Włoska broń pancerna w przededniu II wojny światowej
Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Włoska broń pancerna w
przededniu II wojny światowej
![](files/artykuly/speciale/NTW_2009_Special_04/wlochy.jpg)
Włochy były w gronie pierwszych wielkich przegranych II wojny światowej. Jeśli wziąć pod uwagę walczące mocarstwa, to jako pierwsza upadła Francja (czerwiec 1940 roku), ale następne były właśnie Włochy (wrzesień 1943 roku). Trudno więc mówić o jakiś wielkich włoskich sukcesach w skali strategicznej czy chociażby operacyjnej. Na tych poziomach wojny wielkich czynów nie dokonały ani włoskie wojska lądowe, ani lotnictwo, ani marynarka wojenna. Jednakże wojska pancerne wyraźnie wybijały się ponad przeciętną włoską bylejakość. Bynajmniej nie pod względem sprzętu, lecz właśnie koncepcji jego użycia i do pewnego stopnia – poziomu wyszkolenia. W przeciwieństwie do innych państw, Włosi nie używali jednostek pancernych w czasie I wojny światowej. Nie było takiej potrzeby – wszak wojna toczyła się głównie w Alpach, mniej więcej na granicy włosko- austrowęgierskiej. Jednakże analizując działania pierwszych jednostek pancernych innych państw, w latach 20. zapanowało we Włoszech przekonanie, że czołgi stanowią środek wsparcia wojsk lądowych, stanowiąc główny instrument przełamania przygotowanej obrony przeciwnika.
Włoska koncepcja wojny
Bezpośrednio po I wojnie światowej we Włoszech panowało przekonanie, że obrona Włoch przed agresją zbrojną ma specyficzny charakter. Jedyna lądowa granica państwa przebiegała przez trudno dostępne góry – Alpy, a i teren samych Włoch nie sprzyjał szybkim rajdom pancerno-zmechanizowanym, o czym zresztą przekonali się Alianci w czasie II wojny światowej. Jednocześnie jednak Włosi byli zawiedzieni rezultatami I wojny światowej, bowiem uznanli, że ich państwo zostało pominięte przy podziale kolonialnego tortu. Nie wykluczano, że w przyszłości dojdzie do starcia z innymi państwami o terytoria zamorskie oraz do walk ze zbuntowanymi tubylcami. Jak się łatwo domyśleć, nie były to obszary, w których wojska pancerne mogły odegrać jakąś szczególną rolę. W międzyczasie jednak przez Europę przetoczył się bardzo poważny kryzys gospodarczy, który zagroził funkcjonowaniu zachodnich państw. Obawiano się, że przez stary kontynent przetoczy się fala rewolucji komunistycznych, jak to się stało w Rosji, na Węgrzech czy w Niemczech. W tej sytuacji, włoski establishment 28 października 1922 roku postanowił powierzyć stanowisko premiera nacjonalistycznemu przywódcy Benito Mussoliniemu, stojącemu na czele partii faszystowskiej. Mussolini nigdy nie zdobył takiej władzy jak Hitler w Niemczech, formalnie głową państwa pozostał król Vittorio Emanuel III, będący także dowódcą sił zbrojnych. W praktyce jednak Mussolini kierował pracą trzech ministerstw stojących na czele poszczególnych rodzajów sił zbrojnych. Włochy nigdy nie osiągnęły takiego poziomu rozwoju gospodarczo-ekonomicznego, który skutecznie wspierałby rozwój nowoczesnych rodzajów broni – masową produkcję pojazdów, w tym wozów bojowych wszelkiego typu, samolotów, artylerii i okrętów wojennych (Italia zainwestowała głównie w tę ostatnią dziedzinę). Wydobycie węgla, rudy żelaza, produkcja stali i inne podobne wskaźniki znacznie ustępowały niemieckim czy brytyjskim. Braki w zakresie materiałów strategicznych nie tylko nie sprzyjały rozwojowi nowoczesnych broni, ale wręcz go uniemożliwiały. Najbardziej dotkliwe były braki w zakresie materiałów pędnych. Słaby był też rozwój infrastruktury wspierającej motoryzację cywilną (a tym samym uzasadniającą motoryzację wojsk) – dróg, stacji i warsztatów obsługi samochodów, produkcji opon i akcesoriów, stacji paliw, itp. W tej sytuacji trudno się dziwić, że większość włoskich wojskowych dość sceptycznie odnosiła się do planów rozwoju wojsk pancernych. Co ciekawe, włoskie kolonie raczej nie były źródłem cennych surowców, jak to było w przypadku innych państw, a wręcz przeciwnie – same wchłaniały różne materiały. Ironia losu sprawiła, że w głównej włoskiej kolonii – Libii, istniały wielkie, wówczas jeszcze nieodkryte złoża ropy naftowej.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW Numer Specjalny 4