Wizyty zagraniczne polskich okrętów w latach 1921-1939
Mariusz Borowiak
Z chwilą powstania Marynarki Wojennej Polski Odrodzonej w czasach pokoju jednym z głównych zadań naszych jednostek bojowych nawodnych i podwodnych – oprócz praktyk morskich z udziałem słuchaczy tymczasowych kursów instruktorskich dla oficerów oraz rejsów praktykanckich i szkoleniowych dla podchorążych, podoficerów i marynarzy – było wypełnianie przezeń funkcji reprezentacyjnych jako okrętów wizytujących zagraniczne porty.
W dwudziestoleciu międzywojennym polskie okręty niejednokrotnie wzięły udział w oficjalnych i kurtuazyjnych spotkaniach między flotami wojennymi różnych państw. Dla naszych marynarzy była to wyśmienita okazja do poznawania obcych portów i okrętów, a zarazem demonstracji polskiej obecności i prezentacji biało-czerwonej bandery na Bałtyku. Wiele rejsów i wizyt, głównie na trasie Cherbourg – Gdańsk, miało charakter roboczy, jak chociażby statków transportowych Warta i Wilja odbierających francuski sprzęt wojskowy z polskiej składnicy wojennomorskiej dla naszej armii w latach 20. i 30. XX w. Wyładowywanie ładunku odbywało się przeważnie na Westerplatte. Wiadomo, że Wilja – chodząc niczym „tramwaj” – zabierała w odwrotnym kierunku wyposażenie dla budowanego w Hawrze w latach 1934-1938 r. stawiacza min Gryf i w 1936 r. materiał dla budowanego w stoczni Samuel White w Cowes niszczyciela Błyskawica. I choć rejsy te w tym materiale pominiemy, nie można o nich zapominać.
Pierwsze wyprawy – 1921 r.
29 grudnia 1920 r. w Gdańsku podniesiono banderę na kanonierce ORP Komendant Piłsudski. Jest to data szczególna – był to pierwszy polski bojowy okręt na Bałtyku, a jednocześnie jednostka flagowa powstającej Marynarki Wojennej RP. Z uwagi na budowę i wytrzymałość okrętu tego wraz z bliźniakiem używano podczas rejsów szkoleniowych z praktykantami, ale także w celach reprezentacyjnych w portach zagranicznych na Bałtyku. W połowie marca 1921 r. Komendant Piłsudski wyszedł w pierwszą zagraniczną podróż z delegatami rządu RP do Kłajpedy. Było to o tyle ważne zadanie, że w tym mieście na wybrzeżu Morza Bałtyckiego w zachodniej części Litwy miały odbyć się negocjacje kończące wojnę polsko-bolszewicką, co stało się 18 marca 1921 r. wraz z podpisaniem traktatu ryskiego. Po powrocie do Gdańska zaokrętowano na niego załogę dla drugiej bliźniaczej jednostki i Piłsudski przeszedł do portu Åbo (obecnie Turku) w Finlandii.
17 kwietnia 1921 r. podniesiono biało-czerwoną banderę na drugiej kanonierce, nazwanej ORP Generał Haller. Następnego dnia po podniesieniu bandery okręt wyruszył wzdłuż wybrzeży szwedzkich do Gdańska. 19 kwietnia komendant kanonierki, z powodu problemów spowodowanych pojawieniem się wody w kadłubie, został zmuszony do zawinięcia do szwedzkiego portu Nynäshamn, gdzie przebywał do 20 kwietnia. Przed wyjściem w morze na pokład kanonierki zaokrętowany został kmdr por. Stefan Frankowski, pełniący wówczas obowiązki attaché wojskowego przy poselstwie w Sztokholmie. 21 kwietnia w godzinach wieczornych Generał Haller wyszedł w morze, obierając kurs na Landsort, lecz i tym razem natrafiono na trudne warunki pogodowe w postaci mgły oraz silnego wiatru. Ostatecznie kanonierka weszła na wody Kalmarsundu, w godzinach przedpołudniowych zaś zawinęła do portu Kalmar, gdzie z pokładu zszedł kmdr Frankowski. Kolejny odcinek pierwszego rejsu Hallera wiódł do latarni morskiej Utgrunden położonej w pobliżu wyspy Olandii, a później do latarni morskiej Ölands Södra Udde. Po jej minięciu kanonierka wzięła kurs bezpośrednio na Gdańsk i dotarła do portu przeznaczenia 22 kwietnia (według innych informacji jednostka zawinęła do przystani w Rozewiu).
5 czerwca 1921 r. Generał Haller odwiedził ze słuchaczami I Tymczasowego Kursu Instruktorskiego dla Oficerów Marynarki Wojennej (TKIO) Kłajpedę (wizyta była nieoficjalna). Rejs odbył się w ramach kilkumiesięcznej praktyki nawigacyjnej, która trwała do 15 października włącznie. Z kolei zimą 1921 r. Haller jako okręt szkolny odwiedził Rygę.
Trudne lata
floty – 1922-1925
Na początku 1922 r. Generał Haller wypłynął w podróż wzdłuż wybrzeży szwedzkich, jednak bez zawijania do portów.Z kolei pod koniec maja tegoż roku Komendant Piłsudski odbył rejs do Piławy (obecnie Bałtyjsk). Okazuje się, że odebrano wówczas stamtąd boję (pławę) stanowiącą część oznakowania toru wodnego, którą silny sztorm zniósł na wschód. Kanonierka odbyła ten rejs w zastępstwie jednostki hydrograficznej ORP Pomorzanin, której silniki mogły być za słabe do holowania tak niewygodnego obiektu. Natomiast 9 października powróciły z podróży do Finlandii i Estonii kanonierki Piłsudski i Haller. Zdaniem historyków była to pierwsza oficjalna podróż zagraniczna polskich okrętów.
