlan 100-B, oznaczenie kodowe – operacja Chromite), rozpoczęły się jednak już 4 lipca, czyli ponad miesiąc przez uzyskaniem akceptacji politycznej. Do przygotowania szczegółowych planów desantu pod Inchon wyznaczono zespół złożony z trzech oficerów, którzy wraz ze swoimi sztabami mieli opracować poszczególne etapy operacji. Wiceadmirał Arthur D. Struble odpowiadał za załadunek wojsk desantu, koncentrację i przejście morzem sił desantu w rejon Inchon, kontradm. James H. Doyle przygotowywał plany lądowania, natomiast dowódca 1. Dywizji Piechoty Morskiej gen. Oliver P. Smith opracował zamiar działań na przyczółku i rozwinięcia powodzenia. Wszyscy wyznaczeni do prac planistycznych oficerowie byli doświadczonymi dowódcami. Admirał Struble brał w latach drugiej wojny światowej udział w 22 operacjach desantowych, m.in. w Normandii, na Leyte, w zatoce Ormoc i na Corregidorze, a ponadto podczas ostatniej fazy wojny na Pacyfiku współdziałał już z MacArthurem. Admirał Doyle dowodził zespołami desantowymi na Guadalcanal i Wyspach Salomona, generał Smith zaś – pułkiem piechoty morskiej w czasie walk na Palau i Okinawie.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 1-2/2020