Wieloprowadnicowe wyrzutnie rakiet niekierowanych MW ChRL
Tomasz Szulc
Wieloprowadnicowe wyrzutnie
rakiet niekierowanych MW ChRL
Wieloprowadnicowe wyrzutnie niekierowanych pocisków rakietowych „ziemia-ziemia” to doskonały środek bezpośredniego wsparcia ogniowego desantów morskich. Wyrzutnie są lekkie i bezodrzutowe, dzięki temu można je instalować na jednostkach pływających nawet o niewielkiej wyporności. Zapewniają bardzo dużą siłę i intensywność ognia oraz zadowalającą donośność i celność. Z powodzeniem korzystali z nich w latach II wojny światowej Amerykanie podczas operacji desantowych na Pacyfiku, także Sowieci powszechnie instalowali wyrzutnie Katiusz na kutrach desantowych oraz monitorach rzecznych. Nawet Niemcy, którzy zaczęli stosować morskie odmiany rakiet niekierowanych dopiero w drugiej połowie wojny, gdy nieczęsto zdarzały się im okazje do operacji desantowych, także instalowali wyrzutnie WGr na swoich barkach desantowych.
Gdy powstała Chińska Republika Ludowa, istniało co najmniej kilka powodów, dla których należało oczekiwać szybkiego pojawienia się w Marynarce Wojennej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej takiego uzbrojenia. Po pierwsze, Chińczycy z absolutną konsekwencją kopiowali rozwiązania radzieckie w dziedzinie techniki wojskowej, a w ZSRR także po wojnie wysoko ceniono wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe także w aplikacjach morskich. Na kutrach i barkach desantowych oraz jednostkach rzecznych niemal normą była ich obecność, instalowano je nawet na desantowych poduszkowcach, aż do upadku ZSRR. Po drugie - Chińczycy, choć niewielu było wśród nich ludzi z wykształceniem wojskowym, musieli znać pozytywne doświadczenia Amerykanów w użyciu okrętowych wyrzutni wieloprowadnicowych, a to właśnie USA stawały się stopniowo głównym antagonistą ChRL. Trzecim i bodaj najważniejszym powodem był główny militarny i propagandowy cel Chin Ludowych – przyłączenie do macierzy „zbuntowanej prowincji”, czyli Tajwanu, na którym schroniły się resztki sił Kuomintangu pod wodzą generalissimusa Czang Kaj-szeka. Wyspę można było zdobyć jedynie desantem z morza, a chińska flota przez kilka dziesięcioleci dysponowała głównie okrętami o niewielkiej wyporności, których nie można było uzbroić w ciężką artylerię, niezbędną do wsparcia desantu.
Mimo tych argumentów, zdumiewająco długo na chińskich okrętach nie było wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet niekierowanych, jeśli nie liczyć wyrzutni rakietowych bomb głębinowych, a później wyrzutni pocisków zakłócających. Nie da się tego wytłumaczyć trudnościami technicznymi. Chińczycy od początku lat 60. ub. wieku produkowali kopie radzieckich RSZO (rieaktiwnaja sistiema załpowowo ognja) kalibru od 107 do 140 mm, eksperymentowali także z rakietami większych kalibrów. Był to arsenał idealnie nadający się do instalacji na pokładach okrętów, a na dodatek sprawdzony, tani i prosty w produkcji. Te ostatnie czynniki były istotne, gdyż chiński przemysł był słaby i z trudem opanowywał produkcję bardziej zaawansowanego uzbrojenia. Nie ma ikonograficznych dowodów na to, że takie wyrzutnie montowano na chińskich okrętach aż do końca XX wieku (sic!). Wprawdzie pierwsza okrętowa wyrzutnia chińska nosi oznaczenie Typ 81H (H – jak Hai, czyli morska), ale na pewno nie trafiła do produkcji seryjnej. Jest to, będąca wierną kopią radzieckiej BM-21 Grad, zamontowana na podstawie okrętowej, 40-prowadnicowa wyrzutnia kal. 122 mm, normalnie instalowana na trzyosiowym samochodzie ciężarowym SX-2150 i produkowana seryjnie jako Typ 81 od połowy lat 80. ub. wieku. Dla wersji okrętowej opracowano elektromechaniczny układ napędowy, umożliwiający zdalne naprowadzanie w elewacji i azymucie (wyrzutnia samobieżna jest naprowadzana ręcznie). Nie ma żadnych dowodów na przeprowadzanie prób wyrzutni na morzu, ale zapewne fakt taki miał miejsce. Wyniki nie były jednak zapewne zadowalające, bo produkcji nie uruchomiono.
Dopiero w 2004 r. pojawił się pod chińską banderą pierwszy okręt uzbrojony w wieloprowadnicowe wyrzutnie rakiet niekierowanych. Nie była to jednak jednostka nowa, a fregata zbudowana w 1976 r., jako jedna z pierwszych projektu 053H1, nazwanego na Zachodzie Jianghu-2. Okręt z numerem burtowym 516 otrzymał nazwę Jiujiang, a jego głównym uzbrojeniem pierwotnie były dwie potrójne wyrzutnie kierowanych rakiet „woda-woda” SY-1. W 2001 r. rozpoczęto jego kapitalny remont, w ramach którego główne uzbrojenie artyleryjskie – dwie 100 mm, dwudziałowe, półzamknięte wieże ZBJ-2 zastąpiono, najnowszymi wówczas, dwudziałowymi Typ-79A tego samego kalibru, w charakterystycznych, kanciastych wieżach o obniżonej sygnaturze radiolokacyjnej. Instalacja takich wież na archaicznym okręcie, który poza tym nie ma żadnych cech obniżonej wykrywalności, jest oczywiście pozbawiona sensu. Ważniejsze było usuniecie rufowej nadbudówki i rozmieszczenie na śródokręciu i pokładzie rufowym aż pięciu wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet niekierowanych.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 4/2009