14 stycznia 1923 r. na pokładzie Komendanta Piłsudskiego zaokrętowali się w Gdańsku przedstawiciele polskiego Sztabu Generalnego oraz kilku oficerów francuskich, w tym płk Eugène Trousson, których należało dostarczyć do Kłajpedy. Była to misja dyplomatyczna, a pamiętać trzeba, że od 1920 r. w mieście stacjonowały oddziały francuskie sprawujące władzę w imieniu państw Ententy. Pojawienie się okrętu wywołało w Kłajpedzie wielkie poruszenie. Kanonierka stała tam tylko trzydzieści sześć godzin i w drodze powrotnej przewiozła innych pasażerów, tym razem cywilnych. Fakt ten jest godny odnotowania z tego powodu, że Piłsudski był ostatnim polskim okrętem wojennym, który zakotwiczył w Kłajpedzie. Jak wiadomo, port ten i cały tzw. okręg kłajpedzki – na tej samej zasadzie co Wolne Miasto Gdańsk – został 15 lutego 1923 r. oddany Litwie, a wobec braku stosunków dyplomatycznych między Polską a Litwą okręty polskie nie zachodziły już nigdy do litewskich portów. Było to według ówczesnego komendanta okrętu, kmdr ppor. Włodzimierza Steyera, pierwsze bojowe zadanie morskie.
W pierwszej połowie czerwca 1923 r. grupa torpedowców w składzie Kujawiak, Ślązak i Krakowiak odbyły praktyczne pływanie na Bałtyku, odwiedzając największe łotewskie porty w Lipawie i Rydze. Dowódcą grupy był kmdr por. Edward Sadowski. Latem tego samego roku Kaszub i Kujawiak znalazły się w Karlskronie i Kalmarze w Szwecji. Krótkie wizyty naszych okrętów w obcych porach zagranicznych miały charakter kurtuazyjny.
Odnotować też trzeba w tym roku niepotwierdzone do końca informacje o rzekomej wizycie obu kanonierek w Ystad (Szwecja) i Kopenhadze (Dania) z zawinięciem do jednego z portów na Bornholmie w drodze powrotnej. Ponieważ większość źródeł milczy na ten temat, dlatego należy uznać ją za mało prawdopodobną.
W lipcu 1924 r. Komendant Piłsudski poza rejsami szkoleniowymi po Zatoce Gdańskiej odbył z kolei rejsy do Helsinek (szwedzka nazwa – Helsingfors), dokąd zawiózł czterech delegatów, przedstawicieli nauki polskiej (wśród nich był ówczesny szef Biura Hydrograficznego MW kpt. mar. Jerzy Kłossowski) na Międzynarodową Konferencję Geodezyjno-Astronomiczną, i odwiedził również port w Tallinie.
W pierwszej połowie czerwca 1925 r. obie kanonierki, wykonując rozkazy przełożonych, ponownie udały się z oficjalną wizytą do Tallina, a w drodze powrotnej – z wizytą nieoficjalną do Lipawy. Na Hallerze zaokrętował się dowódca zespołu kmdr por. Jan Stankiewicz. Na trasie przemarszu kanonierki Piłsudski do Tallina w czasie bardzo silnego sztormu fale zmyły z pokładu radiotelegrafistę mata Piekarskiego. Na szczęście woda podrzuciła do góry niedoszłego topielca, a uczestniczący w rejsie podchor. Władysław Salamon schwycił go za kołnierz i wyciągnął na pokład.
Tak pobyt w Tallinie i Lipawie wspomina Eugeniusz Pławski:
Byliśmy fetowani obiadem w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, przy czym zaszczycił nas swoją obecnością estoński prezydent. Siedziałem obok pułkownika barona Buxhevdena. Mówiliśmy po francusku i wspominaliśmy stare, petersburskie czasy. […] Rozmowy na innych szerokościach stołu jakoś się nie kleiły, jedni mówili po niemiecku, inni znowu pomagali sobie gestykulacją. Wreszcie powstał minister spraw zagranicznych i odbębnił swą mowę na temat przyjaźni estońsko-polskiej i historycznych więzach łączących obydwa narody… W odpowiedzi poseł RP, pan Harwat, odwzajemnił się wzruszającym przemówieniem o przyjaźni polsko-estońskiej. […]
Następnego dnia odbyło się przyjęcie na naszych okrętach. Własnoręcznie przygotowałem taki kruszon, że dowódca floty estońskiej, kontradmirał Zalca, tak długo go kosztował, że spóźnił się o całą godzinę na posiedzenie parlamentu…
Wreszcie ruszyliśmy w drogę powrotną. Jak to zwykle bywa, wielki tłum nadobnych Estonek żegnał odchodzące polskie okręty. Niektóre szlochały…[…]
Postój w Libawie[rosyjska wersja nazwy miasta Lipawa – red.] był również bardzo „wilgotny”, ale nie odznaczał się taką serdecznością, jaką nas obdarowano w Tallinie. Nie można się temu dziwić, wszakże Tallin był stolicą, a Libawa „prowincją”. Dwudniowy postój wystarczył jednak, by kilkadziesiąt przedstawicielek płci słodkiej przyszło na molo dla zadokumentowania zawarcia paktu przyjaźni polsko-łotewskiej. Wracaliśmy do Gdyni w poczuciu spełnionego obowiązku, a dziesiątki listów z Estonii i Łotwy, dostarczone na molo w Gdyni, raz jeszcze potwierdziły, że nasze sojuszniczki potraktowały przyjaźń polskich marynarzy na serio!...
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 3-4/2020